14 sierpnia 2011
Tworzenie bez wątpliwości
Motto:
Nie działaj tak jak ktoś inny.
Rozwijaj swoją własną filozofię, żyj swoim własnym życiem i działaj zawsze według swojego planu,
a doprowadzi Cię to do wyjątkowych rezultatów.
W tym roku spędzał u nas wakacje nasz "włoski" wnuk, 10-letni Kuba..
do Włoch wyjechał z mamą, 4 lata temu - i po tym czasie mieliśmy niewiele czasu do spędzenia ze sobą.
teraz było inaczej - Kubuś przyjechał w drugiej połowie czerwca, a wczoraj wracał do domu, lotem z Warszawy, sam...
no i właśnie...
Jak wiecie, w piątek na trasie kolejowej (kolej warszawsko-wiedeńska) Katowice-Warszawa doszło do katastrofy.
mieliśmy z Kubą bilety na pociąg jadący tamtą trasą - zresztą jedyny nocny pociąg z Katowic do Warszawy, przyjazd wg rozkładu 4:23. kasjerka w kasie nic nam nie powiedziała o katastrofie, dowiedziałam się o tym dopiero po 21 w piątek.
przecież pociąg ma być na Centralnym no.... najwyżej godzinę później niż w rozkładzie, jak powiedziała informacja PKP - więc powinniśmy zdążyć ze wszystkim, prawda?
W sobotę odczuwałam niepokój, na dodatek nawalił mój podstawowy telefon (przeładowana pamięć....), co wreszcie spowodowało wybuch moich emocji.
W końcu wyraziłam wolę odprawienia wnuka na ten właśnie lot, wzięłam prysznic (spłukałam z siebie niepokój) i nie zastanawiając się nad tym, jak to będzie, wyruszyliśmy w drogę.
Jak wyglądała nasza podróż?
Wyjechaliśmy z Katowic około 24 w sobotę - na miejscu mieliśmy być o 4:23...samolot o 7:50, powinniśmy być z Kubą na lotnisku 2 godz. wcześniej.
...
Czas leciał, pociąg ciągle jechał - nigdy nie jechałam tą trasą do Warszawy, więc mijane miejscowości niewiele mi mówiły...
Wbrew osądom mojego sąsiada z przedziału, który uparcie twierdził i wciąż to powtarzał, że nie zdążymy, w spokoju trwałam przy odlocie zgodnym z planem.
Kiedy w końcu już myślałam, że to Warszawa - okazało się, że to.... Łódź.
W tym momencie stworzyłam potencjał opóźnienia wylotu samolotu i poprosiłam o pomoc anioły i wszystkie pomocne istnienia.
Jak się później okazało, niewiele później nad Warszawą rozpętała się straszna burza.
O 7:10 byliśmy "już" w Grodzisku Mazowieckim... nadal ani grama wątpliwości.
Pociąg wjechał na Centralny po 7:30.
O 7:40 siedzieliśmy w taksówce na lotnisko - zielona fala po drodze po prostu była.
O 7:50 byliśmy na stanowisku odpraw...
Z uśmiechem podeszłam do stanowiska, podałam obsługującemu dokumenty Kuby i powiedziałam, że mam dziecko do odprawienia na lot do Mediolanu, który właśnie powinien kołować....... że spóźniliśmy się, bo właśnie 20 min temu przyjechaliśmy na Centralny spóźnionym przeszło 3 godziny pociągiem, bo objazd z powodu skutków katastrofy i bardzo proszę o pomoc w tym, żeby chłopiec mógł odlecieć jeszcze dziś do domu.
Burza spowodowała, że wszystkie wyloty z Okęcia zostały wstrzymane!
"Pogoda pani sprzyja" usłyszałam od mężczyzny, który przygotowywał nam dokumenty lotu.
Odpowiedziałam, że na to właśnie liczyłam !
Całkowicie wbrew opiniom wielu osób po drodze, które uważały, że nie zdążymy, że nie ma sensu jechać na lotnisko, dzięki mojemu mentalnemu trwaniu przy wyborze i dzięki niekwestionującej tego, a nawet wspierającej obecności Kuby stało się.
Samolot wystartował o 9:20!
Dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w tę sytuację, zwłaszcza duchom przyrody i pogody, które wykonały to, co wykonały, i sprawiły to, co sprawiły.
Dziękuję wszystkim pomocnym ludziom po drodze, mimo ich wątpliwości, a pracownikom LOT-u za serce, którym się posłużyli w tej sytuacji!
To naprawdę jest proste, kiedy dokładnie wiemy, co chcemy osiągnąć i po prostu robimy swoje i pozwalamy się temu dziać. Oraz kiedy zaufamy sobie, że nasza kreacja się stanie i nie dłubiemy przy jej nasionku usiłując co chwilę sprawdzać, czy wypuściło już korzonki i w którą stronę zmierza...
Halina Baran
Mogliśmy posłuchać tego zdarzenia Halinki z "pierwszej ręki" podczas spotkania na Starówce w Warszawie.
Naprawdę zrobiło to na nas wielkie wrażenie.
Dziękujemy, że zechciałaś się podzielić tym, jak działa mocna wiara i sprzyjające jej energie.