Grażyna Czajka - Bartosik |
I tak oto, po 20 - 25 latach, powróciłam do fotografowania.
Już nawet nie pamiętam, dlaczego to rzuciłam. Może zmęczyła
mnie przepychanka
(brałam udział w wystawach, biennale itp.), może nadszedł czas
na coś innego. W
tym czasie lubiłam podróżować, ale już bez aparatu. Dlaczego?
Hmmm…
W tym roku (2014) postanowiłam powrócić. To jednak stało się
trudne, bo stary sprzęt już się nie nadawał. Obróbka w ciemni
odeszła. Pojawiły
się aparaty cyfrowe. Moja wiedza na ten temat równała się
niewiedzy. Nie miałam
też pojęcia, czy owy powrót jest na dłużej, czy może na chwilę.
Zresztą, nadal
nie wiem. Ciągle jednak nie miałam pasji, do niczego.. Ale, czy
to ważne?
Więc po długim, długim czasie, kiedy nie czułam żadnej pasji
i kiedy brak pasji stał się tak męczący, że życie stało się
szare i jednostajne,
a do tego wiele nieciekawych wydarzeń ( z punktu widzenia
człowieka) i całość malowała
się ciemnymi kolorami.
Właściwie, nie chciało mi się żyć. Gdyby nie rodzina i koty,
kto wie... Ale i to jest bez znaczenia.
Nie będę się rozpisywała, bo to już przeszłość, która
rozpłynęła się w niebycie.
A więc jest 2014 rok, cudowna wiosna. Nosiłam już aparat w
plecaku. Był jednak używany od święta. Fotografowałam moje
ukochane kociaki.
Zatem, piękna wiosna, wyciągnęłam aparat z plecaka i
popstrykałam fotki. Pasji
nadal nie miałam, więc trudno oczekiwać, że zdjęcia będą miały
to COŚ. Nie
miały. Były kiepskie, choć przyroda prężyła się w samozachwycie.
Po tym pierwszym wysiłku, aparat powrócił do plecaka i
nosiłam go przez kolejne miesiące.
Aż nagle…
Wracałam z zakupami do domu. Pogoda była dość ładna, choć
był już październik. I nagle mój wzrok padł na … NIEGO… Co za
kolory, kształty
liści… Przechodzę tamtędy codziennie, ale nigdy tego nie
widziałam. Szłam
tamtędy dziś już trochę wcześniej i każdego innego dnia. Nie
widziałam…
Podeszłam bliżej, rzuciłam zakupy w krzaki, wyjęłam aparat i
do dzieła. Pstykałam, pstykałam, aż skończyło się miejsce na
karcie aparatu. Siadłam
do komputera i oniemiałam. Te kształty, barwy mieniące się
różnymi kolorami,
wszystko to, co widziałam w naturze odbiło się na zdjęciach.
Właściwie pozostało
tylko to dopracować. I tak powstała seria Pastelowa
Jesień 2014.
Byłam w nieustającym zachwycie dla tego krzaka. Nigdy wcześniej tego nie dostrzegałam. Roście 10 metrów od mojego domu (może nawet mniej), a ja patrzyłam na niego, jakby pojawił się tu znikąd.
Nie mogłam się nadziwić, że jeden pojedynczy liść może mieć
tyle
barw.. I te barwy były cudowne o każdej porze dnia, czy to w
dzień słoneczny, pochmurny,
czy w strumieniach deszczu.
Właściwie, Pastelowa Jesień, to fotograficzna opowieść o tym
krzaku. Służył mi za modela przez ponad miesiąc, kiedy już utracił prawie
wszystkie liście, ale nawet wtedy, barwy
powalały. Był moja pierwszą Inspiracją, Pasją, Radością. Zaprzyjaźniłam się z
nim. Mówiłam do niego. Myślałam o nim. Nie mam pojęcia, co myśleli sąsiedzi,
widząc mnie prawie codziennie z aparatem wokół tego krzaka, który z ich punktu
widzenia nie był warty pojedynczego spojrzenia, a co dopiero zachwytu...
Niektórzy pytali, co ciekawego w tym widzę, uśmiechałam się tylko, bo cóż
miałam powiedzieć, skoro sama tego wcześniej nie widziałam.
Potem znalazłam inne cudne krzewy i barwne liście, które żeby
docenić, trzeba by podejść bardzo blisko, bowiem z daleka wyglądają szaro i
buro….
Na przykład ten:
Pastelowa Jesień była moją Inspiracją, obudziła moją Pasję.
Potem powstała Galeria Jesiennych Liści
i Muzyka Jesieni. Powstało też wiele
innych zdjęć. Wszystko w ramach jednego miesiąca.
Dzielę się moją Pasją, tym Pięknem mojego widzenia świata. Te
zdjęcia, to część mnie. Część mojej Pełni Świadomości.
Gdzieś w połowie października 2014 wyruszyłam z aparatem fotografować
jesień. Z daleka zobaczyłam ogromny pomarańczowo żółty klon, poniżej
pomarańczowo czerwone krzewy i niżej już brązowe liście. Podeszłam tam, by
obfotografować to piękno. Wokół ogródki działkowe i chaszcze. Wychodzę więc z
tych chaszczy, które otoczyły klon i widzę mężczyznę. Pyta, co takiego
ciekawego w tym widzę. Hmmm… Klon, złocisty klon wielkości 3-4 piętrowego domu,
piękne liście na krzewach pod nim… i to wszystko kilka metrów od tego
mężczyzny, a on zadaje mi takie pytanie..?
Cóż, przecież i ja jeszcze kilkanaście dni wcześniej, nie widziałam.
Przechadzałam się po Świecie, jakby mnie tu nie było.
Galeria Pastelowa Jesień
kliknij w fotografię, aby powiększyć
Więcej zobaczysz na moim Blogu