MATERIAŁY SZKARŁATNEGO KRĘGU
Seria Wolności
Shoud 5: ”Marzenie duszy"
Przekaz Adamusa dla Szkarłatnego Kręgu za pośrednictwem Geoffreya Hoppe.
2 lutego 2013 r.
www.crimsoncircle.com
Link do zdjęć: Crimson Circle photo album
Jestem Kim Jestem, Adamus Suwerenny.
Witam na naszym spotkaniu. Witam na posiedzeniu Wysokiego Zgromadzenia ds.
Oświecenia (kilka chichotów) Ach, każdy z was tutaj, większość z was
przysłuchujących się, byliście na królewskich dworach w przeszłości. Tutaj mamy
Dwór Oświecenia, wypełniony królami i królowymi, królewiczami i królewnami.
Wypełniony księżniczkami i książętami oświecenia, wolności.
Użyłem tego określenia nieco żartobliwie, ponieważ wszyscy byliście kiedyś na
dworach, ale mówię poważnie. To jest bardzo szczególne spotkanie. Każdego
miesiąca, kiedy się spotykamy, ma miejsce zgromadzenie królewskich osobistości,
tych, którzy ustanawiają mody i trendy dla oświecenia, tych, którzy kierują
świadomością oświecenia w tej nowej erze. Ma miejsce to Królewskie Zgromadzenie
ds. Oświecenia w Królestwie Wolności. Hm? Aach!!! Tak. (publiczność przytakuje)
A więc, witajcie. Wasza Wysokość. (Adamus chichocze, zwracając się do Lindy)
Marzenia
Na naszym poprzednim spotkaniu mówiliśmy o marzeniach. Powiedziałem, że jeżeli
zamierzacie mieć marzenie, wizję albo dążenie, sprowadźcie je tutaj, albo się go
pozbądźcie. Hm. Trudne zadanie. Trudne zadanie, bo tak bezpiecznie i przytulnie
było z tymi marzeniami trzymanymi gdzieś w wielowymiarowości. Miło było mieć je
sobie gdzieś, gdzie nie podlegały one udrękom, wszystkim traumom i dramatom tej
rzeczywistości. Dlatego też powiedziałem, żebyście albo je tu sprowadzili, albo
się ich pozbyli.
To ogromna strata energii takie trzymanie ich gdzieś daleko. Także na pewien
sposób ogromne rozczarowanie, a to w rezultacie wytworzyło w was rozdarcie, gdyż
z jednej strony macie swoją codzienną rzeczywistość, a z drugiej swój świat
marzeń. Pora je ze sobą połączyć.
Jeśli zamierzacie mieć wizje, marzenia, dążenia, pragnienia serca, to do licha,
albo je sprowadźcie tutaj albo się od nich uwolnijcie. Naprawdę. Jest to ogromna
strata energii. Stwarza to aspekt, gdy macie dwie różne… Och, jak miło! Tak,
poproszę kawę ze śmietanką. Ach, tak.
LINDA: Cała przyjemność po mojej stronie.
ADAMUS: Tak, bez cukru.
LINDA: Och, żadnej słodyczy dla ciebie? Ooch!
ADAMUS: Jestem wystarczająco słodki.
LINDA: Ooch.
ADAMUS: Ale pośpiesz się, Linda. Trzeba, żeby mikrofon zaczął krążyć. Szybciej,
szybciej. (śmiech) Och. Ona jest do tego przyzwyczajona. Żyje wszak z nim.
(pokazuje na siebie, ale wyraźnie odnosi się do męża Lindy, czyli Geoffrey’a;
publiczność i Adamus chichoczą)
Marzenia, wspaniała rzecz, ale pociąga to za sobą pewne zobowiązanie, trzeba,
żebyście zaczęli sprowadzać je tutaj. Czy zdajecie sobie sprawę z tego, ile
ludzkich marzeń przebywa gdzieś w odległym miejscu? To tamuje ruch i powoduje
korki w innych wymiarach. Tak wiele marzeń, tak wiele…
LINDA: Czy nie za gorąca?
ADAMUS: Nic nie jest za gorące dla mnie. (śmiech) Czy masz na myśli siebie czy
kawę, moja droga? (więcej śmiechu, Adamus chichocze)
Na czym to stanęliśmy? Marzenia. Marzenia.
Czy zdajecie sobie sprawę z okropnego tłoku tam? Czy zdajecie sobie sprawę…
(ustawia przed sobą mównicę) Dziękuję. Sam mogłem był to zrobić. (Adamus
chichocze, żartując z tego, że nikt mu nie pomógł)
Czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak wiele dzieci pójdzie dzisiaj spać snując
marzenia o lepszym życiu, lepszej edukacji, lepszym pożywieniu, lepszych
rodzicach, o lepszym wszystkim? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak wielu
starych ludzi pójdzie dzisiaj spać marząc o tym, że mogli mieć lepsze życie, że
mogli byli zdziałać więcej dobrego? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że
najbardziej powszechną rzeczą w przypadku starszych ludzi jest to, że wiedzą, iż
zaczynają swoje przejście na drugą stronę? Mówią sobie – muszę teraz zająć
odpowiednią pozycję – mówią sobie: „Żałuję, że…” – że co, Jane? – „Tak wiele w
moim życiu… Żałuję, że…” że co?
JANE: Och, że się martwili.
ADAMUS: Martwili! Myślałaś, że dałem ci już święty spokój! (śmiech) A ja tylko
przeczekałem miesiąc, żebyś mogła się dłużej martwić, że cię znów będę o to
męczył. (Adamus i publiczność chichoczą) Oto co mówią. Mówią: „Żałuję, że tak
bardzo się martwiłem.” Tak więc proszę, nie odbywajmy tego dialogu, kiedy mieć
będziesz 72 lata i będziesz gotowa odejść. Widzisz? Zmartwienie minęło jak ręką
odjął. „Och, siedemdziesiąt dwa lata – pomyślałaś sobie. – Nie muszę się o nic
martwić.” Nie.
A ludzie się martwią. Leżą w łóżku i mówią: “Żałuję, że spędziłem tyle lat
mojego życia martwiąc się o różne rzeczy, będąc ograniczonym przez różne rzeczy,
słuchając innych…” To jedno z najpowszechniejszych zjawisk – że myślą o tym tuż
przed przejściem na tamtą stronę. Hmm. Hmm.
Tak wielu ludzi pójdzie dzisiaj spać i będzie śnić. Będą śnić o lepszym życiu,
lepszym rozumieniu samych siebie, lepszych relacjach z innymi. Będą śnić o
rzeczach, które naprawdę uwielbialiby robić, czy to będzie tworzenie, jakiś
projekt, pomaganie innym, ale jedynie o tym śnią, bo gdy obudzą się rano,
powrócą do swoich rutynowych działań, powrócą do starych sposobów ich
wykonywania.
Nastał czas, żebyśmy ze specjalną królewską grupą istot takich, jak wy,
zbudowali most i sprowadzili marzenia tutaj i o tym mówiliśmy miesiąc temu.
Żebyście sprowadzili jedynie te marzenia, które naprawdę, naprawdę chcecie
zamanifestować. Inne niech znikną. Sprowadźcie jedynie te marzenia, które macie
śmiałość, macie śmiałość…och, jak miło cię znowu widzieć, moja droga. (zwraca
się do Edith i całuje ją w rękę, publiczność bije brawo)
EDITH: Dziękuję.
ADAMUS: Wyglądasz bosko. Bosko. Jesteś boska.
A więc jedną z rzeczy jakie robimy tutaj na tym królewskim dworze… Podoba mi się
to. Lubiłem dwory przez długi czas. Wiążą się z nimi pewne dziwne atrybuty,
jednakże panowała na nich… ach, taka wesołość, taka zabawa, takie wytyczanie
kierunków. Ty tam byłaś także. (do Lindy, która parska śmiechem, Adamus
chichocze) Ona się śmieje.
Tak więc chodzi o sprowadzenie tutaj tych marzeń, które naprawdę chcecie
zamanifestować i o to, żebyście byli na tyle zuchwali i odważni, żeby się przy
tym uprzeć, zamanifestować je, uczynić je rzeczywistymi.
No tak, to może brzmieć dobrze, ale może też budzić obawę. Jak mówiliśmy w
ubiegłym miesiącu, czasami łatwiej jest trzymać marzenie gdzieś daleko. Nie
grozi wam wówczas, że się nim rozczarujecie. Nie dotknie go także surowość tej
rzeczywistości. Możecie je sobie śnić, nie musząc z nim stawać twarzą w twarz.
I tak oto pojawia się pytanie przede wszystkim o to, dlaczego w ogóle o tym
marzyliście? Cokolwiek by to było. Skąd to marzenie? Czy to była pasja
pochodząca z serca? Czy miało to być odwrócenie uwagi umysłu? Czy było to coś
głęboko, głęboko tkwiące w waszej duszy, coś, co wasza dusza sobie zamarzyła,
ażeby tego doświadczyć w tej rzeczywistości? Co to było za marzenie? Skąd się
wzięło? Prowadzi to do pytania o pasję. O pasję.
To nie umysł tworzy rzeczywistość. Kropka. To nie wasze myśli tworzą
rzeczywistość. Umysł wie, jak manewrować w obrębie rzeczywistości. Wie, jak
unikać pewnych aspektów rzeczywistości, gdy tego chce. Ale umysł nie tworzy
rzeczywistości.
Owszem, w przeciągu ostatnich 80 czy 100 lat zwykło się myśleć, że tak właśnie
jest, ale kluczowym słowem jest tu słowo „myśleć”. Wszystko to – a niektórzy z
was w tym uczestniczyli – to były zajęcia pod kontrolą umysłu i zajęcia z
tworzenia pod kontrolą umysłu, i gdyby to było efektywne, nie byłoby więcej
takich zajęć. Każdy mógłby z nich skorzystać, a następnie robić, co by chciał.
Ale rzeczy pochodzące z umysłu, myśli przepływające przez wasz umysł, nie mają w
sobie pasji.
Tutaj (w sercu) jest marzenie, prawdziwe dążenie, czasami pochodzące z duszy,
czasami z jaźni, czasami z jaźni duszy, a łączy się z nim pasja i to ta pasja
wnosi marzenie w rzeczywistość. Ta pasja przełamuje bariery, a wiele jest barier
do przełamania, ażeby wprowadzić marzenia do rzeczywistości. Ta pasja właśnie
przyciąga energię, a energia następnie pomaga w zamanifestowaniu się i
urzeczywistnieniu waszych marzeń.
A zatem jakie są marzenia, dążenia, pragnienia, wizje? Co to jest takiego, co
dostarczyłyby wam radości, wniosłyby poczucie szczęścia i spełnienia? Czym są te
rzeczy, które przełamałyby niektóre z tych barier? Te bariery, och, czy to
waszych aspektów czy ludzkiej świadomości, są jak pierścienie otaczające
pierścienie, a wokół nich kolejne pierścienie, okrążające, a czasami dławiące te
pasje.
A co z waszymi marzeniami?
Porozmawiamy trochę więcej o tym dzisiaj, ale teraz zadam pytanie – proszę cię,
Linda, podejdź z mikrofonem – od czasu naszej dyskusji o marzeniach w poprzednim
miesiącu, czego dowiedzieliście się czy doświadczyliście w związku z waszymi
marzeniami w ciągu tego miesiąca? Linda, proszę.
LINDA: Wybrać kogoś?
ADAMUS: Ochotników.
LINDA: Ok, ochotników.
ADAMUS: Czego się dowiedzieliście, co sobie uświadomiliście bądź
doświadczyliście, jeśli idzie o wasze marzenia?
SCOTT: Myślę, że w moim przypadku - ponieważ mam wiele spraw uruchomionych teraz
– rzecz dotyczy ilości czasu, jaki spędzam na tych marzeniach wprowadzając je w
tę rzeczywistość i czyniąc z nich mój własny świat, zamiast spędzać czas na
myśleniu o światach innych ludzi. Oto, co było powtarzającym się dla mnie
tematem w tym miesiącu. Tak więc przez pierwszy… wkrótce po ostatnim Shoudzie
przez pierwszy tydzień skupiałem się nie na tym, myśląc raczej o światach innych
ludzi i rzeczywistościach, a dopiero przez kilka ostatnich tygodni skupiałem się
bardziej na tym, co ja bym chciał tworzyć, pozwalając, żeby to płynęło.
ADAMUS: I co to takiego jest?
SCOTT: Wiele mam teraz pomysłów w związku z moją stroną internetową. (chichocze)
ADAMUS: Co zamierzasz tu sprowadzić? Od czego chcesz się uwolnić? Jedna rzecz.
Co chcesz tutaj sprowadzić?
SCOTT: (milczy) Hm…
ADAMUS: Miałeś na to cały miesiąc! (kilka chichotów) Miesiąc. Czego ty chcesz,
całe wcielenie czy dwa? Miesiąc. To nie jest mało tutaj.
SCOTT: No cóż, inauguruję moja witrynę Colorado Creative News.
ADAMUS: Dobrze.
SCOTT: Tak więc to jest rzecz główna.
ADAMUS: Dobrze. Dobrze. Dziękuję. Weź głęboki oddech. Dobrze. Świetnie.
Świetnie. A czy jesteś gotów sprowadzić to tutaj w sposób, w jaki to się
naprawdę da zrobić? (Scott potakuje: „Tak”) Dobrze. Ok. Wobec tego sprowadź to
tutaj.
A teraz wiadomo, że wywoła to pewne, mm..., ty nazwałbyś to trudnościami, ja
nazywam to zabawą. (śmiech) Wywoła to… kiedy marzenia wchodzą tutaj, torują
sobie drogę do tej rzeczywistości i są popychane i potrącane przez ciebie, przez
innych, muszą się dopasować do tej zupełnie innej rzeczywistości. Ale jeśli w
tym jest pasja, marzenia są energetyzowane, a wówczas się spełniają.
Co się stanie, jeśli twoje marzenie się spełni?
SCOTT: Mam nadzieję, ze tak się stanie, bo długo nad tym pracowałem.
ADAMUS: Ale to wywołuje kwestię, że – znowu – kiedy już znajdziemy się w tej
przestrzeni marzeń i osiągniemy w końcu wolność ich realizowania, pojawia się
charakterystyczna u ludzi tendencja, polegająca na tym, żeby raczej nad sprawami
pracować, aniżeli je realizować. I prawdę powiedziawszy dzieje się tak, że kiedy
raz już marzenie zostało zrealizowane, pojawia się często poczucie nudy, albo,
co gorsza, pragnienie zniszczenia tego, co właśnie zostało zbudowane. Małe
dzieci w piaskownicy, kiedy zbudują swoje małe zamki, bawią się w wojnę i
niszczą je. Dlatego tak bardzo ważne jest, żeby zrozumieć, dlaczego chcesz
sprowadzić to do swojej rzeczywistości i co się wydarzy, kiedy już tak się
stanie. Hm. Dobrze. Dziękuję.
Dalej. Czego się dowiedzieliście, doświadczyliście czy też zaczęliście rozumieć
w ostatnim miesiącu, jeśli idzie o wasze marzenia?
TESS: Och. Myślę, że przyzwalanie z łatwością.
ADAMUS: Tak.
TESS: Tak bardzo chciałam mieć pojedynczy pokój w czasie pobytu w Egipcie
ADAMUS: Tak.
TESS: Byłam na liście oczekujących i udało się.
ADAMUS: Dobrze. Świetnie.
TESS: A miałam taki moment, kiedy powiedziałam do siebie: “Och nie! Pieniądze!
Może powinnam wziąć pokój dwuosobowy.” Jednak nie, przez cały czas wiedziałam,
że przecież chcę uhonorować siebie tą wycieczką i tym pokojem, no i udało się.
Była więc tylko ta jedna minuta wahania, ale się z tym sprawiłam.
ADAMUS: To dobry powód, ponieważ gdy twoje marzenie… zaczekajcie chwilę,
wszyscy. Po prostu wczujcie się w swoje największe marzenia. Nie swój własny
pokój w Egipcie…
TESS: Tak, to było…
ADAMUS: …ale jest to miły przykład z codzienności. Niezłe zresztą marzenie, tak.
TESS: Tak, dla mnie to podróżowanie.
ADAMUS: Tak, podróżowanie. Dobrze. Zatrzymajcie się na chwilę i zwyczajnie
wczujcie się w to, poczujcie pasję w waszym marzeniu.
A teraz dodam tu mały przypis: wasze marzenie. Nie powiedziałem wasze marzenie o
tworzeniu rzeczywistości dla kogoś innego. W tym właśnie ludzie popadają w
konfuzję albo wpadają w kłopoty, gdyż z chwilą, kiedy zaczynacie marzyć o czymś
dla innych, mieszacie świadomość i energię. Zwykle to nie działa zbyt dobrze.
Ale jest to trudna sprawa. Tak by się chciało powiedzieć: „Tak, ale, no wiesz,
chciałbym, żeby moje dzieci były szczęśliwe i moja rodzina.” Zapomnijcie o tym.
Naprawdę, to nie jest waszym zadaniem. Takie marzenia powodują jedynie
frustracje i nic więcej.
A więc skupcie się. Wasze marzenie, dla was. Poczujcie pasję przez chwilę.
(pauza)
Następnie wyobraźcie sobie, jak zaczyna się zbliżać coraz bardziej, bo naprawdę
zaczyna.
(pauza)
Zaczyna wchodzić w waszą rzeczywistość. A wtedy zabawna rzecz się dzieje.
Najpierw odczuwacie jako bardzo przyjemne to wchodzenie i przybliżanie się, gdy
nagle, w chwili, gdy zdajecie sobie sprawę z tego, że to może się stać, pojawia
się strach i panika. A wtedy całe to „a co będzie z pieniędzmi”, całe to ludzkie
uwarunkowanie powraca i w pewien sposób nieomal zaczyna wypychać to marzenie.
Prawie zdaje się mówić: „To już raczej zachowam to w swoim świecie marzeń,
aniżeli miałbym sprowadzić to w tę rzeczywistość.”
A wtedy wskakuje w to umysł – albo aspekty czy jak tam chcecie to nazwać – i
zaczyna mówić: „A co będzie, jeśli to nie zadziała? Co się stanie, jeśli mi się
nie uda? Co, jeśli to się naprawdę przybliży i nagle coś się stanie? Albo też,
jeśli ktoś to ukradnie albo zasabotuje? Zatrzymam to po prostu na dłużej w
świecie marzeń.” W jakiś sposób uważacie, że lepiej te marzenia trzymać gdzieś
daleko, bo wtedy, kiedy będziecie mieć chwilę dla siebie, sięgniecie po nie,
żeby sobie o nich pomarzyć, zamiast nimi żyć.
Ale w tej nowej erze, w Nowej Energii, to już się nie dłużej nie sprawdza. To
niemożliwe. A zatem albo pozbądźcie się swoich marzeń, albo sprowadźcie je
tutaj. Gratuluję ci własnego pokoju. Czy miałabyś coś przeciwko temu, żebym
wpadł na chwilę? (kilka chichotów) Tylko żeby się przywitać.
Tak więc dobrze. Dalej. Czego się dowiedzieliście, doświadczyliście w kwestii
waszych marzeń przez ten miesiąc. Wiele jest powodów – astrologicznych,
związanych ze mną, różnych innych – tak czy inaczej to był bardzo dobry miesiąc
dla doświadczania marzeń. Tak?
TERRY: Pracowałem nad wniesieniem tu marzenia o prawie nieograniczonym dostatku,
a to, co zrobiłem konkretnie, to kupiłem książki…
ADAMUS: Muszę ci przerwać. Dlaczego prawie nieograniczonym? (kilka chichotów)
TERRY: Hmmm…
ADAMUS: To brzmi ograniczenie. Naprawdę. (śmiech)
TERRY: To dobre pytanie.
ADAMUS: Tak.
TERRY: Ale…
ADAMUS: Dlaczego nie nieograniczonym?
TERRY: Próbowałem osiągnąć nieograniczony dostatek.
ADAMUS: Tak. Dobrze.
TERRY: I żeby tego dokonać, kupiłem kilka audiobooków.
ADAMUS: Moich?
TERRY: Warrena Buffeta.
ADAMUS: O moich zajęciach z dostatku?
TERRY: Mmm, no wiesz, kupiłem…
ADAMUS: Czy ja wyglądam jak Warren Buffet?
TERRY: Kupiłem książkę napisaną przez koleżankę, która to książka była
prezentowana tutaj, ale wymagała ona od nas, żebyśmy wykonywali okropnie dużo
pracy domowej.
ADAMUS: Tak, tak.
TERRY: Tak więc przebrnąłem tylko przez pierwszy rozdział.
ADAMUS: Ale ona jest tak słodka. O tam siedzi. (śmiech)
TERRY: Ogromnie mi się podobała ta książka. Ogromnie mi się podoba.
ADAMUS: Krępująca sytuacja! (więcej śmiechu)
TERRY: Hej, mówię uczciwie. Uwielbiam tę książkę i wykonam pracę domową
wcześniej czy później.
ADAMUS: Tak.
TERRY: Ale łatwiej było…
ADAMUS: A jaki był tytuł tej książki – nieco taniej komercyjnej wstawki tutaj.
(ktoś woła: „Świadomy dostatek”)
ADAMUS: Świadomy dostatek?! Zmieniłaś tytuł? (do autorki)
TERRY: Świadome pieniądze.
ADAMUS: Widzicie, co ja muszę znosić? Świadome pieniądze. Mikrofon proszę na
chwilę.
TERRY: A więc tak. Kupiłem tę książkę.
ADAMUS: Mikrofon dla Patrycji, żeby mogła nam…
PATRICIA: Dostatek?! Pieniądze!!!
ADAMUS: Pieniądze! Pieniądze.
LINDA: Och, wstań!
ADAMUS: Pieniądze.
LINDA: Wstań! Chcemy to poczuć!
ADAMUS: Jak brzmi tytuł twojej świetnej książki?
PATRICIA: Świadome pieniądze.
ADAMUS: Właśnie.
PATRICIA: Dziękuję ci za wyrażenie aprobaty dla niej…
ADAMUS: Tak.
PATRICIA: …którą, jak zapewnia mnie Vicki, mam na wideo.
ADAMUS: Dobrze.
PATRTICIA: Dziękuję. Miałam rekordową sprzedaż, sprzedałam cały nakład dzięki
temu, że mogłam ją zaprezentować tutaj przed Shaumbrą podczas naszego spotkania
w listopadzie! (brawa publiczności)
ADAMUS: Dzięki Shaumbrze, tak.
PATRICIA: Bardzo dziękuję.
ADAMUS: Dobrze.
PATRICIA: Czy mogę opowiedzieć o moim marzeniu?
ADAMUS: Jasne, jak tylko Terry skończy.
LINDA: Tak. Ok, wracam do ciebie, Terry.
ADAMUS: Dobrze.
TERRY: A więc tak. Podobał mi się Świadomy dostatek, po prostu sugeruję…
(śmiech) Świadome pieniądze.
ADAMUS: Gdzie jest kamera? Czy widzicie, co ja muszę – widzicie, co ja muszę
znosić? Kocham tych ludzi, ale…! No dalej, kontynuuj. Świadome pieniądze.
TERRY: Potrzebujemy mieć ten tytuł, Świadome pieniądze, w wydaniu audio.
ADAMUS: Tak.
TERRY: To naprawdę… Myślę, że we współczesnym świecie ciężko jest znaleźć trochę
wolnego czasu, ale każdy ileś tam godzin spędza w samochodzie…
ADAMUS: Dobry pomysł.
TERRY: Tak więc…
ADAMUS: Zwłaszcza gdy narratorem byłby Adamus.
TERRY: Absolutnie. Absolutnie.
ADAMUS: Dobrze. A więc czego się dowiedziałeś?
TERRY: No dobrze. A zatem to, co próbowałem zrobić, to było pokonanie oporu
poprzez oddychanie i słuchanie wypowiedzi Warrena Buffeta na temat stylu życia,
jaki dla nas w większości, dla mnie, jest niewyobrażalny, a także o tym, skąd
pochodzi i całej jego historii, także to o wybieraniu właściwej firmy. To samo,
o czym mówi twoja książka. On bardzo zachęca do wybierania dobrych firm i
inwestowania w nie.
ADAMUS: Czego się nauczyłeś?
TERRY: Nauczyłam się, jak skuteczniej oswoić się z przekonaniem, że naprawdę
mogę rozpocząć w tej chwili, inwestować i osiągnąć…
ADAMUS: Ach, och.
TERRY: …dostatek.
ADAMUS: Podejdź tu, Terry. (Adamus i publiczność chichoczą) Dylemat gościa.
(Terry wychodzi do przodu)
A więc, Terry, pozwól, że zacznę od tego. Przede wszystkim, wolność to swego
rodzaju nastawienie, podejście. To wszystko. Możesz zastąpić słowo wolność
słowami oświecenie, wzniesienie. Wszystko jedno. Musisz być wolny, żeby być
oświecony i żeby być wzniesiony. Jedno i drugie znaczy to samo. Jedno i drugie
oznacza przybranie odpowiedniej postawy. To wszystko. Nie można tego stanu
osiągnąć poprzez zgłębianie wiedzy na jego temat. Nikt nie może studiować twojej
drogi do tego. Jest możliwy do osiągnięcia jedynie na drodze doświadczenia, a
nie studiowania. Możesz doświadczać swojej drogi ku temu, ale nie studiować.
To kwestia podejścia. Mistrzostwo jest właściwym nastawieniem. To wszystko.
Mówiliśmy już tutaj o tym. Kroczysz jak Mistrz i nagle zaczynasz czuć się jak
Mistrz, i masz tę pewność siebie Mistrza. (publiczność chichocze, kiedy Adamus
dokonuje demonstracji) I masz to spojrzenie, jak Mistrz, i zaczynasz się czuć w
głębi swojej istoty jak Mistrz, ponieważ w głębi swojej istoty nim jesteś. Te
wszystkie bzdety zakryły tę istotę. Zapomniałaś o byciu Mistrzem.
Mistrzostwo, oświecenie jest nastawieniem. Przybraniem odpowiedniej postawy. To
jest właściwe podejście. (ktoś mówi: „O tak!”) O tak! O tak! Gdzie jest grupa
Yoham, kiedy jej potrzebuję! Słyszę napływającą melodię. Dostatek jest właściwym
nastawieniem. Przyjrzyjmy się jak poprzez swoją postawę wyraziłbyś poczucie
dostatku. Poproszę kamerę tutaj. (Terry przyjmuje odpowiednią postawę, śmiech i
brawa publiczności)
Tak, to ma w sobie lekkość. To rodzaj energetycznego ubioru. Idziesz do
energetycznej szafy z ubraniami, zaglądasz do niej i mówisz: „Ach, chcę mieć
dzisiaj wygląd dostatku” i to zakładasz. Nie mówię w sensie dosłownym, ale
odnoszę się do tego, co robisz rano po przebudzeniu. Niesiesz na sobie tę
postawę dostatku. I oto zabawna rzecz się wydarza, że wszystkie nie-dostatnie
części ciebie zaczynają się czuć nieco ważniejsze, albo też wydostają się z
ukrycia. I wynoszą się.
TERRY: Tak.
ADAMUS: To kwestia wyboru, ale naprawdę idzie o podejście. Tak więc – zrobimy
warsztaty z dostatku – w głównej mierze idzie o przyjęcie odpowiedniej postawy.
Widzicie, kiedy Wzniesieni Mistrzowie, kiedy my zasiadamy w naszym gronie, a
mamy swój własny klub – właściwie to mamy wiele klubów – i siedzimy sobie razem,
to wygląda tak. (Adamus siada w krześle i przybiera odpowiednią postawę, śmiech)
Tu chodzi o przyjęcie swego rodzaju postawy. Jestem Wzniesionym Mistrzem.
(Adamus kontynuuje swoją demonstrację, więcej chichotów) To wygląda tak. W tym
chodzi o postawę.
No więc przyjmijmy wszyscy – dalej, wstańcie – przyjmijmy wszyscy postawę
dostatku. (publiczność wstaje) A teraz wyrzućcie wszystko ze swojego mózgu,
ponieważ mózg zamierza wam powiedzieć, że to tylko kolejny dzień i kolejne
zmaganie. Przyjmijmy odpowiednią postawę.
Weźcie głęboki oddech. To wy. To jest w głębi waszej istoty. Dostatek jest tam.
A teraz wydobądźcie go na twarz, wprowadźcie do ciała i włączcie go w swój ruch.
(publiczność zaczyna się poruszać) Tak, o to właśnie chodzi. Ruch, wyrażający
poczucie dostatku. Macie całą nieograniczoną obfitość wszelkich dóbr.
Nieograniczoną obfitość. Jesteście teraz pełni lekkości i wdzięku. Zróbmy to,
Terry. Zróbmy to. Dostatek… tak. Tylko tyle. To jest postawa. Postawa. Tak.
Dobrze. Dobrze. Dziękuję.
I zapamiętaj, nawet jeśli to wyda ci się głupie. Po co studiować mnóstwo książek
Warrena Buffeta? Wspaniały człowiek, ale ty nie jesteś Warren Buffet. Ty jesteś
Terry!
A więc wracaj na miejsce – nie, zaczekaj chwilę, zaczekaj, niech wszyscy usiądą,
proszę –wróć na swoje miejsce tak, żeby w twojej postawie widać było poczucie
dostatku. (Terry i Adamus chichoczą) W tej chwili myślisz zbyt dużo. A
powinieneś w tej chwili iść przejściem pokazując coś takiego: „Biorę w
posiadanie to miejsce. Kroczę po złocie, tańczę na brylantach.” (Adamus
demonstruje) Chcę powiedzieć, że to wszystko, czego trzeba! Naprzód, Terry.
TERRY: W porządku. To będzie trochę przypominać piracki dostatek.
ADAMUS: Dobrze.
TERRY: Ponieważ lubię piratów. (ktoś mówi: „Aaach”, kiedy Terry zaczyna się
prezentować)
ADAMUS: O właśnie!
TERRY: Aaach!
ADAMUS: Aaach! Aaach! (brawa publiczności)
TERRY: Złoto! Złoto!
ADAMUS: Dziękuję. Dziękuję ci za sprawienie mi przyjemności i dostarczenie
wszystkim powodu do zdrowego śmiechu oraz za świetną lekcję. Dobre
doświadczenie, tak. Jednakże w rzeczywistości dostatek jest zwyczajnie właściwym
nastawieniem, tak jak mistrzostwo, jak wasze marzenia. Tak, zacznijcie chodzić z
pomocą tych marzeń, być w tych marzeniach. Nie trzymać ich gdzieś daleko, ale
być w nich w tej chwili tutaj.
To bardzo naturalna, duchowa, uniwersalna zasada. Gdy coś odgrywasz, jesteś tym.
Proste. A wówczas odkrywacie przede wszystkim, że to, co teraz robicie, jest
tylko wielkim odgrywaniem, co jest w porządku. Ale popatrzcie, jak wspaniałą
robotę wykonujecie, robiąc to. Wtedy uświadamiacie sobie, że możecie zacząć
odgrywanie wszystkiego, co zapragniecie. Możecie odgrywać siebie zdrowego,
silnego. Możecie zacząć odgrywać jasność, klarowność, jakbyście naprawdę
wiedzieli, czego chcecie. Zaczynacie grać i uświadamiacie sobie, że możecie
zmienić grę, kiedy tylko zechcecie. Każdy dzień może być nową grą. To jest
radość wolności! Czego tylko zapragniecie – to wszystko jest odgrywaniem. To
wspaniała, boska gra. Jest bardzo, bardzo rzeczywista. Nie mówię, że jest to
oszustwo czy fałsz.
Wszystko, co robi Wzniesiony Mistrz, jest tylko odgrywaniem dla samego
odgrywania czy doświadczania, albo po prostu bycia, gdyż za każdym razem, kiedy
gracie, za każdym razem, kiedy gracie, jest to wyrażenie bycia, wyrażenie
siebie. Radosna ekspresja. Za każdym razem, kiedy gracie, gdy wykonujecie to bez
powstrzymywania się, bez ograniczeń, to jest to przede wszystkim kwestia
zaufania. Czy możecie ufać sobie tak, żeby zagrać w sposób, jakbyście nie byli
niczym uwarunkowani? Czy możecie ufać sobie na tyle, żeby zagrać z fantazją,
wiedząc, że zawsze możecie powrócić do swojego Ja Jestem? A kiedy zrozumiecie
mówiąc: „Robię to. Mogę. Mogę odgrywać dostatek. Mogę odgrywać cokolwiek zechcę.
Zawsze mam w sobie i niosę w sobie moje Ja Jestem, nigdy tego nie stracę”,
wówczas możecie grać radośnie, z zapamiętaniem, brawurowo, jeśli tylko
zechcecie.
Możecie grać na fenomenalne wręcz sposoby, ale jak na razie macie skłonność
kurczowego trzymania się tylko jednego. Toczy się ta jedna gra i toczy, i tak
toczy się już bardzo długo. (śmiech) I jeśli jest jedna rzecz, jaką chciałbym
zrobić, to byłoby to wytrącenie was z tej gry. Nie próbujemy tutaj wykonywać
nieco tylko lepszego odgrywania. Nie próbujemy tak zwyczajnie odgrywać tę starą
grę, nieco ją tylko odświeżając. Próbujemy wyjść z niej, przełamać bariery,
żebyście naprawdę mogli być po prostu ekspresją. To jest radość.
Kto następny? Tak, czego się dowiedziałaś w minionym miesiącu na temat marzeń?
PATRICIA: Ach! O marzeniach dowiedziałam się w tym miesiącu tego, że moje
marzenie nie ma najwyraźniej nic wspólnego z moją pracą, z moją misją, moim
celem czy tym podobnymi rzeczami.
ADAMUS: Brawo. Nagroda Adamusa dla ciebie.
PATRICIA: Och, dziękuję!
ADAMUS: Tak. Tak. (nieco braw)
LINDA: Łał! Skąpiłeś nagród ostatnimi czasy. To jest pierwsza od miesięcy.
ADAMUS: Nie było ich wiele.
LINDA: Nie. Czy masz jakieś pieniądze w kieszeni?
PATRICIA: Och, nie potrzebuję pieniędzy.
LINDA: Nie, to ja potrzebuję pieniędzy! (śmiech) Naprawdę nie potrzebujesz?
PATRICIA: No cóż, ćwiczę jak być… zachowuję się tak, jakbym żyła w dostatku
LINDA: Tak, rzeczywiście.
ADAMUS: Tak. Och, dobrze. To jest dokładnie to – “Nie potrzebuję pieniędzy” – a
wówczas, kiedy to mówisz, zabawna rzecz się wydarza. Cauldre sięga do kieszeni i
wyciąga właśnie dla ciebie tysiąc wonów.
PATRICIA: Och! Wonów!
ADAMUS: Koreańskich wonów.
PATRICIA: Łał! (Adamus chichocze) Bank Koreański! Dziękuję.
ADAMUS: Tak więc masz Nagrodę Adamusa i koreańskie wony.
PATRICIA: Łał.
LINDA: Tysiąc czego?
ADAMUS: No cóż, to jest warte jednego dolara, ale wonów jest tysiąc..
PATRICIA: Może to oznacza, że wybiorę się do Korei.
ADAMUS: Może.
PATRICIA: Ale to nie jest moje marzenie.
ADAMUS: Tak. Dobrze…
LINDA: Ale to jest wspaniałe miejsce.
ADAMUS: …dobrze ci dzisiaj idzie. A więc, czego się dowiedziałaś? Że marzenie
nie jest tak naprawdę związane z pracą, z wysiłkiem. Zdumiewająca rzeczywistość.
To ciekawe. Jak wielu z was pomyślałoby, że marzenie nie ma związku z tym, nad
czym pracuje? Praca po prostu zajmuje czas. Wspaniała praca, tak a propos. Ale
to jest… jakie jest twoje marzenie?
PATRICIA: Moje marzenie - mam pytanie z nim związane, bo już myślałam, że je
sobie sprecyzowałam, a wtedy ty powiedziałeś, że nie powinno ono obejmować
członków rodziny.
LINDA: Ooch.
PATRICIA: A więc moje marzenie to zamieszkać na dłuższy okres czasu – powiedzmy
sześć miesięcy, rok – albo we Francji, albo we francuskojęzycznej części
Szwajcarii, i żeby mnie odwiedził Alain, bo nie sądzę, żeby chciał odmówić. Nie,
chcę powiedzieć… (Alain unosi brwi, a Adamus wybucha serdecznym śmiechem) Tak
więc, ja nie…
ADAMUS: Mamy to na wideo, tak przy okazji.
PATRICIA: Tak więc ja… czy ja…
ALAIN: Nie mów za mnie!
PATRICIA: No nie, ale taka jest prawda. Nie mogę mówić za niego, ale oczywiście
byłoby…
ADAMUS: Zatrzymajmy się tutaj. Dlaczego ty chcesz jechać?
PATRICIA: Och, chcę jechać, żeby spełnić marzenie mojego życia o mówieniu po
francusku.
ADAMUS: Tak. Dobrze. Dobrze. Przecież możesz to zrobić i nie musi być w to
włączany Alain.
PATRICIA: Wiem.
ADAMUS: Tak.
PATRICIA: Och, oczywiście.
ADAMUS: Tak. Ale tak się stać może, jeśli to byłoby jego marzenie.
PATRICIA: Tak.
ADAMUS: Nie sądzę, żeby to było jego marzenie. Myślę, że on już potrafi mówić po
francusku. (śmiech) Houston, mamy problem.
PATRICIA: Och, zawsze może mówić lepiej!
ADAMUS: Albo Paryż, mamy problem!
No więc to interesujące. Zatrzymajmy się wszyscy na chwilę… Cauldre mówi mi,
żebym się śpieszył. Obiecałem mu, że będę się streszczał. On i droga Linda
wyjeżdżają do Egiptu i ja też dziś wyjeżdżam o ósmej. Będę w Egipcie o ósmej
zero jeden. Zabierze mi to minutę. Im to zabierze dwa dni, ale…
PATRICIA: Łał.
ADAMUS: Tak. A zatem wracajmy do tematu. Ile z waszych marzeń jest uwarunkowane
lub zależne od innych istot? No cóż, może procentowo? (ktoś mówi: „Oczywiście”)
Jakieś sugestie?
PATRICIA: Dużo. Sto procent?
ADAMUS: Ech, 99,999, prawie do nieskończoności. Obejmuje to nieomal wszystkich.
To nic niezwykłego, ponieważ wychowywaliście się w sytuacjach społecznych,
społecznych wcieleniach. Są rodziny biologiczne i wszystko inne, tak więc takie
myślenie jest naturalne. Dla tych spośród was, którzy są w związkach - jak to
nazywacie – poważnych związkach – powinny być poważne (nieco chichotów) – ale
bycie w związku… nie, to dobra rzecz. (Adamus chichocze)
LINDA: Ha, ha.
ADAMUS: Nagle zaczynacie coś takiego: “No cóż, moje szczęście zależy od mojego
partnera albo moich dzieci.” Oto gdzie wpadacie w kłopoty. To nie jest wolność.
Przepraszam, to urocze istoty na ogół. Urocze, urocze istoty, ale zatrzymajmy
się przy dzieciach. Czujecie się zobowiązani, dłużni, do dyspozycji i wszelkie
takie rzeczy. Sprowadziliście je na ten świat i musicie sprawić, żeby go, do
cholery, doceniły. No i tu właśnie jest ta wzajemna relacja, która bardzo
utrudnia waszym marzeniom pojawienie się w rzeczywistości. Trzeba bardzo
śmiałej, odważnej osoby, by mogła marzyć swoje własne marzenia dla siebie samej.
I teraz – a jest to bardzo podobne do wzniesienia, tak przy okazji – ponieważ
pierwsza rzecz jaka przychodzi na myśl to: „O, mój Boże, co się stanie z moimi
dziećmi, moim mężem, moimi rodzicami?” – możecie wybrać wedle woli – „moją
pracą, ze wszystkim innym?” I natychmiast odcinacie dopływ energii siły życiowej
do swojego marzenia. A wtedy mówicie: „No cóż, muszę zaczekać, aż skończą szkołę
albo to czy tamto osiągną.” No i w ten sposób macie teraz niespełnione marzenia.
Rzecz, która mnie zdumiewa, której zupełnie nie rozumiem – tak naprawdę to
rozumiem, ale po prostu was prowokuję – kto wam powiedział, że wasze marzenia
czy wasze oświecenie czy wzniesienie miałoby skrzywdzić tych innych? Że nagle
wysadzi ono w powietrze waszego współmałżonka albo też nagle wasze dzieci
zostaną bez matki czy ojca – skąd to się bierze? Istnieje takie przypuszczenie,
że jeśli wasze marzenia się spełnią, to wszystkim innym wyjdzie to bokiem.
Interesujące. Tak więc, przepraszam, że ci przerwałem, ale…
PATRICIA: Och.
ADAMUS: Tak.
PATRICIA: Podzielam tę opinię.
ADAMUS: Dobrze.
PATRICIA: To takie ekscytujące dla mnie, że łączy się to z…
ADAMUS: Tak. Tak!
PATRICIA: …z pasją mojego serca.
ADAMUS: Tak.
PATRICIA: To nie… Ale mogłabym także… Chciałam powiedzieć, że mogłabym wyjechać
choćby jutro, ale to, o co naprawdę proszę, to żeby wszechświat zorkiestrował
wspaniały układ warunków, żeby sprawić… żeby to marzenie mogło się spełnić w
piękny, bosko zaplanowany sposób, zamiast…
ADAMUS: A wszechświat ma to gdzieś. Ma to gdzieś. Słyszę, co mówisz i wiem, co
masz na myśli, kiedy to mówisz, ale to ty jesteś tą, która orkiestruje
wszechświat.
PATRICIA: Mm.
ADAMUS: To ty jesteś tą, która wzywa energie, która dostraja je w odpowiedni… i
w momencie, kiedy pojawi się ten mały przebłysk oświecenia: „Ach, oooch, to jest
tutaj.”, co stanowi trudność, bo czasami nie chcecie przyjąć do wiadomości, że
to pochodzi stąd. Łatwiej jest obwiniać wszechświat. To byłaby świetna – twoja
następna książka – Zrzuć winę na wszechświat . (kilka chichotów) Obłędny hit.
Napiszesz ją w czasie twojego rocznego urlopu naukowego we Francji.
PATRICIA: Mmm.
ADAMUS: A tak. Zrzuć winę na wszechświat. Tak.
PATRICIA: Dziękuje jeszcze raz za całe wasze wsparcie, Shaumbra i Adamus.
ADAMUS: Tak, dziękuję.
PATRICIA: Dzięki.
ADAMUS: Dziękuję. (brawa publiczności) I jeszcze jedna osoba. Jeszcze jedna.
Czego się dowiedziałaś czy doświadczyłaś w związku z twoimi dążeniami, twoimi
marzeniami, droga Bonnie?
BONNIE: Witaj.
ADAMUS: Pięknie dziś jesteś ubrana.
BONNIE: Dziękuję.
ADAMUS: Wyglądasz odświętnie.
BONNIE: Dziękuję.
ADAMUS: Świadoma siebie. (ktoś woła: “Uchuuu! Bonnie!”) Zadbana.
BONNIE: Chciałabym, żeby to była wolność.
ADAMUS: Tak. Dobrze.
BONNIE: Ale jak mam ją osiągnąć?
ADAMUS: Ach! W ten sposób przeszłaś do następnego mojego pytania. Dziękuję.
Dziękuję. Jak… To było moje następne pytanie.
Co jest potrzebne, żeby osiągnąć wolność?
Co jest potrzebne, żeby osiągnąć wolność? Czego trzeba, żeby osiągnąć wolność,
Bonnie?
BONNIE: Nie musieć pracować codziennie przez cały dzień.
ADAMUS: Nie musieć pracować. Dobrze. Dlaczego musisz pracować?
BONNIE: Bo potrzebuję pieniędzy.
ADAMUS: No cóż… pomóż mi to pojąć. Musisz pracować, żeby otrzymać pieniądze.
BONNIE: Tak.
ADAMUS: Kiedy to zostało wynalezione. (Bonnie chichocze)
BONNIE: Myślę, że dawno temu.
ADAMUS: Ja myślę, Bonnie, że to zaczyna się wraz z nastawieniem. Masz takie
nastawienie, bo tak zostałaś wychowana, takie wniosłaś przygotowanie z
poprzedniego życia – „Pracuj na to, walcz o to.” Jest w tym nieomal poczucie
winy, może nawet pewne niedocenianie samej pracy, jeśli wykonując ją nie padasz
na twarz i nie cierpisz z jej powodu. Uwolnijmy to. Właśnie tutaj na tym dworze
oświecenia, uwolnijmy to. Nie wyglądasz w tym tak dobrze, jak w tej bluzce.
(Bonnie chichocze) Nie wyglądasz w tym dobrze.
Tak więc masz owo głęboko osadzone przekonanie, że musisz na pieniądze
zapracować. Masz takie przekonanie. Wielu z was je ma. Możesz się od niego
uwolnić, Bonnie. Możesz wtedy… dwie rzeczy się wtedy wydarzą. Przede wszystkim
zaczniesz pracę lubić, zamiast na nią narzekać. Po drugie, uświadomisz sobie, że
oświecenie samo przyjdzie. Samo się pojawi. Jak spełnione marzenie. Rozumiesz o
co mi chodzi?
BONNIE: Mm hmm.
ADAMUS: Tak. A co zamierzasz robić jutro?
BONNIE: Jeszcze trochę popracować.
ADAMUS: Jeszcze trochę popracować. Tak. Tak. I co wtedy? Czego będzie trzeba,
żebyś osiągnęła swoją wolność? Czego trzeba? I to jest pytanie dla każdego z
was, ponieważ Linda będzie do was podchodzić z mikrofonem. Czego trzeba?
Tak, Linda poda ci mikrofon.
LAWRENCE: Pasji odkrywania.
ADAMUS: Pasji odkrywania. Dobrze. Dobrze. Czy jest w tobie pasja odkrywania?
LAWRENCE: Jest, ja żyję moim marzeniem. Wchodzę przez drzwi, które się właśnie
otwierają.
ADAMUS: Dobrze.
LAWRENCE: Coraz więcej potencjałów. Posiadam tak wiele, że chciałbym się dzielić
z ludźmi.
ADAMUS: No, no. Zatrzymajmy się na chwilę. Rozumiem, co mówisz. Cauldre się mnie
czepia, że…
LINDA: Ech, zaczekaj, zaczekaj, zaczekaj. Jest tu wiele kobiet, które chcą
wiedzieć, czy on jest singlem albo czy jest do wzięcia. (śmiech)
ADAMUS: Dlaczego pytasz mnie?
LINDA: Ja po prostu… powiedział, że ma dużo do dzielenia się. No wiesz, tylko
pytam.
ADAMUS: Tak, ok. No cóż, wkraczamy teraz na śliski teren.
LAWRENCE: Jestem singlem.
ADAMUS: Jesteś singlem, ok. Czy chcesz podać swój numer telefonu lub adres
emaila?
LINDA: Czy jesteś do wzięcia?
LAWRENCE: Jestem do wzięcia.
LINDA: Ooch! (kilka pohukiwań pośród publiczności) Słyszałeś?
ADAMUS: Och, serwis randkowy Lindy.
LAWRENCE: Ja sobie – jakby tu powiedzieć – świetnie radzę sam…
ADAMUS: Do wzięcia dziś wieczór?
LAWRENCE: …w mojej podróży własnych odkryć, kiedy to nie szukam tak naprawdę
niczego na zewnątrz siebie.
ADAMUS: Dobrze. Dobrze. Tak więc masz wiele do podzielenia się, a zatrzymałem
cię ponieważ – a robię to, żeby was wszystkich zirytować – ciągle w was tkwi to
zbawianie świata. Zapomnijcie o tym. Zajmę się tym za chwilę, zanim wy
zaczniecie w to wchodzić. Dzielić się dla samego dzielenia się, dla ekspresji,
czy to będzie dzielenie się z małym susłem, czy to będzie dzielenie się z
człowiekiem albo z archaniołem, jest porządku. Ale nie dzielcie się, żeby zbawić
świat - domyślam się, że nie miałeś akurat tego na myśli, jednakże…
LAWRENCE: No cóż, mówi się… Mówi się, że to kwestia zbiorowej świadomości
ADAMUS: Poczekaj. Kto mówi?
LAWRENCE: No cóż, yyy… (Adamus chichocze) Och. Kryon! Kryon.
ADAMUS: Kryon.
LAWRENCE: W porządku. Ok.
ADAMUS: No dobrze. Przynajmniej jesteś w dobrym towarzystwie.
LAWRENCE: Że trzeba, by pewna część zbiorowej świadomości…
ADAMUS: Słuchasz Kryona; nie słuchasz mnie!
LAWRENCE: No cóż, próbuję… Słucham… Jestem otwarty na wszystko. Nie przywiązany
do niczego. (śmieją się)
ADAMUS: Co Kryon mówi do ciebie w tej chwili? „Uciekaj, uciekaj!” (śmiech)
LAWRENCE: Nie, nie! Właściwie on mówi to samo.
ADAMUS: Rzeczywiście to samo! (więcej śmiechu)
LAWRENCE: Mhm…
ADAMUS: Chcę, żeby głosy, które każdy z was słyszy, to były wasze własne głosy.
W rzeczywistości wcale znów tak wiele do was nie mówimy. Naprawdę. Ludzie chcą
wierzyć, że jest gdzieś wyższa istota mówiąca do nich, dająca im wskazówki.
Przede wszystkim Wzniesieni Mistrzowie nie znają odpowiedzi. To stare pryki.
Umarli dawno temu. Nie rozumieją tego. Powiedzą wam jedną rzecz. Powiedzą wam o
przyzwalaniu albo powiedzą, żebyście kochali siebie. Nie będą owijać w bawełnę,
tak jak ja. (Adamus chichocze) Powiedzą wam to prosto z mostu.
Tak więc proszę do naszego następnego spotkania, żadnych tych “oni mi mówią”.
Wyrzućcie to ze słownika albo nie wracajcie tutaj więcej. Poważnie mówię,
ponieważ tam, dokąd idziemy, nie ma na to miejsca. Oni – kim są ci oni?! „Oni”,
dla mnie, to zbiorowa świadomość. Coś nieokreślonego. Oni – oni są tymi, którzy
ustanawiają prawa, mówią wam, jak szybko wolno wam prowadzić samochód. Oni są
tymi, którzy mówią wam, że powinniście się ubrać na czerwono w Walentynki. To
zawsze są oni. Oni wam mówią, co myśleć i co robić. Uwolnijmy się od słowa
„oni”. Idę za twoim tokiem rozumowania (mówi do Lawrence’a), ale korzystam z
okazji, żeby coś wtrącić.
Uwolnijmy się od słowa “oni”. Jest tylko - „ja”. Uwierzcie w to. “Ja mówię
sobie. Ja mówię sobie. Ta głęboko rezonująca część we mnie dzieli ze mną
gruntowną wiedzę, jaką już posiadam, tylko teraz jestem jakoś zablokowany.”
Nigdy więcej „oni”.
“Oni” nie proszą was, żebyście pisali książki. Owszem, pomogą wam. Kiedy raz
zdecydujecie się wnieść swoje marzenie do rzeczywistości, o mój Boże, wtedy
znajdzie się ich cały legion. Oni są tu po to, żeby wspierać królewskość – was.
Ale nie powiedzą wam: „Trzeba, żebyś napisał książkę.” Po pierwsze, mają coś
lepszego do roboty, a po drugie, nie dbają o to, dopóki wy o to nie zadbacie.
Dotarło? Nie zależy im, dopóki wam nie zacznie zależeć. Ale wy nie jesteście
pionkami w tym królestwie. Nie przesuwają was z miejsca na miejsce, mówiąc:
„Chcemy, żebyś zrobił to. Chcemy, żebyś zrobił tamto.” Gdyby tak było, no to
bum! Natychmiast z tym skończcie. Zakończcie swój pobyt tutaj! Wróćcie w innym…
Mówię poważnie. Tak, po prostu odejdźcie stąd, ponieważ w przeciwnym wypadku
będziecie naprawdę sfrustrowani.
Och, musimy iść dalej. Skończyliśmy już? (Lawrence kiwa głową: „Tak”) Naprawdę?
Ok., dobrze. Dobrze. A więc czego potrzeba, by stać się wolnym? Powiedz tylko
kilka słów, głęboko prawdziwych słów.
LAWRENCE: Po prostu działać i być.
ADAMUS: Być. W jaki sposób ty jesteś?
LAWRENCE: Jako ludzka… istota. (chichocze z lekka)
ADAMUS: Wyjdźmy nieco ponad to. (Adamus chichocze)
LAWRENCE: Podążać za swoją pasją.
ADAMUS: Podążać za swoją pasją.
LAWRENCE: Po prostu podążać za swoją pasją, bez żadnych zmartwień, bez lęku.
ADAMUS: Żadnych zmartwień. Dobrze. Podoba mi się to.
Jeszcze kilka wypowiedzi. Czego trzeba, żeby osiągnąć wolność? Nie pytam ze
względu na siebie, pytam ze względu na was.
MARIANNE: Dla mnie, myślę, to jest po prostu… wymaga to kochania siebie,
ponieważ naprawdę stwierdzam, że żadne marzenie nie uczyni mnie szczęśliwą,
jeśli nie będę zakochana w sobie.
ADAMUS: Tak, dobrze. Dobrze. Świetnie. Ale muszę ci zadać pytanie, czy jesteś
zakochana w sobie?
MARIANNE: Cały czas jeszcze nad tym pracuję, ponieważ, no wiesz, tak naprawdę to
odkryłam w ubiegłym miesiącu, że mam właściwie wszystko, czego chcę. Nie mam
żadnych marzeń. One są tam gdzieś, ale ja nie jestem szczęśliwa. Tak więc…
LINDA: Hmm.
ADAMUS: Hmmm.
MARIANNE: I tak się ze mną dzieje już od dłuższego czasu.
ADAMUS: Tak. Tak.
MARIANNE: Tak więc to, czego mi trzeba, to…
ADAMUS: Ciągle jeszcze nad tym pracujesz i kochasz siebie. A jak powinno się nad
tym pracować?
MARIANNE: Oddychać! (kilka chichotów)
ADAMUS: Dobrze, i co jeszcze?
MARIANNE: Myślę, że przede wszystkim wyłączyć umysł.
ADAMUS: Dziękuję.
MARIANNE: Ponieważ to mój umysł w kółko mi mówi te różne rzeczy.
ADAMUS: Tak, tak. Jak można wyłączyć umysł?
MARIANNE: Oddychać! (obydwoje chichoczą)
ADAMUS: I? I? Wyłączyć umysł, oddychać, ale…
MARIANNE: No wiesz, po prostu pozwolić na to, żeby więcej duszy, więcej
Obecności Ja Jestem wysunęło się do przodu.
ADAMUS: Tak.
MARIANNE: I…
ADAMUS: Tak. Podsumuję to. Tak naprawdę jest to sprawa zaufania, ponieważ
umysłowi zawsze brak zaufania. Zawsze. Zawsze. Kiedy oddychacie, kiedy
nabieracie zaufania, wbrew wszystkiemu, bezwarunkowe zaufanie… teraz rozmawiamy
dużo o zaufaniu. Ale dla większości z was jest to zaufanie warunkowe. „Posunę
się tylko trochę. Włożę do wody jeden palec.” A ja tutaj mówię o szeroko
otwartym totalnym zaufaniu.
MARIANNE: Właśnie. I prawdę mówiąc, jedyny moment, kiedy naprawdę czułam się
szczęśliwa, to było wtedy, kiedy ufałam całkowicie i kiedy byłam całkowicie
połączona ze sobą.
ADAMUS: Tak.
MARIANNE: I z jakiegoś powodu w ciągu tych ostatnich kilku miesięcy… tak
naprawdę to wiele starych aspektów się ujawniło i teraz próbuję zintegrować te
stare aspekty.
ADAMUS: Użyjemy tego dla kontynuacji naszej dyskusji o marzeniach. Tak więc
nabieracie zaufania, zaczynacie się czuć dobrze, zaczynacie odczuwać równowagę i
zaczyna się dziać.
A tym, co się dzieje w tej rzeczywistości jest atak ze strony innych. Nie wy
atakujecie, ale inni. „Oszalałeś. Co ty robisz? Zachowuj się jak wszyscy. Co z
tobą?” Rozumiecie, pytają: “Dlaczego musisz być taki inny?” Musicie być na to
przygotowani. Musicie być przygotowani. Wielu z was jest czułych na punkcie
tego, co inni o was myślą. No więc, kiedy zaczną atakować, jak zamierzasz
zachować równowagę?”
MARIANNE: Przekonuję się, że główny atak przypuszcza mój własny umysł.
ADAMUS: Tak.
MARIANNE: Chodzi o to, żeby nie słuchać co mówi mój umysł, bo łatwiej mi jest
nie słuchać, co inni ludzie mówią, aniżeli próbować nie słuchać własnego umysłu
- to czasem się robi skomplikowane.
ADAMUS: Tak. Dobrze. Chcę teraz to podsumować. Co do nieustannej pracy - jak z
tym sobie poradzimy, bo inaczej zajmie to bardzo, bardzo dużo czasu?
MARIANNE: Stwierdziłam ostatnio, że wystarczy dokonać wyboru, a czasami ten
wybór jest tuż przed nosem, i rozumiesz, to kwestia zrobienia tego kroku. Widzę
teraz, że sprawa się rozwiązuje, kiedy nie mogę nie zrobić tego kroku i
jednocześnie pozostawać w równowadze i skupieniu.
ADAMUS: Chciałbym, żebyście wszyscy teraz wyszli poza wykonywanie kroków,
ponieważ, widzicie, jeden krok prowadzi do następnego i do następnego, a to
sprawia, że zaczyna się wierzyć, że robi się postęp, a w rzeczywistości jest to
po prostu wiele kroków. Jeśli lubicie kroki, w porządku. Ale w tej nowej erze
chcę dokonać przełomu. Żadnych więcej kroków, tylko prawdziwe przebicie się
przez ten kryształowy strop.
Dobrze. Jeszcze jedna osoba. Czego potrzeba? Czego potrzeba dla oświecenia?
LINDA H.: Zamierzam wstać, ponieważ… zwykle tego nie robię. Ale zamierzam wstać
teraz i powiedzieć, że, och… zdarzyło się kilka rzeczy w tym miesiącu, które
mnie okropnie wystraszyły, ale…
ADAMUS: Dobrze.
LINDA H.: Ale to… Nie wiedziałam, czy to były na pewno marzenia, ale się
zamanifestowały.
ADAMUS: Tak.
LINDA H.: Zacieśniłam ostatnio znajomość z kimś, co do kogo nie przypuszczałam
nawet, że mógłby mi się stać tak drogi, nie spodziewałam się tego, nie myślałam
o tym, a to się stało i jest rzeczywiste, no i jest to wszystko, czego chciałam,
o czym nawet nie wiedziałam, że tego chcę.
Sprawiłam, że zamanifestował się związek… no cóż, mam dużą rodzinę i każdego
roku jeden z członków naszej rodziny organizuje rodzinne spotkanie, i tego roku
była moja kolej.
ADAMUS: Mm hmm.
LINDA H.: A najbliższa moja rodzina liczy 75 osób.
ADAMUS: Droga Lindo, jakie było moje pytanie?
(Linda milczy)
Widzisz, co się dzieje?
LINDA H.: Oni... tak. Oni nie mogli tego zaakceptować. Powiedziałam, że jestem
świetnym realizatorem marzeń…
ADAMUS: Linda…
LINDA H.: Mogę sprawić, żeby coś się stało…
ADAMUS: Jakie było pytanie?
LINDA H.: …a oni nie potrafią.
ADAMUS: Pytanie.
LINDA H.: Oni…
ADAMUS: Czego potrzeba, żeby się przebić? Czego potrzeba, żeby osiągnąć
oświecenie? A ty dajesz wspaniały przykład, snując opowieści.
LINDA H.: Ok.
ADAMUS: Czego do tego potrzeba? Wyraź to jasno.
LINDA H.: No cóż, nie rozumiem wobec tego… Ostatnią rzeczą, jaka się wydarzyła
był związek, o którym nie miałam pojęcia, że go chcę czy potrzebuję, i w ogóle,
no i jest.
ADAMUS: Tak.
LINDA H.: No więc ok, jeśli snuję opowieść, to nie wiem…
ADAMUS: Czy widzisz, co się dzieje?
LINDA H.:... jak inaczej to wyjaśnić.
ADAMUS: Nie, nie. Widzisz, co się dzieje. Zrozum, wcale nie chodzi o to, żebyś
nie miała czerpać ze swoich doświadczeń, ale to, do czego zmierzamy my wszyscy
na tym Królewskim Dworze Oświecenia, dotyczy również klarowności. Dotyczy
klarowności.
Czego to wymaga, Linda? Jedno słowo. Czego potrzeba, żebyś przebiła się po twoje
oświecenie, po twoją wolność? Nie jesteś wolna. Nikt z was tak naprawdę w tej
chwili nie jest wolny. Zbliżacie się ku temu. Czynicie kroki. Praca jest w toku.
Czego do tego potrzeba? A to odnosi się bezpośrednio do naszej dyskusji o
marzeniach. Macie marzenie o wolności, ale to marzenie. Nie ma go tutaj. Czego
do tego potrzeba? I nie ma to związku z kimkolwiek innym czy czymkolwiek innym.
Linda, już prawie jesteś, dotykasz sedna. Masz to na końcu języka. Czego to
wymaga?
(Linda milczy)
Klarowności, Linda, klarowności.
Klarowności, Shaumbra, klarowności.
Widzicie, tak łatwo jest ulec dekoncentracji. Tak łatwo jest dać się ponieść
snuciu opowieści i wyrażaniu poglądów. Rzecz w klarowności. Klarowność jest
również nastawieniem. Naprawdę jest, tak jak mistrzostwo, tak jak oświecenie czy
wzniesienie. Klarowność. Klarowność co do marzeń, wyborów, własnego Ja.
Cały czas to widzimy – widzimy to tutaj, widzimy na warsztatach, które
prowadzimy – dekoncentracja. Odchodzicie, gonicie królika, polujecie na
kosmitów, uganiacie się za nie wiadomo kim, „No cóż, oni mi tak powiedzieli.”
Oni wam tak nie powiedzieli, a jeśli tak, to nie wracajcie tutaj. Proste.
Niełatwe, ale proste.
Nie będziemy wchodzić w to wszystko. Tu chodzi o klarowność, o przejrzyste,
krystaliczne Ja Jestem, które jest marzeniem, ale ono także wkracza tutaj.
Marzenie duszy
Moi drodzy przyjaciele, to wasze fizyczne ciało przygotowuje się do
zaakceptowania waszej prawdziwej krystalicznej natury, natury waszej duszy i
waszego Ja Jestem. To jest marzenie. Och, wiele innych marzeń, wiele innych
rzeczy chcielibyście realizować, ale prawdziwe marzenie czy prawdziwe pragnienie
duszy to było marzenie o tym obecnym wcieleniu. Obecnym wcieleniu. Nie o byciu w
dwóch miejscach czy tysiącu miejscach czy dziesięciu tysiącach miejsc naraz, ale
o byciu na powrót razem. O klarowności dokładnie tutaj. O wcieleniu się tego
kryształowego – a kiedy mówię kryształowego, nie mówię o kamieniach, mówię
kryształowy w znaczeniu klarownego – idzie o przejrzystość, czystość. Tak więc
krystaliczna natura tego, co nazwalibyście duszą, przygotowuje się do wejścia.
Marzenie. Budzące trwogę marzenie, ponieważ ścigaliście je. To była owa
nieustanna praca - jak powiedziałaby Marianne - przez tak wiele wcieleń.
Studiowaliście je. Należeliście do kościołów, tworzyliście kościoły.
Należeliście do mistycznych stowarzyszeń, tajemnych organizacji i tym podobnie.
Ale w pewien sposób były to kroki na drodze, być może nawet niezbędne kroki bądź
też kroki doświadczenia. Przyszedł czas, by nie czynić już żadnych kroków.
To wasze ciało, Linda i Roy, i Edith, i wy wszyscy, to ciało przygotowuje się do
zaakceptowania Ja Jestem. Jest to prawdziwie krystaliczna struktura, która nigdy
wcześniej nie była w fizyczności, ale wchodzi w nią teraz. Wymaga klarowności.
Wymaga właściwego nastawienia. Wymaga marzenia, a to marzenie jest
najwspanialsze ze wszystkich marzeń. To jest marzenie duszy – żeby być tu z wami
obecna w tym fizycznym doświadczeniu, żeby doświadczać jednocześnie boskości i
człowieczeństwa, nie rozdzielać ich już od siebie, żeby być w i z tej
rzeczywistości całą sobą. To pragnienie duszy, jeśli przez chwilę się w nie
wczujecie, to jest wchodzenie duszy w siebie. Dusza wchodzi w siebie.
Dusza stworzyła ten aspekt, żeby podążył on w ludzkie doświadczenie, zanim ona
cała w nie wejdzie. I dała temu ludzkiemu aspektowi, który miał wiele, wiele
żywotów, wysoki stopień wolności i wolnej woli. Bywa jednak, że dusza anuluje
czy zawiesza niektóre z elementów ludzkich. Daje ona ludzkiej istocie dużą
swobodę. I ta ludzka istota jest duszą, jednakże dusza w swoim geniuszu nie
posłała całej siebie od razu. Dusza powiedziała: „Ażeby poznać siebie i kochać
siebie, zamierzam zanurzyć się w siebie całkowicie.” I w tym momencie ten
aspekt, ten fragment duszy, który miał się udać w ludzkie doświadczenie, ruszył
naprzód, wyznaczając drogę, przecierając szlaki lub dostosowując częstotliwości,
ażeby ostatecznie całe Ja Jestem mogło przejawić się w sobie.
Wasze… to ciało, które macie, ten umysł, z którym pracujecie, to jest wcielenie,
naczynie, pojazd, z powodu którego dusza tu wejdzie. Ale ona nie wymusi sobie
drogi tutaj. Nie może wymusić drogi dla wejścia w siebie. Będzie czekać
cierpliwie, aż ta jej część, która jest ludzka, będzie gotowa, uzyska
klarowność, mieć będzie właściwe nastawienie i będzie chciała ją przyjąć w
fizyczne ciało.
Wy jesteście duszą; jesteście jednak, w pewien sposób, także tylko cieniem
duszy. Dusza w tej chwili mówi: „Paul, jestem tutaj. Jestem tobą, ty jesteś mną.
Naprawdę nie ma żadnego oddzielenia, ale ja byłam tak cudownie pomysłowa, że
stworzyłam ciebie, Paul, żebyś poszedł pierwszy, zanim cały Paul wejdzie.”
Powiedziała: „Jednakże, Paul, kocham ciebie, ponieważ kocham siebie, dlatego
poczekam, aż będziesz gotowy. Nawet, gdy zdawać się będzie, że się zagubiłeś, a
wiem, że tak nie jest, zamierzam poczekać, aż ty będziesz gotowy, Paul,
ponieważ, kiedy ty, Paul, powiesz, że jesteś gotowy, wtedy będę wiedziała, że ja
jestem gotowa.”
Nie ma miejsca na rozpraszanie uwagi, na “oni” albo „inni”. Nie ma miejsca ani
cierpliwości na robienie kolejnych kroków. Nie mamy czasu na dekoncentrowanie
się. Nasz czas jest teraz. W tej chwili. Dokładnie tutaj. Kropka. Dusza jest
gotowa wejść.
PAUL: Jestem gotów.
ADAMUS: Dusza chce wejść w ciało, w to istnienie, w to doświadczenie. Tak więc
pytam, droga ludzka istoto imieniem Paul, czego to wymaga? Czego to wymaga? Oto
dlaczego rozmawiamy o marzeniach. To jest marzenie duszy, a także marzenie
człowieka. Czego trzeba, żeby się spełniło?
Mówiłem, żebyście się pozbyli wszelkich pozostałych marzeń. Są niepoważne. Były
odwracaniem uwagi. Były marnowaniem energii, marnowaniem mojego czasu.
Pozbądźcie się ich. Niech zostaną tylko prawdziwe marzenia - marzenie duszy i
człowieka. Marzenie Paula albo marzenie Joanny czy Terry’ego, czy któregokolwiek
z was. Niesamowita dynamika ma miejsce w tej chwili. I, droga Lindo, ta dusza
chce wejść w to ciało, a ty musisz mieć jasność co do siebie.
Żadnych więcej opowieści. Nie ma miejsca na tym królewskim dworze na opowieści.
Tylko doświadczenia. Tylko rzeczywistość. O to chodzi.
Weźmy głęboki oddech. Głęboki oddech.
Co się przed chwilą wydarzyło? …Zgubiłem gdzieś moją kawę. Co się przed chwilą
wydarzyło? Coś bardzo interesującego właśnie się wydarzyło. Tak.
ELIZABETH: A więc ja poczułam przesunięcie.
ADAMUS: Tak. Wielkie przesunięcie.
ELIZABETH: Tak.
ADAMUS: Dlaczego?
ELIZABETH: Byłam tu przyzwalając sobie na odczuwanie, a nie myślenie – jedynie
na odczuwanie i bycie.
ADAMUS: Dobrze. Przedtem było wiele zderzających się energii. Zastanawianie się,
przekazywanie mikrofonu, wiele mentalnego myślenia, dużo emocji, a wszystko to
było równoznaczne z odwracaniem uwagi. Ale wy to wiedzieliście. Głęboko w swoim
wnętrzu każdy z was to wiedział. I to wy byliście tymi – nie oni, lecz wy –
którzy zapytali: „Dokąd to zmierza? Co to jest?! Co to…” Widzicie, do pewnego
stopnia umysł miał swoją chwilę satysfakcji, ponieważ wywołało to zamieszanie.
Powstał ruch i zamieszanie, a on to lubi. Jednakże pojawiło się coś głębszego,
co powiedziało: „Zróbmy z tym coś.” I wykorzystało was wszystkich, wykorzystało
Lindę jako impulsu, żeby wkroczyć w rzeczywistość. A zatem dziękuję ci, Linda.
No więc tak. Dobrze. (brawa publiczności)
A teraz ruszajmy dalej. Och! Zawsze brakuje nam czasu. Ruszajmy dalej.
Jest takie marzenie… takie marzenie – poproszę, żebyście je poczuli przez
chwilę, bo jest ono w tej chwili tak namacalne – marzenie duszy, żeby wreszcie
być w sobie. To jest właśnie Ja Jestem - i ono się objawia tutaj. W fizycznej
rzeczywistości. Dlaczego? Bo jest cholernie uparte. (Adamus chichocze) Bo jest
tak prawdziwe. Nie jest czymś zwiewnym i ulotnym. Nie jest wydumane. Jeśli może
się objawić tutaj, to się objawia.
Może dziwnie to zabrzmi, ale dusza – Ja Jestem – miała swoje poprzednie
doświadczenia z wchodzeniem w siebie. To niemal jak jednoczenie się, prawie jak
nurkowanie w głąb siebie, a następnie wyłanianie się wewnątrz siebie, jeśli
można tak powiedzieć. Ale robiła to w innych wymiarach, w niefizycznych,
eterycznych wymiarach.
Tak więc istniała pewna wątpliwość, można by powiedzieć używając ludzkich pojęć,
albo raczej odczucie, aaach, nie całkiem satysfakcjonujące odczucie wejścia w Ja
Jestem, jakie miała wasza dusza. Powiedziała ona: „Potrzebuję… Naprawdę
potrzebuję to poczuć. Naprawdę potrzebuję poczuć, że to jest wspaniałe
doświadczenie, a nie tylko jakieś pierzaste doznanie.” No i tak oto jesteście
tutaj - dusza w swoim doświadczeniu. Jesteście tutaj i jeśli uda wam się
sprawić, żeby to wcielenie, to ciało, ta tożsamość, jaką macie, stały się
krystaliczne, pozwalając duszy wejść w to ciało całkowicie, wówczas ona odczuje
pełną satysfakcję. Bez wątpienia. O to by chodziło. Dusza nurkująca w siebie.
Tak więc to marzenie o byciu wewnątrz siebie, marzenie duszy i marzenie o
przypomnieniu sobie i powrocie do waszego pełnego ja, waszej całkowitej
świadomości – marzenie człowieka – to wielkie marzenie. Marzenie budzące lęk, bo
co będzie, jeśli to się nie uda? Co będzie, jeśli przegracie? Ha? Nie
zamierzacie przegrać? A co, jeśli?
JEFFREY: To nie ma znaczenia.
ADAMUS: Tak. To nie ma znaczenia. Dobra odpowiedź. Nagroda Adamusa, Linda.
Nagroda Adamusa dla Jeffrey’a.
To nie ma znaczenia, ponieważ kiedy myślicie o przegranej, to skąd to pochodzi?
(publiczność mówi: „Z umysłu”) Z waszego umysłu, a tak naprawdę to z waszych
przeszłych doświadczeń, bo umysł mówi: „Och, wiesz, w tym wcieleniu mi się nie
udało. Ileż to razy już ci się nie udawało?”
LINDA: Oooch.
ADAMUS: Tak więc umysł się włącza. To nie ma znaczenia, ponieważ to są ludzkie
myśli. Kiedy włącza się boskie… kiedy włącza się to, co boskie, nie ma czegoś
takiego, jak przegrana czy sukces. Jest po prostu doświadczenie. Nie ma złego
czy dobrego.
Weźmy głęboki oddech. Zostało nam mało czasu. Hm.
Poza starą psychologię
Chcę pomówić przez chwilę o czymś, co wiąże się z tym wszystkim. Będziemy
kontynuować splatanie różnych wątków. Jest to coś, o czym Jean i Cauldre
rozmawiali poprzedniego wieczoru przez telefon, ponieważ my wszyscy mówiliśmy o
tym w naszej świadomości, w naszym stanie snu.
Ludzie mają problemy. Tak. (Adamus i publiczność chichoczą) Tak, głębokie. To
jedno z tych stwierdzeń Mistrza. Tak. Stać na rogu ulicy albo na lotnisku, tak,
i zwyczajnie sypać mądrościami takimi jak: „Tak, ludzie mają problemy.” Wszyscy
pomyślą, że jesteś taki mądry, jeśli powiesz to w odpowiedni sposób. „Ludzie –
co również oznacza „nie ja” – ludzie mają problemy.”
Ludzie mają problemy. Inni ludzie próbują je rozwiązywać, ale to nie działa zbyt
dobrze, a wręcz z każdym dniem działa coraz słabiej. Nazywa się to psychologią,
albo psychiatrią. Nazywa się to również leczeniem farmakologicznym. Czyli lepsze
życie poprzez chemię. Czyżby? Nazywa się to podawaniem tabletek, żeby panować
nad sytuacją, bo stara psychologia nie działa. Stara psychologia oparta jest na
umyśle. Oparta na umyśle i oparta jest, do pewnego stopnia, na bardzo wąskim
postrzeganiu przeszłości. Nie bierze pod uwagę minionych wcieleń. Nie bierze pod
uwagę, tak, duszy, i nie spodziewam się, że będzie to robić - ma bardzo zawężone
pole postrzegania i jest bardzo, bardzo mentalna. Tak więc nie działa ona zbyt
dobrze. Nie działa, i w ten sposób wszystko znów powraca do tematu marzeń.
Kiedy mamy do czynienia z psychologicznymi problemami, kiedy wszystko jest
skupione w umyśle i zachodzi wiele umysłowego przetwarzania, czy możecie sobie
to wyobrazić? Umysł jest sprytny do pewnego stopnia. Będzie się kręcił w kółko i
będzie czuł - ponieważ czyni kolejne kroki, ponieważ zawsze nad czymś pracuje -
będzie czuł, że dokonuje postępu. Jednakże przez cały ten czas umysł się śmieje:
„O rany, ale go wykiwałem. Po prostu sprawiłem, że biega w kółko.” Umysł
uwielbia aktywność. Dlaczego? Wtedy czuje, że żyje. Jest jak komputer, który
jest zawsze włączony i zawsze na jałowym biegu. I kiedy tak rutynowo produkuje
myśli i emocje, wydaje mu się, że wykonuje swoją robotę.
Psychologia przeważnie opiera się na umyśle i, owszem, na emocjach, ale emocje
pochodzą z umysłu. Umysł, jak już mówiliśmy w czasie naszych zajęć, wytworzył
emocje jako tani substytut uczuć, świadomości… świadomości.
A kiedy umysł zostaje włączony w marzenia, popada w konfuzję i ściga marzenia.
Marzenia w ten sposób nigdy nie stają się rzeczywistością. To, co się dzieje, to
otrzymanie przez was odrobiny marzenia lądującego szczęśliwie raz na jakiś czas,
ot, tyle, żebyście je wciąż śnili gdzieś daleko. Nie przejawiają się. Nie
wchodzą tutaj.
Kiedy ktoś ma głębokie psychologiczne problemy – jest przygnębiony, nie wie co
robić, nie radzi sobie z kłębowiskiem emocji i myśli, których nie jest w stanie
uporządkować – idzie do psychiatry albo psychologa i co się dzieje? Zostaje
wciągnięty w mentalną masturbację, wzajemną masturbację i po prostu zaczyna się
analizowanie. Daje to odczucie ulgi: „Och, coś wreszcie robię, żeby to
rozplątać”, ale to niczego nie rozplątuje. Naprawdę nie.
Owszem, bywa, że ktoś dozna pewnego uczucia ulgi wskutek terapii, ale ja wam
powiem, że to nie terapia pomaga. W rzeczywistości osoba bądź dusza, jakkolwiek
zechcecie to nazwać, mówi wreszcie: „Jestem zmęczona tą grą. Nie dbam o to, co
mówi psycholog. Zamierzam powrócić do stanu równowagi.”
Cała ta psychologiczna gra praktykowana obecnie jest skrajnie mentalna. Możemy
wyjść poza to, zaczynając od siebie. Zawsze zaczynamy od siebie, bowiem kiedy to
zaczyna się tutaj (Adamus wskazuje na serce) nie musicie wychodzić na zewnątrz,
stawać na skrzynce po mydle i prawić kazania. Po prostu promieniujecie tym i
świecicie tym.
Nową psychologię nazwałbym – proszę teraz o werble (publiczność zaczyna tupać),
eech…, dziękuję, dziękuję – współczującą psychologią.
Współczująca psychologia. To właśnie robiliśmy podczas naszego ostatniego
DreamWalk’u. Powróciliśmy do czasu z życia naszych słuchaczy i waszego, kiedy
mieliście 18, 24 lata – wybieram te ramy czasowe celowo – powróciliśmy z wizytą.
Nie po to, żeby dokonywać analizy, nie po to, żeby wyjaśniać, co zrobiliście źle
lub kto was skrzywdził – co jest problemem właściwym dla psychologii mentalnej –
ale wróciliśmy, żeby odwiedzić swoje Ja. Wróciliśmy, żeby odwiedzić, nie żeby
cokolwiek robić, nie po to, żeby spróbować coś naprawić czy uporządkować, nie po
to, żeby próbować pozyskać sympatię. Sympatia jest czymś zupełnie innym niż
współczucie. To właśnie współczucie umożliwiło powrót do tego przedziału
czasowego sprzed 20, 30 lat, powrót do tych zdarzeń, które wówczas miały
miejsce.
A to, tak przy okazji, zawsze jest interesujące. Ja powiem: “Wróć do czasów,
kiedy miałeś 18 – 24 lata.” i większość ludzi odpowie: „Wróciłem do zdarzenia, o
którym nie pomyślałem, że bym je wybrał, ale to właśnie w nim się znalazłem.”
Ciekawe. Zastanawiam się, dlaczego tak jest. Otóż dlatego, że o nim nie
myśleliście oraz dlatego, że było ono najprawdopodobniej ważniejsze lub mające
większy wpływ, aniżeli to, o którym myśleliście, i którym się zajmowaliście.
A więc wybieracie się z wizytą. Co robicie podczas wizyty? Co robicie? No cóż,
po prostu odczuwacie współczucie. Współczucie jest akceptacją. Ono nie mówi:
“Och, biedactwo. Popatrz tylko, co ci się przydarzyło.” To mentalna psychologia
i jest ona naprawdę bardzo… w pewnym momencie może być naprawdę szkodliwa.
Cauldre powstrzymuje moje słowa, ale ja je powiem. Nie lubię jej. W pewnym
momencie może się okazać bardzo, bardzo szkodliwa. Wiem, że są tacy, którzy będą
się spierać i powiedzą: „Nie, ona naprawdę pomaga. Ludzie przychodzą do
gabinetu, siadają i mówią o swoich problemach i powracają do swojego
dzieciństwa.” Doprawdy?! I to jest pomocne? Przecież to jest wałkowanie czegoś
od nowa. Przypomina to odgrzewanie starej fasoli i jest bardzo, bardzo mentalne.
Nie ma w tym współczucia. Jest to emocjonalne i mentalne, ale nie ma w tym
prawdziwego współczucia.
Współczująca psychologia uda się z wizytą do was, kiedy to mieliście osiem lat,
z poziomu Ja Jestem, którym jesteście teraz. Wybierzecie się, żeby odwiedzić
swoje ośmioletnie ja. Nie musicie nic mówić do tego ośmiolatka. Po prostu tam
jesteście. Nie musicie podejmować prób naprawiania czegokolwiek. Nie musicie
czynić fałszywych nadziei i obietnic. Jesteście tylko obecni. Jesteście tylko
obecni.
Wyobraźcie sobie… do licha. Po prostu zróbmy to. Dobrze.
Współczująca psychologia
Weźmy głęboki oddech. Weźcie porządny, głęboki oddech i żadnej muzyki tym razem,
John. Weźcie tylko porządny, głęboki oddech.
Oto jesteście tutaj, obecni, wchodzący w swoją krystaliczną istotę, obecni tutaj
na tym Shoudzie, czy to w Coal Creek Canion czy słuchający teraz, albo nawet
słuchający później. Jesteście w swoim ciele. Wyczuwacie, odczuwacie wszystko
wokół was
(pauza)
Zdumiewające, prawdę mówiąc, jak bardzo muszę się starać, żeby odwrócić waszą
uwagę, ileż się nagadać, żebyście wy dali sobie przyzwolenie.
Jesteście tutaj jako świadome siebie istoty i nagle dajecie sobie przyzwolenie
na ekspansję; ekspansja nie oznacza wyjścia z ciała. To nie jest projekcja
astralna. Nigdy więcej wychodzenia z ciała. Wszystko wchodzi w ciało i poprzez
ciało teraz. Ale my się poszerzamy. Ciało może się poszerzać. To tylko energia…
sterowana przez świadomość.
A więc ciało, wasza istota, Ja Jestem, poszerza się wstecz, wracając do momentu,
kiedy mieliście osiem lat.
(pauza)
I jesteście tam ze sobą, ośmiolatkiem, nie robiąc nic poza obserwowaniem i
byciem świadomie obecnym.
(pauza)
Możecie być świadomi danego epizodu. Możecie być świadomi emocji czy traumy
ośmiolatka. To jest w porządku. Och, z całą pewnością to poczujecie i wolno wam
to poczuć. Ale nie jesteście tam, żeby się wtrącać… czy doradzać… czy uzdrawiać…
robić reiki, harmonizować kryształami, czy cokolwiek innego. Po prostu tam
jesteście.
Jesteście tam jako promieniujące istoty sami ze sobą.
(pauza)
Możecie obserwować i odczuwać to, co się dzieje.
(pauza)
Ale nie próbujecie czegokolwiek zmieniać. To jest, moi przyjaciele, współczucie.
Współczucie, które sprawiło, że znaleźliście się tam dla siebie.
Współczucie, które sprawia, że pozwalacie, by to, co się dzieje, działo się.
Współczucie, powodujące, że nie osądzacie niczego jako słuszne albo nie. Po
prostu tam jesteście.
(pauza)
Współczucie. Po prostu akceptowanie siebie.
A teraz dzieje się coś dziwnego. W tym momencie ośmiolatek, wasz ośmiolatek,
który przechodzi przez coś w waszym życiu w wieku ośmiu lat… nagle odczuwa
obecność… nagle czuje coś nazywanego miłością lub współczuciem, nagle ma
nadzieję. Już nie czuje się tak samotny i opuszczony. Ten ośmiolatek
niekoniecznie potrafi to określić. Może nazwać to aniołem czy świętym albo
jednym ze swoich duchowych przyjaciół, których miał w wieku dwóch lat. Coś
jednak odczuwa.
I w tym odczuwaniu czegoś, w tym momencie traumy, przyzwala na to, żeby wszelkie
energie, które się zablokowały, zostały uwolnione. Jakiekolwiek rozumienie tego
zdarzenia osiągnął wówczas ośmiolatek, rozumienie trwające nadal, kiedy osiągnął
wiek 20 lat, 30 lub 40, zachował je aż do teraz. Wasze współczucie – to
współczucie, które sprawiło, że wróciliście bez osądzania – wywarło wpływ na
tego ośmiolatka. Niekoniecznie musiało to zmienić liniowy przebieg wypadków, ale
zmieniło sposób postrzegania, miłość, współczucie i lekcję.
To, moi drodzy przyjaciele, jest współczująca psychologia.
Następny krok. Oto jesteście tutaj, siedząc w swoich krzesłach w Coal Creek
Canion albo oglądając nas, jesteście tutaj w różnym będąc wieku. Weźcie głęboki
oddech z pełną jasnością i prostotą… I pozwólcie sobie na odczuwanie.
(pauza)
Coś tu jest. To nie ja. To nie “oni”. To wy i współczująca dusza.
(pauza)
Ktoś mógłby powiedzieć, że ona przychodzi z przyszłości. To tak naprawdę nie ma
znaczenia. Ale znajduje się tutaj bez osądzania. Jest tu przypominając sobie,
wam, że nie jest sama. Jest tutaj z szerokim uśmiechem mówiąc: „Czy to nie
zdumiewające? Udało się. Nawet na przekór wam wszystko to zadziałało. Na przekór
wątpliwościom, ograniczeniom, lękom.”
W tym momencie wasz ludzki umysł mówi: “Tak, ale skąd przychodzisz? Z jak
odległej przyszłości?” A współczująca dusza powie: „Czy to naprawdę ma
znaczenie? Jestem tutaj. Jestem Kim Jestem.”
(pauza)
Czego to wymaga? Czego potrzeba, żeby osiągnąć wolność? Klarowności i
współczucia.
Wolność nie jest czymś, co można sobie wywalczyć. Wolność nie jest czymś, na co
można sobie zasłużyć dzięki dobrym uczynkom. Nie jest czymś, co można sobie
wymyślić. Im więcej myślenia, tym mniej wolności. Wolność jest współczuciem. To
jesteście wy cofający się w czasie i odwiedzający siebie, kiedy mieliście osiem
lat. To wasza dusza odwiedzająca was w tej chwili. To jedno i to samo. To jedno
i to samo.
(pauza)
Weźmy z tym głęboki oddech. Przygaście, proszę, światła. Od razu przejdziemy do
następnej części.
Chciałbym zrobić merabę dopóki energia jest tak piękna. Meraba. Meraba jest
przesunięciem świadomości, kiedy tak zwyczajnie siedzicie i pozwalacie się temu
dziać. Nie musicie o tym myśleć. Nie musicie z tym walczyć. Po prostu
przyzwalacie.
Weźmy głęboki oddech, a ty John, puść nieco muzyki w tle.
zaczyna płynąć muzyka; “The Water Garden” (Wodny Ogród) z albumu “Aquaria –
A Liquid Blue Trancescape” w wykonaniu Diany Arkenstone:
http://www.youtube.com/watch?v=KBzJVSBdC9w&playnext=1&list=PL18EAC5AF71B97DB0&feature=results_video
Meraba jest wtedy, gdy udajecie, że słuchacie muzyki i mnie, ale tak naprawdę po
prostu uciszacie wewnętrzny chaos; kiedy znajdujecie się w miejscu współczucia.
Współczucie jest przyzwalaniem. Współczucie to nastawienie, które nakłada
szeroki uśmiech na waszą twarz. Szeroki, odruchowy uśmiech – to jest
współczucie. Mówicie: „Nie wiem, czemu się uśmiecham. Czy muszę mieć powód?” To
jest nastawienie.
Widzicie, człowiek, ciało, jest już nieźle zmęczone. Huuu! Zmęczone. A więc co
robicie? Ciało jest zmęczone, to wy zaczynacie główkować. Zaczynacie się gryźć.
Wciąż próbuję to zrozumieć. (Adamus chichocze)
Wasze ciało jest zmęczone. Starzeje się. Nie ja to mówię, wy tak mówicie. Ja
tylko powtarzam wasze słowa. Ciało staje się takie bezbronne. Mm, mm, mm.
Zwłaszcza w przypadku tych z was, którzy są bardzo podatni na wpływy. Zwykle nie
jesteście w stanie równowagi. Podatni jesteście na wszelkie wpływy z waszego
otoczenia, na wpływy innych ludzi, ukierunkowani na wszystkich poza wami. Ciało
zbiera wszystkie cudze śmieci. Czasami sami tego chcecie. Bierzecie na siebie
problemy wszystkich innych ludzi i to dosłownie, w sensie fizycznym.
Ciało, och! Ma trudności z zasypianiem. Ciało boli czasami.
Patrzę na energię w waszych ciałach. Jest tak bardzo zablokowana strachem –
strachem przed sobą, co jest interesujące – jednak ciało naprawdę czuje się
coraz bardziej zmęczone… wyczerpane.
Pojawia się pewnego rodzaju ciekawa dynamika: ponieważ jesteście tak cholernie
uparci, musiało w końcu dojść do stanu wyczerpania zanim zatrzymacie się i
zaczniecie słuchać.
Jesteście tak surowi dla siebie, że wasze ciało zaczęło odczuwać zmęczenie,
zanim zezwoliliście, żeby marzenie duszy się spełniło.
Nawet jeśli ludzkie ciało jest zmęczone, krystaliczne ciało waszego Ja Jestem,
ciało waszej duszy, nie jest. Ciało waszej duszy nie jest zmęczone. Przychodzi
do was wypełnione energią – nieograniczoną energią. Ludzka istota może być
zmęczona, a ciało zużyte, ale dusza nie jest. Ona jest wiecznie młoda.
Jej zasoby są niewyczerpane. To ciało, krystaliczne ciało, wchodzi w wasze
fizyczne ciało.
Możecie uwolnić się od zmęczenia, od chorób, od bólu w chwili, gdy zaprosicie
krystaliczne ciało.
Krystaliczne ciało nigdy się nie zmęczy, jak ludzkie ciało. Dlaczego? Bo nie
jest do niego dołączony umysł.
(pauza)
Krystaliczne ciało naprawdę nigdy się nie starzeje.
(pauza)
Krystaliczne ciało delikatnie, delikatnie, z całym współczuciem DreamWalk’u
Mistrza przychodzi do was w tej chwili.
(pauza)
Ludzki umysł, och, jest tak zdezorientowany, tak sobą samym pochłonięty,
próbując jakoś przetrwać dzień, próbując to wszystko rozgryźć. Tak bardzo
wypełnił się historyjkami i czymś, co ja nazywam ograniczonym rozumieniem swoich
doświadczeń – że, innymi słowy, nie jest wypełniony prawdą, natomiast wypełniony
jest własnymi lękami. Ten biedny umysł, jak mały przestraszony królik, próbuje
odgrywać twardziela.
(pauza)
Umysł okręca się i okręca i okręca wokół siebie samego, rozpaczliwie próbując
się odkręcić, ale nie wie jak, więc kontynuuje to okręcanie się, coraz ciaśniej
i ciaśniej.
Boska inteligencja w ogóle się nie kręci. Boska inteligencja to klarowność,
prostota i lekkość.
Boska inteligencja nie ma potrzeby poznawania wszystkiego, bo w głębi Ja Jestem
uświadamia sobie, że wie wszystko, co potrzebuje wiedzieć.
Podczas gdy ludzki umysł jest zdezorientowany, biegając w kółko, rozpaczliwie
szukając odpowiedzi – boski umysł wchodzi.
(pauza)
Boski umysł wchodzi w tę rzeczywistość, uwalniając ludzki umysł od napięć, od
szarzyzny, od zdezorientowania, a czyni to z taką radością! Czyni to z tak
zdumiewającym współczuciem. Potrzebował jedynie, żebyście pozostali w ciszy
przez chwilę.
Boska inteligencja jest krystaliczna, przejrzysta. Ma swoje struktury, ale te
struktury są stale wolne, płynne. Zezwala na swoje doświadczenia, ale nigdy nie
więźnie w nich. Boski umysł przychodzi do was w tym DreamWalk’u, merabie… i
zastanawia się. Zastanawia się, kiedy wreszcie ludzki umysł zmęczy się tak
bardzo, że zwyczajnie da swoje przyzwolenie. Bo kiedy ludzki umysł przestanie
kręcić się w kółko, wówczas się podda.
(pauza)
To jest obecne. Nie znajduje się gdzieś indziej. Nie jest to odległe marzenie.
To jest tutaj. A teraz, czego to wymaga?
Współczucia…
(pauza)
Głębokiego oddechu i współczucia… i klarowności.
(pauza)
Ludzkie serce – można by je nazwać waszymi uczuciami – serce czuje się zdradzone
na wiele sposobów, zdeptane, jego nadzieje stłamszone lub skradzione przez
innych. Ludzkie serce czuje się pogwałcone przez innych, a także często przez
siebie samo. Och, ono chce tak bardzo… ono tak bardzo chce, żebyście wy i
wszyscy inni poznali jego czułość, jego miłość, jego pragnienie życia. Jednakże
czuje ono, że za każdym razem, kiedy się otwiera, jest atakowane. Tak więc
ludzkie serce się zamknęło… zapadło w milczenie… posmutniało…
(pauza)
A to jest Boskie serce, wasze własne Ja. Jest czyste, nieskalane. Nie wie co to
zdrada i nigdy jej nie pozna. Nie wie, co to znaczy być okradzionym czy
znieważonym i nigdy, nigdy się nie dowie.
To ludzkie serce tak bardzo chce odczuwać miłość i prawdziwą otwartość.
Łącząc się z boskim sercem, znowu może tego doznać.
Ja Jestem, ze swoim boskim sercem, ze swoją boską inteligencją, swoim
krystalicznym ciałem jest klarowne, wypełnione energią, nieskalane. Zawsze
pozostanie klarowne, pełne energii i czyste. Przychodzi do was w tym DreamWalk’u.
Nie ma znaczenia czy przychodzi ono z początku czasów. Nie ma znaczenia czy
przychodzi z jakiegoś punktu w przyszłości. Nie ma znaczenia jak dostało się
tutaj, ale jest tutaj.
Nie ma znaczenia, czy myślicie o sobie, że jesteście tego warci, czy myślicie,
że jesteście gotowi. Ono wie, że jesteście.
(pauza)
Weźcie głęboki oddech i wraz z pięknym połączeniem się na nowo z tym, kim
naprawdę jesteście, zapytajcie: czego do tego potrzeba?
Czy potrzeba do tego więcej cierpienia, więcej przegranych, więcej zmęczenia,
bezsennych nocy, złych doświadczeń? To zupełnie niepotrzebne. Jesteśmy teraz w
nowej erze. Mamy teraz nowe podejście. Tak więc nie powinno tego być.
(pauza)
Nie powinno już być więcej zmagań czy cierpienia. Kiedy zbieramy się każdego
miesiąca, powinno się mówić jak bardzo przyzwalaliście, a nie przez jakie
trudności przechodziliście.
Głęboki oddech…
Przyszliście odwiedzić siebie z przeszłości, teraźniejszości, przyszłości i z
Teraz. Krystaliczne Ja przybyło, żeby wcielić się w was, żeby wejść w to
zmęczone ciało, zdezorientowany umysł i złamane serce, żeby powrócić do Ja
Jestem.
(pauza)
Czego trzeba, żeby tak się stało? Tylko tej prostoty. To wszystko. To wszystko.
Weźmy razem głęboki oddech.
(pauza)
Łagodnie, łagodnie zezwalając sobie powrócić do domu.
Nie wymyślając drogi do niego.
Już więcej nie marząc o tym. Nie zatrzymując tego wszystkiego gdzieś daleko.
Proste. Naprawdę proste.
Mamy wiele pracy do zrobienia, wiele zabawy. Utrzymujmy tę klarowność i
współczucie idąc naprzód.
Czasami, kiedy tak się zbieramy, mogę być nieco bezpośredni, prowokujący i - w
najwyższym stopniu czarujący. (kilka chichotów) Kiedy zbieramy się tak jak dziś,
och, mogę coś nazywać makyo, makyo. Ale to dlatego, że o to poprosiliście,
zmęczeni jeszcze jednym duchowym krokiem. No więc przestańmy wreszcie pokonywać
tę drogę krok po kroku.
Weźmy głęboki oddech i włączmy na powrót światło, ale pozostańmy w tym łagodnym
nastroju. Zamierzam przekazać jeszcze jedną nową wiadomość, a następnie zrobimy
nieco oddychania na zakończenie.
Weźcie porządny, głęboki oddech.
A propos, to ogromne współczucie waszej duszy, duszy przychodzącej, by was
odwiedzić w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości oraz w Teraz, jest bardzo
rzeczywiste. Bardzo rzeczywiste. Jednakże nie rozmyślajcie nad tym, a taki macie
zamiar. Macie zamiar wrócić do domu i powiedzieć: „No a teraz zamierzam
spróbować zrobić to znowu.” To kwestia przyzwolenia. Po prostu przyzwolenia, a
nie dochodzenia do tego krok po kroku.
A więc, gdy mowa o marzeniach… możesz już wyłączyć tę przesłodzoną muzykę (nieco
śmiechu)
Marzenie o wolności
Kiedy tak rozmawiamy o marzeniach, chciałbym poruszyć jedną kwestię – jest
wiele, wiele poziomów marzeń. Mówię teraz o marzeniu o wolności, marzeniu o Ja
Jestem wcielonym wraz ze swoją krystaliczną istotą i swoją biologiczną istotą,
wcielonym wraz ze swoją boską inteligencją i umysłem, wszystko wcielone razem.
Mówię o marzeniu o wolności. Waszej wolności.
Interesujące. Ziemia jest bardzo, bardzo interesująca teraz. Rozmawialiśmy o
wolności przez kilka lat. Wciąż stawiane jest pytanie: czy ludzie są naprawdę
gotowi na wolność? Czy też raczej chcą tylko mieć nieco lepiej, tylko tyle, by
przetrwać czy też jedynie odrobinę więcej niż trzeba, by przeżyć?
To dobre pytanie i, jak widzicie, konflikt ten rozprzestrzenia się po całym
świecie, wszędzie, od Egiptu po Stany Zjednoczone, Południową Afrykę, wszędzie.
W rzeczywistości dynamika, jaka ma miejsce w tym świecie teraz dotyczy wolności.
Idzie o religijną wolność, seksualną wolność, wolność serca i duszy, wolność
bycia kobietą lub mężczyzną, wolność bycia Ja Jestem.
Gdybyście chcieli określić, jaki jest problem z tym światem albo jakie wyzwanie
- na co byście patrzyli z naszej perspektywy? Ziemia przechodzi przez proces
dochodzenia do wolności. I jest taka grupa ludzi, ach, którzy spotykają się na
królewskim dworze raz w miesiącu i którzy mówią: „Tak, wybrałem wolność.” Ale
potem zaczynają napotykać wyzwania po drodze, bariery, a jednak jest w nich ta
płonąca pasja i pragnienie wolności.
A więc jeszcze jeden punkt do omówienia. Ach, tak, streszczam się dzisiaj.
Jeszcze jeden punkt.
Oświecony Bank Wolnego Świata
Istnieje coś, co nazywa się – wy tak to nazwaliście – Ogólnoświatowy Fundusz
Powierniczy St. Germaina. Ooch. Ogólnoświatowy Fundusz Powierniczy St. Germaina.
Wiele opowieści krąży na jego temat i do pewnego stopnia mają w sobie coś z
prawdy. Tak naprawdę to… dosłowna nazwa nie brzmi Ogólnoświatowy Fundusz
Powierniczy St. Germaina. To by chyba było nieźle? Ale nie. Niektórzy ludzie tak
to nazywają. Czy uwierzycie, że pewni ludzi chcą użyć mojego dobrego imienia?
Hm.
Było w tym coś z prawdy do pewnego stopnia, ponieważ należałem do grupy, która
zapoczątkowała – jakbyście to nazwali – bank obfitości. Prawdziwa nazwa –
Oświecony Bank Wolnego Świata. Co to znaczy? No cóż, znaczy to, że dawno temu wy
i ja, i grupa innych, wzięliśmy autentyczne kryształy, cenne klejnoty – brylanty
i rubiny, szafiry i szmaragdy, piękne klejnoty – i powiedzieliśmy: „Schowamy je
w ziemi, dosłownie, w mocno chronionych jaskiniach, grotach. Umieścimy je w
ziemi, ponieważ mają one – ponieważ naprawdę wyglądają pięknie – ponieważ
utrzymują one w sobie dużo energetycznych właściwości.” I tak to w tamtym
momencie zebraliśmy te skarby i umieściliśmy w kryjówkach – w wielu kryjówkach –
bardzo cenne kryształowe klejnoty, niektóre z nich nie pochodzące nawet z tej
planety, lecz z innych miejsc stworzenia, które są po prostu niesamowite.
Zgromadziliśmy je w schowkach i wnękach skalnych po całym świecie i
zdecydowaliśmy, że w odpowiednim czasie użyjemy ich także jako uziemiającego
mechanizmu dla sprowadzenia między wymiarowych boskich energii. A kiedy to się
stanie, pojawi się ogromna obfitość, nieograniczona obfitość energii dla tych,
którzy są gotowi, chętni i zdolni nią zarządzać, dla tych, którzy zintegrowali
swoje własne krystaliczne Ja Jestem lub przynajmniej zaczęli proces wprowadzania
go w swoje ciało. Nie jest przeznaczona dla tych, którzy tylko chcą być
ważniejszymi, bogatszymi istotami ludzkimi. Nie będzie – muszę to stanowczo
podkreślić – nie będzie działać na potrzeby tych, którzy po prostu chcą mieć
więcej ludzkiego bogactwa. Jednak dla kogoś, kto sprowadzi tutaj swoją własną
krystaliczną świadomość, jest i będzie osiągalna.
Możecie to nazwać nieomal nieograniczoną dostawą. To zdumiewające, jaka ilość
energii jest z tym związana. Jest osiągalna dla tych, którzy czują, że są gotowi
nią zarządzać, którzy mają jakiś projekt.
Przy czym ten projekt niekoniecznie oznacza zwyczajne opłacenie waszych
niezapłaconych rachunków. (kilka chichotów) Projekt oznacza, że chcecie coś
stworzyć. Chcecie rozpocząć wprowadzanie waszych marzeń do rzeczywistości i w
tym celu zamierzacie sprowadzić energię. Będzie osiągalna. Nie musicie
przechodzić przez komisje. Nie ma żadnych bankierów. Miłe w tym oświeconym
funduszu jest to, że po prostu bierzecie z niego, ile chcecie. Czy to nie jest
fantastyczne? Żadnych kontroli kredytowych. Żadnych. W ogóle żadnych. Żadnych.
Żadnych komisji, które by odrzuciły wasz wniosek. Wybieracie z niego ile tylko
chcecie. I co jest w tym bardzo przyjemne, to fakt, że nie musicie tego spłacać.
Oczywiście brzmi to przyjemnie. Internet już pełen jest wieści o tym. Och, słane
są emaile. Ale u tych, którzy nie są gotowi zintegrować swoich marzeń,
wprowadzić Ja Jestem, to nie zadziała. Przede wszystkim nigdy nie odnajdą tego
miejsca. Po drugie, nawet gdyby znaleźli, energie, które są z nim połączone,
jakbyście powiedzieli, wydobędą z nich raczej ich słabości, aniżeli ich mocne
punkty. To dosłownie podziała przeciwko nim.
Więcej pomówimy o tym na naszym następnym spotkaniu, bo obiecałem Cauldremu, że
skończymy dziś wcześniej. Postaram się zmieścić do godziny 17.00.
To jest osiągalne dla was. Już słyszę dziewięć tysięcy pytań. „Czy przyjdzie to
do mnie w gotówce czy też czekiem? (śmiech) Czy będzie to odnotowane na koncie
Oświeconego Banku Wolnego Świata?”
LINDA: Do kogo mielibyśmy emailować?
ADAMUS: Do kogo mielibyście emailować? Tak, Linda. (śmiech)
Wypunktuję kilka rzeczy, a kontynuować będziemy w przyszłym miesiącu. To
zwiększy waszą słuchalność.
Kilka rzeczy. Możecie iść i pobrać tyle, ile sobie zażyczycie, i nie ma
konieczności zwrotu. Nie ma żadnych odsetek. Nie trzeba nic spłacać. Ale musicie
tego użyć. Musicie coś z tym zrobić. Musicie zrobić coś, żeby zamanifestować
swoje marzenia, nie marzenia kogoś innego.
Nie jest to po to, żeby zbawiać świat. Dla tego celu to nie zadziała. To jest
dla was. To dar dla was i tylko dla was, a jest tego pełno dla każdego. Jednak
nie jest to dla poprawienia kondycji innych.
Pamiętajcie od tej chwili – współczująca psychologia. To także stosuje się do
ludzi w waszym życiu, trzeba mieć dla nich nieco współczucia.
Energie z tym związane są wspierane przez archaniołów. Archaniołowie mają teraz
swoją tymczasową siedzibę na Nowej Ziemi. Zebrało ich się 144.000 w jednym
czasie. Dlaczego? Dzieje się tak pierwszy raz od momentu powstania Zakonu Łuku.
(Order of the Arc) Dlaczego wszyscy teraz są tam? Co robią?
Rozumieją konieczność zachowania w tej chwili równowagi między Nową Ziemią i
Starą – o tym też będziemy mówić na następnym spotkaniu – rozumieją, co się
dzieje, jaka jest dynamika zdarzeń. Pomagają zbudować most. Na podobieństwo łuku
spajają obie rzeczywistości. Są mostem pomiędzy nimi dwiema. Pomagają wspierać i
utrzymywać równowagę energii podczas waszego wycofywania się na Nową Ziemię.
Stanowią zespół, który pomaga utrzymywać energie w równowadze i w ruchu dla was
i dla waszych projektów.
Tak prawdę powiedziawszy Zakon Łuku, który obejmuje wszystkich archaniołów, to
on właściwie – och, jak to powiedzieć? – on odtwarza siebie, powtarza siebie
jako Zakon Nowej Ziemi. Nie Zakon Nowego Światowego Porządku, ale Zakon Nowej
Ziemi. To nie jest konspiracja. Jest to mechanizm wsparcia.
Niektórzy z was w międzyczasie mogą otrzymywać emaile albo informacje o czymś
nazywanym Ogólnoświatowym Funduszem Powierniczym St. Germaina Częściowo jest to
prawdziwe. Istnieje inwestycja, która rozwija się od dłuższego czasu, ale w
banku nie ma złota. Są to dosłownie kryształy, cenne kamienie jubilerskie, które
są przechowywane w ziemi. W ziemi niekoniecznie dla ochrony przed kradzieżą, bo
nie przydadzą się tym, którzy zechcieliby je ukraść - są w ziemi, żeby
promieniowały, żeby przyciągały między wymiarowe energie.
Wiele emaili krąży obecnie o tym, że Ogólnoświatowy Fundusz Powierniczy St.
Germaina jest po to, żeby opłacić wasze rachunki i spłacić długi. Czy to brzmi
jak Saint-Germain? (publiczność mówi: „Nie”) Nie. Nie. Nie zamierzamy po prostu
dawać – tak, widzicie, streszczam się dzisiaj – nie produkujemy pieniędzy,
ponieważ, przede wszystkim, dobrze się znamy. No cóż, znam was. Gdybyście nagle
otrzymali ogromnie dużo pieniędzy, żeby spłacić swoje długi, co byście zrobili?
(ktoś mówi: „Przepuścili je!) Natychmiast popadlibyście w nowe długi. (kilka
chichotów)
SART: Kupowalibyśmy wszystko, co się nawinie!
ADAMUS: Kupowalibyście wszystko, co się nawinie, tak, i ponownie wpadli w długi.
Znacie starą historię o tym, że gdyby wszystkie pieniądze zostały zabrane
bogatym ludziom i dane biednym, w ciągu dwóch lat bogaci mieliby je z powrotem.
To kwestia nastawienia. To kwestia nastawienia – czy być biednym czy bogatym.
Tak więc ten fundusz, oświecony fundusz – nie Illuminati, i nie chcę słyszeć
żadnej z tych waszych cholernych konspiracyjnych historii na ten temat (śmiech)
– on jest oświecony, promieniujący. Jest osiągalny.
A zatem do następnego naszego spotkania – jakie będą wasze marzenia? Na ile
odważycie się urzeczywistnić tu swoje marzenia? Bo jest energetyczne wsparcie
dla nich. Budzi to nieco obaw. Łatwiej jest utrzymywać marzenia gdzieś daleko,
gdzie indziej, ale, drodzy przyjaciele, weźmy głęboki oddech, bo teraz jest ten
właściwy czas.
A kiedy myślicie o swoich marzeniach i o Oświeconym Banku Wolnego Świata –
energii, która będzie wspierać wasze marzenia – i poczujecie lekką obawę,
zaczynając myśleć: „Och! Nie jestem pewien, o czym marzyć, i co będzie, jeśli to
schrzanię?” – zatrzymajcie się na moment, weźcie głęboki oddech i przypomnijcie
sobie, że wszystko jest dobrze w całym stworzeniu.
Dziękuję, do następnego spotkania. Dziękuję. Dzięki.
Przekład: Marta Figura
Redakcja: Tomasz Lebiecki
© Copyright 2012 Geoffrey Hoppe, Golden, CO 80403