wstecz
Materiały Tobiasza
Seria Powracanie
Shoud 10: "Akceptacja pełnej odpowiedzialności"
Przekaz Tobiasza dla Szkarłatnego Kręgu
za pośrednictwem Geoffreya Hoppe'a
2 maja 2009
CrimsonCircle

I  tak to jest, moja droga Shaumbro. Biorę teraz głęboki oddech i delektuję się tą chwilą, bo niewiele już takich chwil pozostało. O ile mi wiadomo pozostał jeszcze jeden Shoud, kilka warsztatów i kursów i nasze pożegnalne spotkanie. Nasze pożegnalne spotkanie, gdy zbierzemy się tu ponownie w lipcu. Oczywiście dalej będziemy rozmawiać. Dalej będziemy spotykać się w mojej chatce. Dalej będziemy razem uczyć się i śmiać na Nowej Ziemi… Ja wyruszam na spotkanie mojego nowego doświadczenia jako Sam, a wy wyruszacie na spotkanie waszego nowego doświadczenia jako Bóg urzeczywistniony.

Ale, droga Shaumbro, zanim zaczniemy dzisiejszy Shoud pozwólcie, że podziękuję wpierw tym wszystkim pięknym, twórczym duszom, które napisały piosenki z okazji mojego powrotu – wiem, że nadaliście temu formę konkursu, ale to nie o to tak naprawdę chodziło. Chodziło o stworzenie muzycznej kolekcji z okazji mojego powrotu na Ziemię. Piosenki, które dzięki temu stworzyliście, płyną prosto z waszych serc, są owocem waszej pasji, wyrażają wasze uczucia. I wam wszystkim, którzy napisaliście dla mnie piosenki, jak również tym, którzy ich w końcu jednak nie przysłali – a wiem, którzy to z was, bo byłem przy was, gdy je czasem śpiewaliście pod prysznicem albo prowadząc samochód – chciałbym wyrazić moje podziękowania, moją wdzięczność. Wiecie już teraz jak to jest stworzyć coś prosto z serca, wyrazić siebie tak po prostu i pokazać to innym. A propos, to ostatnie stanowiło dla was pewien problem. Odczułem pewną niechęć z waszej strony przed zaprezentowaniem owoców waszej twórczości przed innymi z wielu różnych powodów…

A tymczasem ci z was, którzy komponowali muzykę, tworzyli jednocześnie swoistą energię i to nie tylko dla siebie, ale dla całej Shaumbry, dla wszystkich, którzy kiedykolwiek zechcą się pod nią podłączyć. A wszystko to tylko dlatego, że odważyli się tę swoją twórczość zaprezentować. Nawet ta piosenka, którą z niezrozumiałych przyczyn odpowiedzialni za ten projekt ludzie odrzucili, była równie pełna pasji i miłości jak wszystkie inne. Wiem, że sprowadzała się ona raptem do szczekania jak pies, ale wiem, skąd to płynęło. Rozumiem też, dlaczego jej nie przyjęli, choć ja - owszem (śmiech). Wiem, co tak naprawdę jej twórca chciał przez to powiedzieć, wiem, że płynęło to prosto z serca. Po prostu wyrażał swoje uczucia tak, jak potrafi.

Ta więc raz jeszcze dziękuję wam wszystkim bardzo ciepło i poproszę tu teraz na forum publicznym tych wszystkich, którzy nadesłali swoje piosenki – całą trójkę, która stanęła na podium, jak wy byście to określili, choć ja nie lubię tak na to patrzeć – byłoby wspaniale, gdybyście przyjechali do Breckenridge i zaśpiewali dla Shaumbry. A właściwie to każdy… Oj Linda, wiem, że trochę cię to zmartwi, ale wykręcę ci dziś jeszcze parę takich numerów, więc trzymaj się mocno (śmiech). (Linda mówi: „Może powinniśmy już teraz napić się tego wina.”) Ty na pewno! Będzie ci dziś potrzebne, bo… (śmiech). Bo chciałbym zaprosić wszystkich tych, którzy napisali dla mnie piosenki… chciałbym, aby podczas naszego lipcowego spotkania znalazł się czas na to, aby mogli je zaprezentować Shaumbrze. Naprawdę bardzo podobała mi się wasza twórczość. (Linda mówi: „Nie mam nic przeciwko temu.”) Czekaj, to dopiero początek (więcej śmiechu).

Tak więc, droga Shaumbro, mamy dziś kliku gości. Nie chciałbym przedłużać, ale nie wiem, czy mi się to uda (śmiech). No powiedzmy, że postaram się nie rozwlekać. Ponieważ pozostało nam już tak niewiele spotkań, to ostatnio siedzę sobie w ciszy i spokoju w mojej chatce i zastanawiam się nad tym, o czym z wami porozmawiać. Został mi raptem jeszcze tylko jeden normalny i jeden pożegnalny Shoud, aby powiedzieć wam o tym wszystkim, co uważam za bardzo ważne. Zastanawiam się, z czym was zostawić, co jest równie ważne dla was, jak i dla Sama. Nie chcę się rozwlekać, żeby was nie zamęczyć, więc poproszę was, abyście skupili się na tym, o czym będziemy dziś rozmawiać. Wiem, że macie czasem skłonności do odlatywania, ale dziś pozostańcie tu ze mną. Bądźcie obecni, ponieważ będziemy poszerzać nasze energie. To nie oznacza, że macie się dziś w jakiś sposób ograniczać, a jedynie pozostać obecnym tu i teraz.


DZISIEJSI GOŚCIE

Chciałbym zacząć od powitania naszych dzisiejszych gości. Przede wszystkim tych, którzy są tu dziś z nami w Coal Creek. Jakże wspaniałą energię stworzyliśmy tu w tym miejscu na przestrzeni tych dziesięciu lat; energię, która będzie się tu utrzymywać w całej swojej pełni i to nie tylko dla Shaumbry, ale dla wszystkich, którzy kiedykolwiek pojawią się w Coal Creek Canyon w Kolorado. Jakże wspaniałą energię stworzyliście tutaj dla pożytku i radości innych, aby mogli poczuć, aby mogli zrozumieć ten potencjał, który tu dla nich zostawiacie.

Chciałbym szczególnie gorąco powitać tych, którzy biorą udział w dzisiejszym Shoudzie za pośrednictwem Internetu. Wiem, że czasem czujecie się, jakbyście nie do końca brali udział w tym, co się tutaj dzieje, wydaje wam się, że być może jesteście o krok dalej od innych. Ale chciałbym, aby dziś wasza energia naprawdę tu zagościła. Jestem oczywiście z wami w waszych domach i biurach, ale chciałbym, abyście tym razem wzięli głęboki oddech, poczuli swą międzywymiarowość i naprawdę pojawili się tutaj, aby cieszyć się towarzystwem tej wspaniałej grupy Shaumbry, ich pysznym jedzeniem i całą ich dzisiejszą energią. Po prostu weźcie oddech i pojawicie się tu dziś u nas w Coal Creek Canyon na tym wyjątkowym spotkaniu.

A ci wszyscy w was, którzy będą słuchać nas lub czytać zapis naszego spotkania później, też mogą przekroczyć barierę czasu i przestrzeni i też być tu teraz z nami. Jest tu dla was naprawdę mnóstwo miejsca, bo w sensie fizycznym nie jest ono nam w ogóle potrzebne. Znajdźcie się dziś w energii tego miejsca, gdzie narodziła się Shaumbra, skąd z początku bardzo mała jej grupa wysyłała swe przesłanie w świat do tych wszystkich, z którymi już kiedyś razem podróżowała, których znała z czasów Atlantydy, starożytnego Egiptu, Izraela, z czasów Jeszuy i wielu kolejnych wcieleń, skąd wysyłała swój zew na spotkanie.

Na początku nasze spotkania były nagrywane, a potem ich zapis był umieszczany na stronie internetowej. Później pojawiły się pliki dźwiękowe, aby cały świat mógł usłyszeć zew Shaumbry będący niczym trąba Gabriela – tyle, że w wersji nowoenergetycznej. W końcu świat mógł cieszyć się zapisem nie tylko dźwiękowym, ale zazwyczaj również wizualnym.

Tak więc zapraszamy was wszystkich, abyście dziś wnieśli też swoją energię tu, do tego miejsca, gdzie wszystko się zaczęło i gdzie dalej będzie zachodził proces ewolucji. Wnieście tu swoją energię, poczujcie energie tych spośród Shaumbry, którzy tu dziś z nami siedzą, poczujcie moją energię, poczujcie energie Aandry i Ona, czyli Normy i Garreta oraz Lindy z Eesa. Poczujcie dziś nas wszystkich, bądźcie tu dziś z nami. Bo tak naprawdę wcale nie jesteście gdzieś tam, daleko, ale tu, wraz z nami.

Dziś chciałbym również zaprosić w szczególności… A właściwie powitać energie, które już tu są. Otóż w poprzedni weekend była tu grupa z Auckland w Nowej Zelandii, której uczestnicy podróżowali trochę w czasie i rozszerzali swe energie na inne wymiary. Wybrali się, jak wy byście to nazwali, w podróż w czasie, choć tak naprawdę była to podróż przez kolejne doświadczenie, bo tak naprawdę czas nie istnieje – istnieje jedynie doświadczenie, a rozumiejąc to możecie wznieść się ponad czas i przestrzeń i przemieszczając się przez doświadczenie i wszystkie jego potencjalne scenariusze znaleźć się w – jakbyście wy to nazwali – innym czasie.

Tak więc ta grupa otworzyła się na to doświadczenie i pojawiła się tutaj zanim jeszcze odbyło się nasze spotkanie. Przemieścili się oczywiście w potencjalny scenariusz, ale był on już praktycznie osadzony w rzeczywistości i jedynie kilka rzeczy mogło zapobiec jego urzeczywistnieniu. Nic takiego się jednak nie stało, scenariusz się wypełnił i dlatego spotykają tu dziś sami siebie. Wielu z was, którzy brali udział w spotkaniu w Auckland i którzy nas teraz słuchają bądź będą później to czytać, spotkają się z samymi sobą podróżując w czasie i przestrzeni. Tak więc jesteście tutaj i chcielibyśmy was powitać. Naprawdę wyraźnie odczuwamy waszą obecność.

Chciałbym też powitać mojego specjalnego gościa, czyli energię Sama. Sam jest teraz w domu – dosyć się teraz nudzi, rodzice zajęci są czymś innym – i siedzi sam w swoim pokoju odczuwając właśnie teraz różne energie. Od jakiegoś już czasu Sam przeżywa dosyć niezwykłe doznania, odczuwa dziwne rzeczy i… Cóż, zapewne wiecie sami, jak to jest. Czasem Sam ma już dosyć opowiadania innym o swoich odczuciach, bo potem oni tak dziwnie na niego patrzą. Nawet jego rodzice zaczęli go najwyraźniej unikać. Jego koledzy ze szkoły się z niego śmieją. Niektórzy znajomi dorośli patrzą na niego ze współczuciem, widząc w nim jedynie biedne i politowania godne dziecko. Tak więc w tym momencie Sam po prostu leży na swoim łóżku i odczuwa energie. Odczuwa nas. Ma poczucie połączenia z domem i czuje moją energię, energię Tobiasza, która jest po części energią jego Ja, choć nie do końca. Tak więc łączy się teraz z nami i bada znajdujące się tu energie.

Dobrze wiecie, jak to jest. Odczuwacie połączenie, ale nie jesteście pewni dlaczego. Czujecie, że otwierają się przed wami jakieś drzwi, ale nie jesteście pewni, czy powinniście przez nie przejść. To samo czuje dziś Sam. Tak więc, mój drogi, witam cię dziś w naszym rodzinnym gronie, w gronie Shaumbry, w gronie nauczycieli, w gronie pionierów Nowej Energii, ponieważ ty też jesteś jednym z nas. Wejdź, proszę i postaraj się pozostać uważnym. Postaraj się nie zasnąć.

Chciałbym również powitać energie pewnej bardzo specjalnej grupy. Wielu z was ma za sobą spotkania z nimi w swoich snach i rozmyślaniach; czujecie połączenie z nimi. Chciałbym powitać tu dziś u nas energie Camelotu – króla Artura, Ginewry, Lancelota i wszystkich innych postaci i bohaterów. To energia archetypiczna, co oznacza, że stanowi pewnego rodzaju model. Jest sposobem na odkrywanie. Wszyscy mamy w sobie odrobinę króla Artura, chociaż oczywiście istniał też kiedyś prawdziwy król Artur, którego postać została zmitologizowana i sfabularyzowana, ale taka istota istniała kiedyś zarówno na Ziemi, jak i w innych wymiarach. Opowieść o nim ma dla ludzkości ogromne znaczenie. To bardzo ważna historia, która jest powiązana z tym, o czym chcę dziś mówić. Powitajmy zatem te energie, które są również częścią was samych – Artura, Ginewrę, Lancelota, Morgana i wszystkich innych. Powitajmy tu dziś Camelot.

Weźmy głęboki wdech dla wszystkich naszych dzisiejszych gości. Pozwólmy im być dziś bliżej nas niż ma to zwykle miejsce.


PRZYPOMNIENIA

Droga Shaumbro, spotykamy się już tak od prawie 10 lat, skupiając energie i przechodząc przez kolejne, jak to określaliśmy w pierwszych seriach, lekcje. Potem odrzuciliśmy to kreślenie i przyjęliśmy nowe – Shoud, ponieważ lekcje nie były już wam więcej potrzebne. Shoud jest kolektywną energią nas wszystkich, dynamiką grupy, choć zarazem też i jednostki.

Wiem, że możecie posłuchać siebie na tych Shoudach, jeżeli nie tych pierwszych, to przynajmniej na późniejszych, które są dostępne w postaci plików dźwiękowych. Możecie usłyszeć swój własny głos i poczuć ponownie to, czego wówczas na tych Shoudach doświadczaliście, ponieważ to wy pomagaliście je tworzyć. Stworzyliśmy w ten sposób bibliotekę informacji, która będzie w przyszłości służyć nie tylko wam, ale również innym, którzy będą do niej sięgać czy to tu, przebywając fizycznie na Ziemi, czy też na Nowej Ziemi.

Stworzyliśmy niesamowity zasób wiedzy, a Shoud jest zapisem naszej drogi. To tak, jak gdybyśmy przez te wszystkie lata pisali razem książkę czy scenariusz sztuki, doświadczając tych wszystkich wyzwań, trudności i przeszkód, ale też radości, celebracji i odrodzenia.

To, co usłyszeliście podczas tych Shoudów i czego razem wówczas doświadczyliśmy, nie jest dla was niczym nowym. Nie ma w tym dla was nic nowego, ponieważ my nie zajmujemy się niczym dla was nowym. Szkarłatny Krąg nie zajmuje się ludźmi, którzy dopiero zdobywają nową dla nich wiedzę. Dlatego też na świecie jest tak wiele różnych osób niosących ludziom przekazy i inspiracje. Czasami ktoś pyta nas, dlaczego przekaz od Tobiasza czy Saint-Germaina różni się od przekazów innych istot świetlistych czy aniołów. Otóż dlatego, że każdy z takich przekazów skierowany jest do konkretnej grupy i ma w związku z tym konkretną energię i koncentruje się na czym innym. Nasze przekazy nigdy nie były skierowane do tych, którzy dopiero rozpoczynają swój rozwój duchowy – absolutnie nie.

Naszym zadaniem, naszą rolą, rolą Szkarłatnego Kręgu było jedynie przypomnienie wam tego, co już wiecie i jedynie wpisanie tego w kontekst Nowej Energii. Naszym zadaniem było pojawić się tutaj, gdy już będziecie mieli dosyć dotychczasowej energii Ziemi i panującej na niej zbiorowej świadomości i stać się wówczas dla was Owocem Róży, czyli przypomnieć wam o tym, co już dawno wiecie.

Jakże łatwo jest ugrzęznąć w gąszczu trójwymiarowej egzystencji. Coraz częściej sam się o tym przekonuję teraz, kiedy coraz bardziej jednoczę się z Samem. Myślałem, że się temu tak łatwo nie poddam (dużo śmiechu). Myślałem, że z całą moją wiedzą i z całym moim ziemskim doświadczeniem będę wiedział, jak tego uniknąć. Byłem z siebie taki dumny, a teraz sam wpadłem w te sidła.

Jak już powiedziałem to wcześniej jednej grupie, dostaję chyba jakiegoś anielskiego Alzheimera (śmiech) i rozumiem teraz jak nigdy dotąd, co to znaczy dać się złapać w sidła tak gęstych energii, jakie panują na Ziemi. Myślałem, że uda mi się oszukać Matrix, jeżeli pominę cały ten proces naturalnych narodzin, jeżeli nie będę musiał przechodzić przez ten tunel, o którym opowiadał Saint-Germain przy omawianiu procesu narodzin, jeżeli stworzę swoje ciało i będę trzymał się sprytnie z daleka od niego aż do czasu, gdy we właściwym momencie po prostu przeleję w nie swoje energie i będę się później przechadzał po Ziemi z szerokim uśmiechem na twarzy! (Śmiech) Wciąż mam ten szeroki uśmiech na twarzy, choć czasem też i błędne spojrzenie i zaczynam na nowo doceniać to, czym jest życie na Ziemi.

Jest w tym pewna doza radości. Odczuwanie gęstości ziemskiej energii i własnej w niej obecności jest naprawdę niesamowitym doświadczeniem. Powiem wam, że z wszystkich miejsc, do których możecie dotrzeć w całym istniejącym stworzeniu, nie ma – z punktu widzenia intensywności doświadczenia – drugiego takiego miejsca jak Ziemia. Ten rodzaj energetycznej grawitacji, który występuje na Ziemi, powoduje coś więcej niż tylko to, że mieszkając na antypodach nie spadacie z niej głową w dół; nie przyciąga ona jedynie waszego fizycznego ciała, ale stanowi swego rodzaju duchową grawitację, co dokłada jeszcze swoje niemałe brzemię do ciężaru zbiorowej świadomości, przez co bardzo, ale to bardzo łatwo jest zapomnieć wszystko, gdy się tu już raz dostaniemy. Dlatego też naszym zadaniem, zadaniem Szkarłatnego Kręgu było właśnie przypomnienie wam tego wszystkiego, co już wiecie.

Nie było bynajmniej naszym zadaniem zainicjowanie procesu waszego duchowego rozwoju, ponieważ ten zaczął się już bardzo, ale to bardzo dawno temu, znacznie wcześniej niż w przypadku większości ludzi na Ziemi. Wasze uczestnictwo w społeczności duchowej ma długą historię – nawet jeszcze zanim pojawiliście się na Ziemi wasza dusza zdradzała już pewne charakterystyczne objawy, wasz duch wykazywał większe niż zwykle, większe niż u innych zainteresowanie sprawami duchowej świadomości. Przynieśliście to wyjątkowe zainteresowanie ze sobą na Ziemię i od tej pory wciąż podążacie tą ścieżką czegokolwiek byście tu nie badali, nie doświadczali i nie przeżywali.

Wśród tych, którzy na przestrzeni ostatnich dwóch tysięcy lat zakładali kościoły nowej ery, znaczny odsetek rekrutuje się właśnie spośród członków Shaumbry. Większy niż w przypadku jakiejkolwiek innej znanej nam grupy o duchowych czy religijnych korzeniach. Choć teraz być może to już do was nie bardzo przemawia, i dlatego też staliście się raczej nauczycielami i pionierami, a naszym zadaniem jest przypominać wam, kim jesteście. Nie uczymy tych, którzy dopiero co się tu pojawili – tym zajmują się inni. My jedynie przypominamy wam o tym, kim jesteście. To my jesteśmy tym Owocem Róży, o którym od tak dawna wam mówimy.

Kiedy Adamus przejmie stery, z pewnością wiele się zmieni. Wraz ze zmianą prowadzącego zmieni się też cel waszych spotkań, ale wciąż będziemy wam przypominać, kim jesteście, ponieważ to nie straci na ważności tak długo, jak długo będziecie zmagać się z gęstością ziemskiej energii.

Pozwolę sobie tutaj podzielić się z wami pewnymi moimi obserwacjami, a może nawet przepowiedniami. Kiedy was opuszczę, poczujecie pewne przesunięcie energii i część z was z tego powodu odejdzie z Shaumbry. Ale to zapewne dobrze, choć nie dlatego, że nie jesteście tu mile widziani, ale ponieważ będziecie potrzebować trochę przerwy. Część z was odczuje pustkę – nie dlatego, że mnie nie będzie, ale po prostu pustkę – ponieważ świadomość Shaumbry się zmieni. Poczujecie, że wasz czas w szeregach Shaumbry, wasz czas w Szkarłatnym Kręgu się skończył i zapewne dobrze, że tak się stanie, ponieważ będzie wam wtedy potrzebna przerwa. Gdy wrócicie – jeżeli wrócicie – to wrócicie inni, wrócicie z większym niż dotychczas potencjałem. Nie będziecie już uczniami, którymi zresztą nigdy tak naprawdę nie byliście. Nie będziecie już poszukiwać informacji i wglądu innych, ponieważ zaczniecie powoli rozumieć, że sami macie taką możliwość. Owszem, będziecie pojawiać się tu okazjonalnie, od czasu do czasu, ale jedynie po to, aby nie zapomnieć, aby dołączyć swoją świadomość, ale już na zupełnie, zupełnie innych zasadach.

Saint-Germain zabierze pewną grupę was, małą lub dużą, w Nową Energię. Choć może powinienem inaczej to ująć – on jedynie pomoże wam zrozumieć, jak ją do siebie sprowadzić. Tak więc nie będzie ona już jedynie abstrakcyjnym pojęciem w waszym umyśle, czymś ezoterycznym, czymś pozostającym na zewnątrz was, ponieważ Adamus będzie pracował z wami nad tym, abyście sprowadzili ją tutaj, zaczęli stosować ją w codziennym życiu, zrozumieli jej prostotę i tajemnice, zrozumieli, jak z nią pracować.

To będzie stanowiło dla was pewne wyzwanie. Będzie to stanowiło dla was pewne wyzwanie, ponieważ Nowa Energia działa zupełnie inaczej niż energia wibracyjna. Dlatego też pojawiać się w was będzie tendencja do tego, aby starać się być po prostu lepszym człowiekiem, czy też potężniejszym człowiekiem, czy jak tam jeszcze byście tego nie nazwali, tymczasem Nowa Energia wykracza ponad to wszystko. Niektórzy z was już to czują. Nie jesteście pewni, czy jesteście na to gotowi albo czy chcecie w tym uczestniczyć czy też może macie ochotę zrobić sobie na jakiś czas przerwę, a może nawet założyć własną grupę. Wszystkie te ewentualności będą jak najbardziej właściwe.

Chodzi mi o to, abyście w przeciągu kilku nadchodzących miesięcy albo i dłużej, wczuli się w te energie, wczuli się w to, dlaczego czujecie, że coś się zmienia, dlaczego czujecie, że coś zmienia się w was samych. Nie zaprzęgajcie do tego umysłu. Wczujcie się w to, a jeżeli poczujecie potrzebę odejścia na swoje, to zróbcie tak. A jeżeli z kolei poczujecie potrzebę uczestnictwa wraz z Adamusem w ewolucji Shaumbry, to zróbcie wtedy tak i stańcie się częścią tego procesu.

Weźmy teraz głęboki wdech… (pauza)


KTO TU RZĄDZI?

Przechodzimy teraz do tego, co ostatnio wydarzyło się w waszym życiu, a już w szczególności od ostatniego Shoudu… Ta energia będzie dalej istnieć, prawdopodobnie do końca lata, co nie jest związane z moim odejściem, lecz wiąże się z tym, że wszyscy należymy do Shaumbry i wszyscy tworzymy wspólnie świadomość.

Niemalże wszystko, co wydarza się teraz w waszym życiu – część tych wyzwań, które stawia przed wami świat, większość z tego, co się teraz dzieje i co skończy się dopiero wraz z latem – to przejaw energii, które pojawiają się przy was, by spojrzeć wam prosto w oczy, a czasem też, by podstawić wam nogę, gdy mijacie je po drodze i zapytać was, czy rzeczywiście jesteście twórcą swojego własnego życia, czy rzeczywiście to wy tu rządzicie, czy rzeczywiście to wy jesteście jego właścicielem, jego menadżerem.

Oczywiście poruszamy te kwestie praktycznie odkąd zaczęliśmy się tutaj razem spotykać, mówiliśmy o nich w Serii Twórcy, a nawet jeszcze wcześniej, zatem ta koncepcja jest wam dobrze znana. Wiecie już wszystko, co mieliśmy o tym do powiedzenia, ale teraz przyszła pora na urzeczywistnienie tej wiedzy. Energie waszych aspektów stawiają przed wami pytanie: „Czy to na pewno ty tu dowodzisz czy może tylko udajesz? Czy aby nie starasz się ponownie ukryć w cieniu?”

Wielu z was doświadczyło ostatnio pewnych problemów zdrowotnych i zastanawia się, o co w tym wszystkim chodzi. W waszych reakcjach pojawia się nawet pewna doza paniki – pozwalacie, by rządziły wami wasze emocje i wasz umysł, a to nie zawsze jest dobra kombinacja. Mieszanka emocji i myśli potrafi być bardzo wybuchowa, ponieważ gdy dajecie się ponieść emocjom, zaczynacie odbierać świat z innej perspektywy, wpadacie w amok, a potem jeszcze dokładacie do tego to, czym dręczy was wasz umysł i wszystko staje się bardzo skomplikowane. Przestajecie wówczas dostrzegać te wszystkie proste rozwiązania, które znajdują się tuż przed waszym nosem, przestajecie dostrzegać... Przecież wiecie, że nie ma w tym nic skomplikowanego, nic trudnego – wszystko to jest tak naprawdę bardzo proste.

Zastanawiacie się na przykład, co się dzieje z waszym gardłem, z waszym głosem. Cóż, nie musimy wam tego mówić, ale i tak to powiemy – jesteście po prostu powoływani do tego, aby głosić swoje prawdy. A dlaczego czujecie, jak gdyby w waszych dłoniach zaczynał pojawiać się artretyzm? To nie artretyzm. Lekarz wam tak powiedział, a wy chcecie mu wierzyć. Dla lekarza jesteście po prostu jeszcze jednym typowym przypadkiem i on nie rozumie, co oznacza ból w waszych dłoniach, a więc po prostu daje wam kolejną receptę, ponieważ w ten sposób łatwo może się was na jakiś czas pozbyć.

Możecie odczuwać bóle w nogach czy w innych częściach waszego ciała. Wszystko to, co się teraz dzieje z waszymi organizmami… Wiem, że macie tysiące wymówek, ciągle mnie o to pytacie, a ja wam odpowiadam, chociaż wygląda na to, że gdy do was mówię, to ściszacie głos – to, co się teraz dzieje z waszymi organizmami to forma pytań, które zadaje wam wasze własne ciało: „Kto to rządzi? Kto tu jest twórcą? Kto tu dowodzi ciałem? Kto dokonuje za nie wyborów?”

A wy wymyślacie wszelkie możliwe przyczyny dla waszych niedomagań, czasem wręcz zastanawiacie się, co Duch próbuje wam powiedzieć. Nic. Powiem wam coś teraz, bo idealnie pasuje to do kontekstu mojego poprzedniego hasła, czyli do „To bez znaczenia”. Otóż dzisiejsze hasło brzmi: „Ducha guzik to obchodzi.” (Śmiech) Nic a nic. Duch po prostu was kocha. To wszystko. Guzik go obchodzi, jakie wybierzecie dla siebie doświadczenie i przez co przechodzi wasze ciało. To nie znaczy, że Duch pozostaje na was obojętny. Duch ma dla was taki ogrom miłości, taki ogrom współczucia, że pozwala wam na doświadczanie wszystkiego, czego tylko chcecie doświadczyć; wszystkiego, co tylko sobie wybierzecie.

Dlatego też nękają was różne fizyczne przypadłości, a niektórzy z was doświadczają też innych problemów w życiu. Mamy tu cały standardowy zestaw – problemy w związkach, problemy z pieniędzmi, problem z tym, że nie bardzo wiecie, gdzie zamieszkać, co w życiu robić – wszyscy doskonale wiecie, skąd się to bierze i dlaczego dopada was to właśnie teraz. Ludzie po prostu podchodzą teraz do was, patrzą wam prosto w oczy i pytają się was, co chcecie w życiu robić.

Chciałbym, abyście przyjrzeli się teraz temu, i to koniecznie jeszcze zanim skończy się lato. Większość z tych problemów – powiedziałbym nawet, że wszystkie, ale wiem, że pojawią się jakieś wyjątki – które dotyczą teraz waszego ciała, umysłu, które pojawiają się w waszym życiu, sprowadzają się do tego, czy jesteście gotowi stać się twórcami, menadżerami, szefami; czy jesteście gotowi wziąć na siebie tę odpowiedzialność. To jest właśnie to, co się teraz dzieje. Owszem, możecie to odczuwać trochę bardziej intensywnie przez to szaleństwo, które ma teraz miejsce w świecie. Świat dotykają teraz jego własne problemy, ludzkość przechodzi przez olbrzymie zmiany, a to jeszcze intensyfikuje wasze własne problemy.

W pewnym sensie czas was goni i wiecie o tym. Coś w was wam to mówi. Tik tak, tik tak. Wiecie, że gdy skończy się lato… Nie chcę tu podawać żadnych konkretnych dat, ale pod koniec lata – dla części z was będzie to koniec sierpnia albo początek września – usłyszycie zew, choć może niekoniecznie zew krwi (śmiech). Usłyszycie zew i będzie on dochodził ze Szkarłatnego Kręgu, od Adamusa i od grupy, którą Adamus już zaczął tworzyć. Będzie w tym energia Yohama, którego znaliście przedtem jako Metatrona, czyli tej części was, która stanowi wasze połączenie z Duchem. Gdy usłyszycie ten zew, usłyszycie też pytanie: „Co teraz? Co teraz? Co wybierasz? Jesteś gotów stać się prawdziwym twórcą czy też będziesz dalej traktować to jak miłe słówka, które szepczesz sobie dla otuchy w ciężkich chwilach?”

Czy jesteście gotowi okazać absolutną odwagę? Ale to absolutną, ponieważ Adamus ma zamiar zabrać was w zupełnie inną energię, a ona nie jest dla osób słabego serca czy słabego ducha. Ona nie jest dla tych, którzy wolą grać rolę ofiary, którzy wolą narzekać, tylko dla tych, którzy są naprawdę twardzi i naprawdę nieustraszeni. To nie dla tych, co wolą lukrowane bajki pełne wróżek i krasnoludków, bo wy do tej grupy nie należycie, ale dla prawdziwych aniołów-twardzieli, bo to nimi właśnie jesteście.

Tam, gdzie Adamus ma was zamiar zabrać, docierają jedynie prawdziwi twórcy. A on nie będzie dla was taki tolerancyjny i taki pełen miłości jak ja (śmiech). Wiem, że później będzie tego słuchał, ale co tam… Od niego nie będzie biła ta sama pełna lekkości i swady aura niosąca wam komfort i ukojenie (Tobiasz chichocze, sala się śmieje). Tak więc usłyszycie taki zew: „Czy jesteś gotów na kolejny krok?”

Wszystkie te doświadczenia, których jeszcze zaznacie zanim skończy się lato, mają na celu jedno bardzo proste zadanie. To bardzo proste zadanie polega na tym samym, na czym koncentruję się dzisiaj, podczas tego jednego z moich ostatnich z wami spotkań, a mianowicie, abyście odpowiedzieli sobie na pytanie, czy na pewno chcecie być twórcami? Zanim odpowiecie sobie na to pytanie, zanim jeszcze na nie odpowiecie… bo brzmi nieźle, prawda? Ale przeczytam wam teraz to, co jest napisane pod spodem drobnym druczkiem – takim drobnym druczkiem, o którym Cauldre mówił wcześniej. Otóż nie będziecie mogli obwiniać innych osób. To nie zadziała. A właściwie to zadziała, ale przeciw wam. Wytykając palcami innych zagmatwacie tylko wszystko samym sobie. Rozbijecie jedynie swą własną energię, a jej odłamki rozpierzchną się daleko od was.

Wzięcie na siebie pełnej odpowiedzialności za bycie twórcą oznacza również, że będziecie potrafili zaakceptować to, co określacie dziś mianem swoich porażek. To tak naprawdę nie są żadne porażki, tylko doświadczenia. Każde doświadczenie to coś pięknego, ale pojawią się takie rzeczy, które będziecie chcieli zrobić, ale odniesiecie porażkę. Będziecie chcieli pewnych rzeczy spróbować i czasem świat wokół was będzie postrzegał je jak porażki. Będzie się z was śmiał. No oczywiście już się z was śmieje, ale wtedy będzie się śmiać jeszcze bardziej, jeszcze dłużej i jeszcze głośniej.

Trudno jest pracować z czymś tak nowym, jak świadomość w Nowej Energii. A systemy pomiarów, czy to te odnoszące się do właściwości fizycznych materialnego świata, czy też te mierzące stopień świadomości czy sukcesu, wszystkie te systemy pomiarów nie mają zastosowania w Nowej Energii, w którą zabierze was Saint-Germain. Dlatego też czasami to, co robicie, będzie postrzegane jak porażka i będzie dla was źródłem tego, co zwykle określacie mianem smutku czy depresji.

Część z was już tego doświadcza. Wiecie, jak to jest. Czasem jest to dla was bardzo frustrujące, ponieważ wydaje się wam, że nic nie działa, ale ja się w tym momencie z wami nie zgodzę. Poproszę was jedynie, abyście spojrzeli na to z innej perspektywy, z poziomu innej świadomości i zobaczyli, co naprawdę ma miejsce, bo to z pewnością nie jest porażka. Zaczynacie swą pracę z Nową Energią – mówię to teraz bezpośrednio do bardzo wielu z was – i jesteście tym tak sfrustrowani, że jesteście już gotowi podnieść ręce do góry i się poddać, ale nie róbcie tego – chyba, że podnosicie ręce po to, aby zaakceptować swą odpowiedzialność, swą moc twórczą, swą niezależność.

Dana wam została szansa na to, aby stać się absolutnie niezależnym władcą własnego życia i nie możecie tego zwalać na przeznaczenie, o czym mówiliśmy już w zeszłym miesiącu. Nie możecie obwiniać o to swojej złej karmy, tego, że mieliście trudne dzieciństwo, czy czegoś tam jeszcze. Ostatnio mieliście tendencję do tego, aby obwiniać o to świat, aby o wszystko obwiniać świat wokół was w ogóle go oczywiście nie rozumiejąc, myśląc, że to właśnie to całe zamieszanie w świecie jest winne temu, co się teraz z wami dzieje. A prawdziwy twórca nie może tak postępować. Prawdziwy twórca bierze całkowitą odpowiedzialność za swoje życie na siebie.


BYCIE ŚWIADOMYM TWÓRCĄ

Prawdziwy twórca nie bierze także absolutnie żadnej odpowiedzialności za cudze życie, a z tym macie właśnie często kłopoty. Staracie się być dla kogoś współtwórcą, a to niemożliwe. Współtworzenie – prawdziwe współtworzenie – może mieć miejsce jedynie pomiędzy dwoma całkowicie świadomymi twórcami. Świadomymi twórcami. Innymi słowy takimi, którzy nie tylko myślą o tym, żeby to zrobić, ale wiedzą jak to zrobić i po prostu to robią.

A gdy wy teraz próbujecie współtworzyć – lub jakby inni powiedzieli, wtrącacie się w cudze życie (Tobiasz chichocze, sala się śmieje), wówczas wasza energia się rozprasza i chybia celu… Czyż to nie uroczy eufemizm dla „nie wtrącaj nosa w cudze sprawy”? To nie oznacza jednak, moi drodzy, że życie czy miłość innych ludzi są wam obojętne. To nie oznacza, że nie ma w was dla nich współczucia, a tylko tyle, że nie próbujecie kierować za nich ich życiem.

Ci z was, którzy mają dzieci wiedzą – powinni wiedzieć – o czym mówię. Ci z was, którzy są w związkach z partnerem, którego próbują – jakby to ująć – delikatnie popchnąć we właściwym kierunku, ukierunkować, powinni dobrze przyjrzeć się temu, co dzieje się w ich domach i w nich samych. Po pierwsze, nie da się tak naprawdę pokierować inną osobą ani tym bardziej z nią współtworzyć, jeżeli ta osoba sama nie jest świadomym twórcą. Mówicie, że chcecie współtworzyć z Duchem. I to jest w porządku, bo Duch jest świadomym twórcą, Duch jest w was samych. Teraz przyszła pora na to, abyście i wy stali się takimi świadomymi twórcami.

To, co chcę wam przekazać na tym Shoudzie, sprowadza się do tego, że przyszła już dla was pora na wykroczenie ponad samą koncepcję, ponad ładne słówka i na to, abyście zaczęli w pełni zarządzać swym własnym życiem.

Mówicie mi tu teraz: „Tobiaszu, próbowałem, ale to nie działa.” Nie działa, ponieważ wciąż pozwalacie, by inni mieli na was wpływ i wciąż pozwalacie starym systemom wierzeń, aby na was wpływały. A wy z kolei na to: „No ale wiesz, to jest trudne.” Z tym to się zgodzę. To rzeczywiście może stanowić teraz dla was duże wyzwanie, ponieważ zbyt dużo jest wokół was zmiennych, ale to jeszcze nie znaczy, że tego nie da się w ogóle zrobić. To znaczy jedynie, że należy wszystko upraszczać. Coraz bardziej upraszczać. Ciągle upraszczać.

Wiem, że wielu z was odczuwa frustrację odnośnie swoich umiejętności kreacji i to do tego stopnia, że praktycznie zaparliście się ich wszystkich. Skonstatowaliście, że „spróbowaliście, ale to nie działa.” Mówicie mi – ciągle prowadzimy te nasze debaty – mówicie: „Tobiaszu, przeczytałem wszystkie Shoudy i wciąż nie wiem, co jest nie tak z moim życiem.” Może i przeczytaliście wszystkie Shoudy, ale czy wzięliście je sobie do serca? Zrozumieliście, że to tak naprawdę są wasze słowa, a nie moje? Czy zaakceptowaliście fakt, że już jesteście twórcami a nie, że dopiero macie się nimi stać?

Czy zaakceptowaliście fakt, że macie władzę nad każdym aspektem waszego życia? Nad ciałem, umysłem i duchem? A może wciąż obwiniacie o wszystko swoją karmę, swoje przeszłe wcielenia… I jeszcze te wasze aspekty… czy nie obwiniacie wciąż o wszystko swoich aspektów? Jeżeli tak, to przestajecie w tym momencie kierować swoim życiem. Pozwalacie na to, aby robili to za was wszyscy inni wokół. Pozwalacie, aby wszyscy inni wokół kierowali waszym życiem za was. A oni wszyscy teraz, gdy zaczyna już was gonić czas – wasze rodziny, przyjaciele, współpracownicy, wasze ciało, umysł, duch, wasze aspekty – wszystko to, co pozostaje częścią waszego życia, kieruje do was jedno pytanie: „Czy ty jesteś szefem? Twórcą? Właścicielem? Czy zamierzasz być tą osobą, która podejmuje decyzje i dokonuje wyborów?” A wy nie jesteście tego pewni. Wciąż nie jesteście tego pewni.

Nie jesteście tego pewni, ponieważ nie wiecie jak to wygląda i jak się to robi – a przynajmniej tak wam się wydaje. Bo tak naprawdę to wiecie. Nie jesteście tego pewni, ponieważ nie wiecie, czy potraficie się wznieść ponad zbiorową świadomość, ponad swe przeszłe życia, ponad swe przeszłe metody. A wówczas wpadacie z powrotem w utarte schematy obwiniania innych i ukrywacie się. A ukrywanie się już nie załatwi sprawy. Przecież już próbowaliście. Próbowaliście ukryć się gdzieś z dala od świata – co w pewnym sensie było cudowną rzeczą, ponieważ potrzebowaliście spędzić trochę czasu sami ze sobą. Ale już wystarczy. Bóg jeden wie, że już wystarczy! Wy też już wiecie, że czas zaczyna was gonić. Czujecie, że w powietrzu wisi jakaś zmiana, czujecie jej potencjał, czujecie jej wyczekiwanie i słyszycie, jak mówi do was: „Jesteś już wreszcie gotów wyjść do świata? Jesteś już wreszcie gotów zostać twórcą? Nie tylko myśleć o tym, ale wreszcie to zrobić? Wziąć odpowiedzialność za wszystko w swoim życiu i tym wszystkim pokierować?”

A propos waszego zdrowia. Przestańcie wreszcie udawać, że nęka was jakieś skomplikowane schorzenie, które wykracza poza wasze umiejętności. Przestańcie grać ze sobą w tę mistyfikację, przestańcie udawać przed sobą samym, że nie wiecie jak funkcjonuje wasze ciało, że to jakieś skomplikowane urządzenie, które działa na sobie tylko znanych zasadach. W ten sposób zaprzeczacie temu, że jesteście jego posiadaczami i że jesteście twórcami. Spytajcie Garreta. On już ma to doświadczenie za sobą, nie tylko w odniesieniu do swojego ciała, ale wszystkich aspektów swojego życia. We wszystkich aspektach swojego życia musiał zrozumieć, na czym polega prawdziwa energia twórcy. Z radością podzieli się historią swojego życia… tak naprawdę to nie będzie to dla niego radosne, ale poproszę go, aby jednak podzielił się nią z wami, ponieważ opowiada właśnie o kierowaniu własnym życiem.


MIECZ WBITY W GŁAZ

Ta metafora, ta historia o królu Arturze jest po części prawdziwa, a po części zmyślona. Wiecie, że rozpoczyna się od epizodu z wielkim głazem, choć w niektórych wersjach występuję raczej kamień nagrobny, w który wbity był miecz. Otóż ten, kto chciał zostać królem, musiał wpierw wyciągnąć z głazu ten miecz. Wielu próbowało tego dokonać i choć używali całej swej siły, całej mocy swych mięśni, to miecz ani drgnął.

Wreszcie zjawił się Artur, wówczas jeszcze niezbyt silny chłopiec, nikomu nieznany ani ze swej bystrości ani z innych przymiotów. Podszedł do miecza, wziął głęboki oddech i pamiętając o swym własnym Jam Jest – nie o cudzym Jam Jest, nie o Jam Jest Saint-Germaina czy o Jam Jest Ducha, ale o swoim własnym – wziął głęboki oddech i wyciągnął miecz z głazu z taką łatwością, jak gdyby wyciągał nóż z masła.

Ta prosta metafora oznacza wzięcie odpowiedzialności za siebie samego, sięgniecie po władzę nad sobą samym. Czyniąc to, czyli przyjmując miecz prawdy, który był jednocześnie symbolem przyjęcia całkowitej odpowiedzialności za siebie i za swoje ciało, umysł i ducha, symbolem przejęcia całkowitej odpowiedzialności za rzeczywistość, którą się dla siebie samego stwarza, Artur stał się królem, stał się panem własnego zamku. To oczywiście kolejna metafora i oznacza ona, że Artur wziął z powrotem za siebie odpowiedzialność, w konsekwencji czego został obwołany królem i to ku niemu zwrócono się wówczas po przywództwo i przewodnictwo.

W waszym przypadku, gdy wyciągniecie miecz z głazu – innymi słowy, gdy zaakceptujecie odpowiedzialność za siebie jako twórcę – również okaże się, że inni będą szukać u was pomocy. Niektórzy z was powiedzieli mi: „Ale mówiłeś, Tobiaszu, że ludzie będą pukać do mych drzwi, że sami do mnie przyjdą.” Oczywiście, że tak. Widzę, że ich energie czekają cierpliwie, aż otworzycie im drzwi. Więc kiedy wreszcie to zrobicie? Kiedy wreszcie przejmiecie odpowiedzialność za was samych? Mimo to, że one już tam czekają, to nie zobaczycie ich ani nie poczujecie ich energii, dopóki tego wreszcie nie zrobicie. Oni chcą – i mam tu na myśli całą ludzkość – chcą nowych nauczycieli, nowych metod nauczania, nowego rodzaju przywództwa. Chcą tego, co macie im do zaoferowania, ale musicie wpierw wyciągnąć z głazu ten miecz. Musicie wpierw zaakceptować swoje Jam Jest.

W przypadku historii o królu Arturze jego zadaniem było zjednoczenie kraju, innymi słowy jego integracja. Cóż za wspaniała, cudowna metafora dla integracji samego siebie. Wszystkie wasze aspekty czekają na to, aż wreszcie wyciągniecie ten miecz z głazu, aż wreszcie przejmiecie za siebie odpowiedzialność, aż wreszcie wstąpicie na tron waszego Jam Jest.

Proszę was, nie ograniczajcie się do samych słów. Tyle razy mówiliście je sobie i wiecie co? Wasze ja w nie niestety nie uwierzyło. Powtarzaliście je jak mantrę: „Jam Jest, Jam Jest.” Ale co to tak naprawdę oznacza dla was? Ja wiem, co to oznacza dla mnie czy dla Saint-Germaina, ale co to tak naprawdę oznacza dla was? To nie jest po prostu kolejna ładna mantra. To nie są jakieś tam miłe słówka, za którymi możecie się jeszcze lepiej schować. „Jam Jest” – co to dla was znaczy?

Artur zintegrował kraj, tak jak zintegrował samego siebie, tak jak wy możecie zintegrować samych siebie, zjednoczyć każdą cząstkę was samych. Wszystkie cząstki was chcą do was wrócić, chcą zjednoczyć się pod waszym przewodnictwem. Dosyć było już wymówek w waszym życiu. Dosyć wszelkich „jeśli”, „może”, „ale”, „chyba”… Dosyć odkładania wszystkiego na jutro, na potem, na później. Teraz jest właściwy czas – a to jest trudne. To prawdopodobnie największe wyzwanie, jakie kiedykolwiek przed wami stało, odkąd jesteśmy razem.

Owszem, podobne słowa padały już z naszej strony wcześniej, ale teraz mówię je wam prosto z mostu. Dosyć obwiniania o wszystko waszych partnerów, waszych związków czy też tego, że byliście w dzieciństwie wykorzystywani seksualnie. Nie da się już tego robić, a przynajmniej nie tam, dokąd się teraz wybieramy. Jeżeli chcecie dalej tak postępować, to oczywiście możecie, ale będziecie musieli robić to gdzieś indziej, już Saint-Germain się o to zatroszczy (śmiech). On już opukuje wasz pancerzyk, już rozdrapuje stare rany – i robi to celowo. Wiecie o tym. Wiecie, że to robi. Oj, to dopiero początek, dopiero zaczął! Jak już teraz nie podoba wam się to, co robi, to później dopiero nie będzie wam się podobało!

Tylko że on to robi z miłości, moi drodzy, z absolutnej miłości do was. Nie robi tego, żeby się popisać, ale po to, aby dostać się pod te wasze skorupy, pod te wasze blizny, strupy, pancerze i pod wszelkie inne bariery ochronne, które sobie zbudowaliście. A robi to dlatego, że równie jak ja, chce wam pokazać, jak piękne może być życie. Chcemy, abyście zrozumieli, jak absolutnie niezależni i wolni możecie być i że to wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba na to czekać do przyszłego wcielenia – to już tu jest, tu i teraz.

Artur zintegrował swój kraj i zintegrował samego siebie. Oczekiwano od niego przywództwa. Oczekiwano tego, że zakończy wojny, położy kres bitwom. Oczekiwano od niego, że poprowadzi kraj do Camelotu, czyli do Nowej Świadomości, tak jak teraz oczekuje tego od was każda cząstka waszego ja.

Oczekują tego od was nawet te cząstki was, z którymi dopiero co się spieraliście. Nawet jeśli próbują was umniejszyć w waszych oczach, to wcale was takimi nie widzą. One widzą wasz potencjał, nawet jeśli wy go nie dostrzegacie – to światło w was, te możliwości – i wkurzają się na was jak cholera, ponieważ nie pozwalacie się temu uzewnętrznić. Ukrywacie to. Udajecie, że coś was powstrzymuje. Udajecie, że jeszcze nie do końca znacie odpowiedź. Uciekacie się nawet do wymówki, że musicie wpierw pójść na Shoud, żeby znaleźć się ponownie w swej własnej energii. Wcale nie. Już w niej jesteście – w swym potencjale twórczym, w swym Jam Jest. I bez wymówek. Bez wymówek. Żadnych.

Wyzwanie, jakie dziś przed wami stawiam polega na tym, abyście wznieśli się ponad słowa, ponad wyświechtane frazesy. Czy jesteście absolutnie gotowi być twórcą, menadżerem, właścicielem, bileterem, sprzątaczką i wszystkim innym w swoim życiu? I podkreślam to tutaj z całą mocą – z całą mocą – ponieważ jest to warunek absolutnie konieczny do tego, abyście mogli pójść dalej.

Jak tylko ten zew się rozlegnie, Saint-Germain będzie przyglądał się każdemu z was z osobna i nie będziecie mogli… Nie uda wam się wcisnąć mu żadnej ciemnoty. Będzie się wam starannie przyglądał, ponieważ musi być pewien, że jesteście gotowi na to, by pójść dalej. Adamus powtarza w żartach, że to dla tego, że nie chce tracić czasu na uczenie tych, którzy nie chcą się niczego nauczyć, ale prawda jest taka, że bycie świadomym i odpowiedzialnym za siebie twórcą będzie w tej podróży absolutnie konieczne.

Dla Shaumbry nadejdzie czas innej energii i innej świadomości. I będzie to dla was trudne, jeżeli brak wam w tej kwestii jasności, jeżeli nie zaakceptowaliście w pełni swojego Jam Jest. I to naprawdę w pełni, do głębi, całkowicie – dlatego tak was naciskam. I robię to od tygodni. Dlatego też Saint-Germain robi to, co robi. Stąd bierze się wszystko to, co się ostatnio dzieje w waszym życiu. Nie obwiniajcie więc za to niczego wokół was. Nie zastanawiajcie się, dlaczego zepsuł wam się samochód, co Duch próbuje wam powiedzieć, bo on próbuje wam powiedzieć to samo, co ja – zostaliście obdarzeni miłością i pora zrobić krok do przodu. Pora wziąć odpowiedzialność za wszystko w waszym życiu. To taka kluczowa kwestia. To kwestia absolutnie kluczowa, abyście wzięli na siebie całkowitą odpowiedzialność za tworzenie własnego życia.


ŻYCIE WYSOKIEJ ROZDZIELCZOŚCI

Pozwolę tu sobie zacytować pewne zdanie, które zobaczyłem na jednej ze stron internetowych Shaumbry. Bardzo mi się spodobała ta analogia – jest piękna – i doskonale wpisuje się w to, o czym teraz mówimy: „Przechodzicie właśnie z życia standardowej rozdzielczości do życia wysokiej rozdzielczości” (publiczność chichocze).

Ta analogia pochodzi oczywiście od nowej generacji sprzętów audio-video, w przypadku których wszystko staje się bardziej intensywne – kolory, obraz, jakość – wszystko, a na dodatek taki sprzęt zużywa mniej energii i to wszystko odpowiada właśnie temu, co się teraz z wami dzieje. Zaczynacie naprawdę rozumieć jak to jest, gdy się żyje życiem wysokiej rozdzielczości, gdzie wszystko staje się bardziej intensywne, ale intensywne w dobrym znaczeniu tego słowa.

Zaczynacie dostrzegać w swoim życiu barwy, których nie widzieliście wcześniej, ich intensywność nabiera nowego wymiaru, wszystko nabiera nowych kształtów, pojawia się zupełnie nowa jakość. Posunę się nawet do stwierdzenia, że kolory w życiu wysokiej rozdzielczości przestają być statyczne, zaczynają się poruszać. Do tej pory postrzegaliście dany kolor jako konkretny kolor – w naszym seminarium dotyczącym wielowymiarowości posłużyliśmy się dla przykładu zielonym. Ale gdy wkraczacie w życie wysokiej rozdzielczości, zielony przestaje być tylko zielonym. W odpowiedzi na was zaczyna się przemieszczać, zmieniać, żyć.

To ważna kwestia – coś, co do tej pory uważaliście po prostu za jakiś tam kolor i nie przywiązywaliście do tego żadnej wagi, teraz zaczyna na was reagować. „To po prostu zielony i tyle,” powiecie. Bynajmniej nie w życiu wysokiej rozdzielczości. On się zmienia, bardzo podobnie jak kameleon i zawsze z intencją, aby wam służyć. Ale jeżeli nie podjęliście decyzji o tym, aby być panem swego losu, on pozostanie dla was po prostu zielony. Nic więcej. I tak jest ze wszystkim w życiu wysokiej rozdzielczości.

Ludzie… albo wasz samochód. Weźmy wasz samochód. Jest w nim tyle waszej energii, tak bardzo chce wam służyć, tak bardzo chce przejść przez swą własną metamorfozę, lecz jeśli nie weźmiecie za siebie odpowiedzialności, jeżeli tak naprawdę nie usiądziecie za jego kierownicą, jeżeli pozwolicie, aby jakiś wasz aspekt prowadził auto za was – śmiejecie się, ale to jak najbardziej prawda – wówczas wasz samochód się zepsuje, bo będzie miał tego dosyć. A gdy żyjecie życiem wysokiej rozdzielczości, jeżeli żyjecie w Nowej Energii, wówczas samochód przestaje być jedynie samochodem i staje się energią, która wam służy. Zamiast się zepsuć albo dać się wyeksploatować będzie mógł wznieść się ponad bycie zwykłym samochodem i potrafił sam się naprawiać i regenerować.

Takie są właśnie możliwości Nowej Energii. Żadne tam wzniosłe idee. To praktyczna wiedza, o której Saint-Germain wkrótce będzie wam mówił szerzej. Gdy żyjecie życiem wysokiej rozdzielczości samochód przestaje być tylko samochodem – zmienia się i wygląda inaczej. Tak samo jest z pożywieniem. I moglibyśmy tak wymieniać jeszcze długo, droga Shaumbro, ale chodzi tu o to, że uczestnictwo w życiu wysokiej rozdzielczości wymaga od was jednej podstawowej rzeczy: zobowiązania płynącego prosto z serca, że jesteście twórcą, że zarządzacie swym własnym życiem, że bierzecie odpowiedzialność za wszystko, co robicie – bez żadnych wymówek. Kropka. Żadnych wymówek. Żadnych wymówek.

Czasem będziecie odczuwać frustrację, ponieważ nie wszystko będzie szło tak, jak wymyśliliście sobie, że powinno pójść. W takim przypadku prosimy was, żebyście zmienili swe nastawienie. Spójrzcie na to inaczej. Wasza frustracja będzie efektem waszych oczekiwań, a te zostaną wam odebrane. Nauczycie się wkrótce, że wasze oczekiwania tak naprawdę jedynie was ograniczają.

Tak więc w moim przedostatnim zwykłym Shoudzie chciałbym was zachęcić, abyście w ciągu najbliższych miesięcy przyjrzeli się temu, co dzieje się w waszym życiu i zrobili to ze świadomością tego, że różne rzeczy będą zadawać znane wam już pytania: „Czy naprawdę jesteś swym własnym twórcą? Czy na pewno jesteś gotów wziąć odpowiedzialność za wszystko, co ci się wydarza rozumiejąc, że nie jest to skierowane przeciwko tobie? Że to tylko energie próbują z tobą pracować?” Bo choć to może wcale tak dla was nie wyglądać, to rzeczywiście tak będzie. Te energie pojawiają się w waszym życiu, aby zadać wam to samo pytanie, co Arturowi: „Czy jesteś gotów wziąć na siebie tę odpowiedzialność? Czy jesteś gotów wyciągnąć ten miecz z głazu?”


WASZA WŁASNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Energia Camelotu jest tu dziś z nami właśnie dlatego, że Artur wziął za siebie odpowiedzialność, a to jest w tym kontekście najważniejsze. Wziął za siebie odpowiedzialność, dzięki czemu stał się silny, stał się potężny i mógł czynić cuda. Merlin w prawdziwej historii Artura był zarówno odrębną istotą jak i częścią Artura. Artur nie musiał dzięki temu zwracać się do Merlina wtedy, kiedy potrzebował magii, nie musiał radzić się kogoś poza sobą samym, ponieważ energia Merlina była też w nim. Ten Merlin, który był u jego boku, przypominał mu jedynie o tym, że Artur ma też jego moc w sobie.

Oczywiście Artur żył w innych czasach niż wy, a przez to też w innej energii, ale to, do czego podobnie jak Artur i wy macie skłonność, choć może nie aż tak dużą jak on, to branie na swoje barki nie tylko swojej odpowiedzialności, ale również tej, która w rzeczywistości nie jest wasza. Artur brał odpowiedzialność za wszystkich innych. Za wszystkich innych. Zaczął dźwigać na swych barkach ciężar swego dworu, ciężar swego ludu, swych poddanych, swego kraju, a to było dla niego o wiele za dużo. Przez to zapomniał o podstawowej zasadzie – aby być w prawdzie z samym sobą, aby być prawdziwym sobą.

W końcu Artur, powodowany gniewem i rozpaczą, wziął swój miecz i cisnął go do jeziora. Wyrzucił go i jest tu dziś z nami po to, aby wam przypomnieć, że wy nie musicie tego robić.

Pamiętajcie, że nie chodzi o to, abyście przyjmowali na siebie cudzą odpowiedzialność. Artura wciąż to gnębi. Gnębi go to, ponieważ zdał sobie sprawę, że próbował odebrać innym ich własne doświadczenia – ich odkrywanie własnego Jam Jest i w zamian próbował przekazać im swoje własne doświadczenie Jam Jest. Kierowany współczuciem próbował zdjąć im z pleców ich problemy. To przez to wrzucił miecz z powrotem do jeziora. W końcu poprosił o przebaczenie tych wszystkich, którym próbował narzucić swoje własne Jam Jest, a przecież wszystko co miał robić, to pozostawać w swoim Jam Jest. To będzie ważna kwestia podczas waszych przyszłych spotkań z Adamusem. To będzie bardzo ważna kwestia w przeciągu kolejnego roku czy dwóch. Będziecie musieli zmierzyć się z tym i Adamus wam o tym przypomni.

I na tym chciałbym zakończyć ten temat, droga Shaumbro, ponieważ miałem się streszczać i nie chcę, abyście wyszli stąd z mętlikiem w głowie, lecz z jasnym przekazem ode mnie. A więc o czym to dziś mówiłem? Otóż o tym, abyście wzięli za siebie odpowiedzialność. Jesteście swym własnym twórcą, swym własnym zarządcą, wszystkim. Nie możecie już dłużej winić wszystkich innych wokół was.


PROŚBA TOBIASZA

Chciałbym was teraz poprosić o jeszcze jedną wyjątkową przysługę. Już mi się to kilka razy zdarzyło. Z okazji naszego ostatniego… Powiedzmy z okazji naszej Ostatniej Wieczerzy, ale w nowej wersji (dużo śmiechu), w wersji nowoenergetycznej… A więc z okazji naszego ostatniego spotkania poprosiłem o kilka rzeczy. Naprawdę nie lubię tych waszych współczesnych ubrań, co widać po Samie. Bardzo, ale to bardzo niechlujnie się ubiera, bo czuje się w swych ubraniach tak samo jak ja. (Linda mówi: „To w tym względzie masz zamiar łamać zasady?”) Dokładnie, więc lepiej zapnij pasy (śmiech).

Dlatego też poprosiłem o to, bym mógł ubrać się w bardziej tradycyjny sposób, w jakiegoś rodzaju togę – nie w sukienkę, tylko w togę – i nie ma znaczenia, co Cauldre będzie miał pod spodem, bo i tak wam tego nie pokażę. Poprosiłem też Cauldre’a, że gdyby nie miał nic przeciwko temu, to chciałbym, żeby zapuścił brodę. Pomogę mu zapuścić ją tam, gdzie powinna być, tak dla przypomnienia. Dla przypomnienia tych wszystkich wcieleń, które spędziłem na Ziemi jako mężczyzna, a wówczas rzadko kiedy się goliliśmy. Bardzo rzadko. Dlatego chciałbym móc potrzeć swą brodę od czasu do czasu. Wszystko co tu teraz mam, to ta goła skóra, a chciałbym potrzeć sobie brodę, jeśli nie masz nic przeciwko temu.

Poprosiłem też o odrobinę wyrozumiałości, ponieważ chciałbym napić się trochę wina – nie za dużo, oczywiście, ale trochę. Jak widzę dostałem w prezencie świetne, naprawdę świetne wino z Australii i równie doskonałe z Niemiec. A gdyby inni chcieli przynieść jakieś dobre wino to nie mam nic… (dużo śmiechu, Linda mówi: „Nie masz wstydu.”) Nie mam zamiaru rozpoczynać tu żadnych międzynarodowych zawodów, ale znam się na winie (Linda mówi: „Nie masz za grosz wstydu”). Wiem, że w Kanadzie mają dobre wino (śmiech), a także w Ameryce Południowej i w innych miejscach… Tak więc porosiłem o odrobinę wyrozumiałości, bo chciałbym spróbować trochę wina. Słyszałem, że Ramtha ma od czasu do czasu dobre wino, więc też chciałbym go spróbować (Linda pyta: „Nie zapędziłeś się?”).

A propos innych moich słabości… Tak, tak, zaraz się okaże… A propos moich innych słabości. Po tym, co było na dzisiejszym Shoudzie i po tym, czego ostatnio doświadczaliście, chciałbym przeprowadzić pewną ceremonię na koniec naszego spotkania; po tym, jak już stąd zniknę, ale moja energia wciąż tu jeszcze będzie przez jakiś czas; chciałbym też, aby ten wspaniały Andreas Holte z Niemiec zaśpiewał nie tylko tę swoją piękną piosenkę, którą słyszeliście dziś przed chanellingiem, ale też „Over the Rainbow”. Ale to jeszcze nie jest ta moja prośba.

A więc po tym, co dziś omówiliśmy, pomyślałem, że przeprowadzimy pewną wieńczącą dzieło ceremonię – ja i wy. Zamiast miecza wbitego w głaz – to sobie odpuścimy – chciałbym, aby każdy z was otrzymał certyfikat, który sam podpiszę i sam wam wręczę, zaświadczający, że jesteście twórcami. Tak.

Wręczę go każdemu z was, abyście mogli go sami podpisać, kiedy będziecie naprawdę przekonani – nie tylko będziecie tak myśleć, ale kiedy będziecie absolutnie przekonani o tym, że jesteście twórcami. Kiedy będziecie wiedzieć, że nie ma już żadnych wymówek. Żadnej winy. Żadnych przeszłych żyć. Żadnej karmy. Żadnego obwiniania swoich aspektów, swojej matki czy kogokolwiek innego. Kiedy będziecie naprawdę gotowi. I nie musicie podpisywać tego podczas tej ceremonii. Być może będziecie woleli, aby ten wasz certyfikat poleżał trochę na waszym biurku, wylądował w koszu na śmieci czy cokolwiek. Ale gdy będziecie gotowi, wówczas wykonajcie ten symboliczny gest – niczym Artur wyciągający miecz z głazu – i złóżcie tam swój podpis zaświadczający, że jesteście twórcą. Nikt inny, nikt inny nie jest w stanie tworzyć waszego życia za was. Tylko wy.

A razem z certyfikatem chciałbym dać wam specjalne pamiątkowe pióro. I chciałbym, aby to specjalne pamiątkowe pióro posłużyło wam do podpisania tego certyfikatu. Będzie na nim napisane coś w stylu… na piórze będzie napisane… wiem, że Linda z Eesa jest ekspertem w tych sprawach. Potrafi doskonale dobierać pióra, więc chciałbym, żeby to było porządne pióro. Nie takie za dolara i parę centów, ale porządne. Znajdę sposób na to, żeby za to zapłacić. I chciałbym, żeby było na nim napisane: „Użytkownik przyjmuje na siebie pełną odpowiedzialność.” Chciałbym, abyście zachowali to pióro na pamiątkę tego, że przejmujecie odpowiedzialność za swoje życie. Nie oddawajcie go nikomu. Nie wrzucajcie go tak po prostu do szuflady, ale połóżcie je tam, gdzie będziecie mogli je widzieć każdego dnia. „Użytkownik przyjmuje na siebie pełną odpowiedzialność.” A teraz… (Linda mówi: „Dzięki, że prawie nie zostawiłeś mi na to w ogóle czasu.”) Och, masz mnóstwo czasu. Już my się o to postaramy.

Takie mam właśnie prośby. I jeżeli to możliwe to chciałbym, aby ci z was, którzy będą na tym spotkaniu, postarali się o to, aby ta ceremonia, ta uświęcona ceremonia odbyła się przy pięknej muzyce w tle i z udziałem Aandry i Ona – Normy i Garreta – którzy stanowili tak ważną część mojej podróży na Ziemię, a także z udziałem mojej drogiej Lindy z Eesa, tak pełnej miłości i szacunku, z którą spędziliśmy tak wiele czasu na rozmowach, jak rownież z udziałem energii Kryona i kilku innych. Wszystko to robimy dla was.

A jeżeli was tam nie będzie… (Tobiasz chichocze) Jeżeli was tam nie będzie, wówczas te certyfikaty i te pióra też będą dla was dostępne, ale za drobną opłatą (Tobiasz chichocze). To jeden z bonusów osobistego uczestnictwa w ceremonii. Oczywiście te certyfikaty też sam podpiszę. One są dla was. Dla was. To nie będzie tak, jak w przypadku Czarnoksiężnika z Oz. Musicie je podpisać zanim zaczną obowiązywać. Musicie wpierw podpisać ten certyfikat Jam Jest, to zaświadczenie mówiące o tym, że stajecie się twórcami własnego życia, że koniec z wymówkami, koniec z odgrywaniem roli ofiary.

A tak przy okazji, Saint-Germain mówi, że będziecie musieli to podpisać zanim wyruszycie z nim w dalszą drogę. To ta część jego umowy z wami pisana drobnym drukiem. Chce, żebyście to podpisali i będzie wam o tym ciągle przypominał. Będzie… Przypomni wam o tym, gdy będzie z wami wyruszał w dalszą drogę: „Pamiętaj, co podpisywałeś!” Pewnie trochę was tym będzie męczył… Tak więc moi drodzy, takie mam właśnie prośby.

Weźmy teraz razem głęboki wdech w ten piękny dzień.

(pauza)

Być może nasz dzisiejszy przekaz nie jest nazbyt metafizyczny, nazbyt uduchowiony, ani też całkiem nowy. Nie jest nowy, ale jest ważny. Z wszystkich rzeczy, o których będę jeszcze mówił w ciągu naszych dwóch ostatnich spotkań, ta jest jedną z najważniejszych. Jedną z najpilniejszych. Weźcie pełną odpowiedzialność za wasze tworzenie.

Nie mówię, że to zawsze będzie łatwe czy też, że zawsze będzie wydawać się słuszne, ale w tym cała zabawa. W momencie, w którym weźmiecie odpowiedzialność za to, co się dzieje – za wszystko – ujrzycie życie w zupełnie nowym świetle.

Wyczekuję już tych kliku ostatnich chwil, które nam jeszcze pozostały.

I tak to jest.

brak linii?

Przesłania Tobiasza ze Szkarłatnego Kręgu przekazywane są za pośrednictwem Geoffreya Hoppe'a, inaczej Cauldre'a, z Golden w Kolorado. Opowieść o biblijnym Tobiaszu pochodzi z apokryficznej Księgi Tobiasza i jest dostępna na stronie internetowej Szkarłatnego Kręgu (www.crimsoncircle.com). Tzw. Materiały Tobiasza udostępniane są za darmo od sierpnia 1999, kiedy to - według słów Tobiasza - ludzkość wkroczyła w erę Nowej Energii, pozostawiając za sobą drogę ku globalnej zagładzie.

Szkarłatny Krąg jest ogólnoświatową siecią ludzkich aniołów, którzy jako jedni z pierwszych dokonali przejścia w Nową Energię. Doświadczając radości i wyzwań, jakie stoją na drodze do wniebowstąpienia, służą pomocą innym ludziom odbywającym podobną podróż, dzieląc się z nimi swoimi przeżyciami, troszcząc się o nich i wskazując im drogę. Strona internetowa Szkarłatnego Kręgu, oferująca najnowsze materiały i dająca możliwość podzielenia się swoimi doświadczeniami, odnotowuje każdego miesiąca ponad sto tysięcy odwiedzin.

Szkarłatny Krąg zbiera się co miesiąc w Denver w Kolorado, gdzie za pośrednictwem Geoffreya Hoppe'a Tobiasz dzieli się najnowszą wiedzą, choć - według słów Tobiasza - on i jemu podobne istoty ze Szkarłatnej Rady są jedynie kanałami dla przekazów pochodzących od samych ludzi. Jak wyjaśnia Tobiasz, członkowie Szkarłatnej Rady odczytują nasze energie i za pomocą tzw. channelingu przekazują z powrotem naszą własną wiedzę, abyśmy mogli spojrzeć na nią z zewnątrz, jednocześnie doświadczając jej od wewnątrz. Shoud jest częścią channelingu, podczas której Geoffrey Hoppe staje się kanałem nie dla przekazu samego Tobiasza, ale bezpośrednio dla energii zebranych tam ludzi.

Spotkania Szkarłatnego Kręgu są otwarte dla wszystkich, a celem ludzkich aniołów ze Szkarłatnego Kręgu jest służyć jako przewodnicy i nauczyciele tym wszystkim, którzy weszli na ścieżkę duchowego przebudzenia. Misją Szkarłatnego Kręgu nie jest jednak prowadzenie ewangelizacji, bowiem to raczej wewnętrzne światło ma poprowadzić ludzi pod opiekę ludzkich aniołów. Wy wszyscy zebrani w Szkarłatnym Kręgu będziecie wiedzieć co robić i czego nauczać, gdy pojawi się na waszym progu jedna z tych wyjątkowych i bezcennych ludzkich istot, które rozpoczynają właśnie swą podróż do Mostu Mieczy.

Jeżeli czytając te słowa wyczuwacie zawartą w nich prawdę, jeżeli głęboko w was czujecie z tym związek, oznacza to, że bez wątpienia należycie do Shaumbry, że jesteście nauczycielami i przewodnikami dla innych ludzi. Pozwólcie wówczas, aby zakiełkowało w was ziarno boskości. Nigdy nie jesteście sami - w całym świecie ziemskim i anielskim jest z wami wasza rodzina.

Ten tekst może być rozpowszechniany jedynie w całości, włącznie z niniejszymi przypisami oraz na zasadzie niekomercyjnej i nieodpłatnej. Wszelkie inne formy jego użycia wymagają pisemnej zgody Geoffreya Hoppe'a z Golden w Kolorado. Patrz formularz kontaktowy na stronie internetowej Crimson Circle www.crimsoncircle.com (c) Copyright 2009 Geoffrey Hoppe, Golden, CO 80403

brak linii?

do góry

Tłumaczenie: Tomek Lebiecki (tomaszlebiecki@gmail.com)