wstecz
Moje rymowanki, czyli...
"strzałki informacji nowej generacji"
Byłam, jestem będę
Suwerenna Całość…
Już nie
Oddech przysposobienia
Jest jak jest
Zgoda na...
Zaproszenie
A dziś….
Zniszczenie
Własna droga
Nie ma –„zmiłuj”
Przykościelna „Górka”
Liczne światy
Dary moje
Zjednoczenie
Oddech
Serce otwarte
Rytm Ciszy
Moje serce
Bezpieczeństwo
Dopasowanie
Pochylenie
Boskie Prawo
Z martwych - Wstanie
Nie-wiedzenie
Przechodzenie - przemienienie
Cień
Żywe Życie
Ciemność i światło
Aby to, co chcę, zechciało też i mnie
Boski człowiek
Dla i do wszystkich, którzy myślą, że życie ich się skończylo
Duchowość
Wciąż mam siebie
Moja dziś radość
Wszystko czy wiem?
Granica
Co robisz?
Co robisz w ogóle
Nie-trzymanie
W Dziś Dniu
Duchowośc na te czasy
Pospolite niebios ruszenie
Mój wybór
Mózgiem całym
O ego
Przemiany ego, ciąg dalszy
Podanie o poddanie
Męskie - żeńskie, Jasność - ciemność, Jedność...
Gdzie są granice?



Byłam, jestem, będę

BYŁAM, JESTEM I BĘDĘ
Boską ja istotą.
Długo trwało dochodzenie

Byłam Nią, cały czas w sobie jak w łonie nosiłam.
Teraz urodziło się, z kokonu wyłoniło.
Ziarno Chrystusowe zwane
Obecność.
Suwerenna Całość.

Wcześniej jako Bóg używane.
Chociaż, teraz tak poczułam, że inny termin stosować
w języku ludzkim trzeba.
Słowo „Bóg” zużyło się
Starą świadomością było.
Inny termin dobry byłby, inaczej to nazwane.
Niby zasada ta sama, lecz bardziej przysposobiona
Do powszechnego uznania.
Na Nowe Teraz.

Bóg w starej nomenklaturze kojarzy ludziom się,
Jako ten, który był, siedział tam w Górze
I do którego człowiek piąć stale miał się.
Wznosić, myśl podnosić, ku Niemu,
Dotąd, aż Bóg uzna go godnego, sobie równego…

Tak było w świadomości mas, by moc z człowieka znieść
I powierzyć nie jemu samemu, lecz temu zewnętrznemu.
Kazali czcić, pokłony bić, pogrążać coraz bardziej się
W fałszywym ego, co podziałów dokonywać za cel miało.
I wymagania od człowieka stale żądać do wspinania.

Kiedyś tak było, lecz to kłamstwo jest.
A teraz?
W nowej świadomości umieścić go trzeba.
Już nawet nie w serca dnie, On na wierzchu Jest,
Zawsze był i teraz nic nie zmieniło się
W Prawdzie tej.
Jedno, co się zmieniło, to inny punkt patrzenia,
W większym świetle ziemi więcej się wyłania,
Widać bardziej gołym okiem.

Światła więcej jest, Bóg, to taka część,
która człowiekowi przypisana jest
Na stałe.
To nie Bóg ten, który moce ma.
To człowiek z pozycji swej tak działa.
Razem z nim, Istotą bytem wszechobecnym i wiecznym.
Razem się rozwijają, Istota i Człowiek Jednym są,
Równość wobec siebie mają, jeden cel, wspólny prąd
Rzeki życia.

Bóg tak, jak człowiek rozwija się, sam wiele jeszcze nie wie,
rozwija się w człowieku.
Człowiek tym nasieniem, zasianym, ukrytym,
w świadomości więzienia strąconym,
By nie mógł dojrzewać.
Naczyniem z powodu kłamstwa prawie zbitym…

Taki był kiedyś Plan na Ziemi podany, tak wygląda ewolucja,
Efekt jej, ciszy głębia, świadomości oceany,
Światów niezbadanych.

do góry

Suwerenna całość...

Podoba mi się ta nazwa, stosować ją będę,
Inaczej, świeży powiew daje,
Szerszy punkt widzenia.
Słowo „Boskie” ważne jest, ja nie kwestionuję,
Lecz więcej zrozumienia teraz trzeba
Słów odkodowywanie, DNA uzupełnianie,
Serca otwieranie, mózgiem całym patrzenie,
większe są przestrzenie,
Które poznać trzeba.

Inne słowa, inaczej brzmiące, inne ich znaczenia.
Wszystko w porządku, bo tak właśnie wygląda
Rozwój, który się zmienia,
inne warstwy teraz są, inne mamy twarze,
To, co kiedyś dobre było, na stare wierzenie,
a co teraz prawdę ujawniło, najbliższą samej siebie.

Niektóre rzeczy w systemie uwięzione,
świadomość ludzką zamknęły
Po to, by człowiek nie dowiedział się,
że jest Kimś więcej niż wmówili mu,
że ma być.
Ale teraz wydało się, armia na to eony pracowała,
poza systemem odbywa się
Tożsame Ujawnienie
Boskie urzeczywistnienie w Człowieku,
Tu, teraz, już na Ziemi.
W fizycznym ciele.

do góry12.V.2009r.

Już nie

Nie jestem już w czekaniu.
Kiedy zdarzy się coś, co polepszy mój byt,
sensu nada blask
Życiu memu Nowemu.
Już w czekaniu nie trwam, nie.
Suwerenna Całość ze mną jest.
Nie jestem ja sama.
Nigdy też nie byłam,
lecz w oddzieleniu tak właśnie się czułam.

Nie jestem już w czekaniu, trwaniu na przydechu,
czy już czas mój nadszedł dla mnie, czy ja mogę?, czy mi wolno?
Żyć, brać, tworzyć życie swe,
Tak jak sama tego chcę?

Już nie czekam, nie,
kiedy się zgra ze mną cały świat.
Nie jestem już w czekaniu, ja tym jestem już.

Suwerenna Całość wypełniła sobą mnie.
Zawsze była, tylko ja jej świadomie
nie urzeczywistniłam.
Już nie czekam na swój cel,
aż wyłoni się.
Celem tym zawsze żyłam, byłam, przejawiałam go.
Różnica między czekaniem a teraz byciem jedna była.
W czekaniu ja nie wiedziałam, że jestem.
Dlatego wciąż czekałam, aż będę…

Już nie czekam, już nie trwam w gotowości swej.
Ja już Jestem, zawsze byłam i być będę
Z natury swej
Suwerenną Całością swą, w sobie samej, poprzez siebie
Urzeczywistniam ją, siebie w równości praw
uprawomocniam.
I tak jest, i tak to jest.

Czuję w związku z tym głodu brak,
Tęsknota duszy już nie wyje, nie woła, głośno tak.
Wszystko ma do dyspozycji swej.
Jest we mnie Suwerenna Całość w krasie swej.

Ona jest, już nie szukam, i nie czekam, aż pojawi się.
Ona była, Jest, i będzie we mnie
Do końca tchnienia, do oddechu na Ziemi dla Ziemi
Jako Jej, dla Niej
jedynego sposobu na ożywienie.

do góry12.V.2009r.

Oddech przysposobienia

Zapraszam Cię do dziś dnia
Obecności ma
Suwerenna Całości.
Oddechem Cię powołuję do życia mojego
Urzeczywistnienia Twojego.
We mnie, ciele moim, poprzez nie
I wszystkie cząstki me.

Zaprosiłam Ciebie z samego rana, tuż po śnie.
Działaj, aktywną we mnie bądź,
Ja zobaczyć chce Twoje przejawianie.
Rozgość się, i pracuj na świata rzecz,
Nowe obszary poznać nam trzeba, zaszczepić
Energię nieba na ziemi tej, tutaj i teraz,
Siej się siej.

Ja zobaczyć chcę jak fizycznie się przejawiasz, ja wiem,
że prawdą jesteś, więc nią bądź,
Przy mnie, we mnie sobie siądź i króluj na swym tronie.
Przysposabiam Cię, urzeczywistniam poprzez moje światy.
Zostawiaj swoje ślady.

I rozpuszczają się mury więzienia, rozbieramy je razem,
w jedności cegła po cegle, runęły mury
Byłam, jestem i będę wolnością, prawdą
i ciałem je roznoszącym i brzmiącym na świat cały.

W ciszy własnego – Ciebie Istnienia.
Wszystko inne, Nowe, zmienia się w
Twoich działaniach Twojego
Urzeczywistnienia.

Zmaterializowana boskość jest we mnie,
Działa poprzez mnie na materię całą.
Na świat, niby rzeczywisty,
Lecz nie ten prawdziwy.
Urzeczywistniona
Suwerenna Całość.

do góry12.V.2009r.

Jest jak jest

Ja nie stoję na wprost was.
Nie walczę, ani się też nie usuwam,
byście do walki swej przestrzeń mieć mieli.
Ja nie podejmuję działań tych, nawet gdybyście bardzo chcieli
Widzieć taką mnie.
Ja nie wojuję, nie wykłócam się, z nikim nie siłuję.
Na próżno wysiłki te.
Ja tylko stoję sobie, nawet nie na wprost siebie.
W jednym z sobą jestem Ja.
Jednym patrzeniem, jednym okiem.

Ja nie walczę, mimo, że tak chcecie widzieć,
Do klatki mnie wrzuciliście, tak jak klatki lwa.
I patrzyliście, czy uda mi się żywą wyjść?
Ależ tak!
Patrzcie, jestem, i dobrze się mam.
Włos mi z głowy nie spadł.
Teraz, gdy znów przeżyłam, nie możecie zrozumieć,
Palcem wskazujecie winowajcę znów.
Nie ma mowy!
Mowy nie ma,
By to zadziałało.
Nie ma winnych, nie ma dobra, ani nie ma też i zła.

Ja nie walczyłam, ja współistnieć
Postanowiłam z tym,
Czym wy nazywacie jako zło.
Zło się przemienia, energii nie ma mieć we władzę
Jakąkolwiek nade mną,
Spowiniętą.

Ja się nie usuwam, dla waszej wygody,
ani też nie załatwiam za was waszych spraw.
Ja jestem dla swojej własnej potrzeby wyrażania.
Byciem Bogiem jestem ja.
Sobie.
Nie w służbie starej świadomości mas.

Nie klaszczę na widok ten, ani też nie tępię.
Ja nie walczę, nigdy więcej walki siłowania z czymś,
Co złudzeniem jest.
Walki z wiatrakami znaczeniu nadaję kres.
Wiatraków nie ma.
Jest życie pięknym, jakie jest.

Teraz, też tak działam,
Bez walki udziału.
Cisza, spokój ukojenie, zrozumienie procesu nowego.
Nowy wiek tworzy się z działania mojego.
Nawet nie zrozumienie, samo tchnienie,
Wystarcza mi
z głębi płuc…
I tak Jest, i tak to jest!

do góry1.V.2009r.

Zgoda na...

Ok. zgadzam się, wolą swoją wyrażam.
Ja Lidia tworzę Nowy Wiek.
On już jest. Ja go tylko z nowej energii wyłaniam,
Sprawiam, że za moją sprawą zadziewa się.
Nowa myśl w rzeczywistości, nowe stwarzanie,
Nowy sposób na uzewnętrznianie.
Bezwysiłkowy, z radością,
Przyjemnością dzieje się.

Stwarzam, więc już dziś dzień w radości i ukojeniu niech jest!
Z całym dobrodziejstwem swym i moim błogosławieństwem.
Towarzystwem mi dziś radość jest, szczęście,
Lekkość bycia oraz wdzięk.
Z gracją i fantazją, z uśmiechem na ustach
Mam dziś dobre zaopatrzenie
We wszystko, co chcę.

Chcę chcieć, bezwysiłkowo, wszystko mieć.
Widzę jasno swoje stwarzanie, powołuję gnosta,
Zdolności ponadzmysłowe, objawcie się
I twórzcie dla mnie dziś dzień –
W mistrzowski nowy sposób.
Ja postanawiam, decyduję, wybieram i tak chcę.

Wybieram z przestrzeni myśli czyste,
Radosne, świeże i świetliste,
W normalności przystępne i łatwo dostępne,
Myśli to są pomysły realnie już istniejące, dające tchnienie na
Moje tworzenie.
Co mam tworzyć ja?
Obrazki, słowa budować?
W kolejność odpowiednią je wkładać?
Tak mam na świat działać?
Sobą bezpiecznie być?
Promiennością lśnić?
Z cieniem własnym w przyjaźni żyć…i się zbratać…

Wszystko, co jest moją pasją, staje się, ekscytujące,
Interesujące, radosne, sensowne i nadające samej
Mnie więcej mnie z głębi siebie
Wydobywające.
Wyłania się boska część i na zewnątrz ujawnia,
Boska część, taka, jak na ten czas wyłonić i wyglądać ma
W rozumieniu nowej świadomości.

Na dziś dzień i od dziś dnia
Wynurzam się ja cała na powierzchnię ziemi.

Miłość stworzenia.

Mój gnoście i ja.
Idźmy razem, płyńmy sobie tak, ku własnej ozdobie
W dbałości o siebie
I troszczeniu się o harmonię, równowagę,

Wolność i swobodę.

do góry1.V.2009r.

ZAPROSZENIE

Zapraszam Cię dziś do siebie
W gości
Adamusie.
Chcę, byś dobrze mógł i czuł u mnie się.
Co ja mogę zrobić dla Ciebie?
Jak stół swój przyozdobić?
Żebyś dobrze ze mną się czuł i Był?
A ja komfortowo w towarzystwie twym?

Zapraszam Ciebie do siebie dziś.
Tak po prostu, bez patosu.
Chcę, byś siedział przy mnie i jadł wraz ze mną.
Ucztę Ci przygotuję, w swoim sercu,
Miłe dla mnie jest
Na samą myśl, to wyobrażenie.

Chcę, by fizycznie się dokonało, i by moje oko
Ciebie widziało.
Wiem, jednym okiem mym
Jest sercem widzenie
I czucia uruchomienie.
Proszę bardzo, co mi tam.
Dla mnie to pesteczka.
Bułka z masłem, wiesz to sam.
Pomóż troszkę tylko w tym, by patrzenie me i oko
Lekkim było i jasno widziało.

To dużo tak?
Ależ nie, dla Ciebie to bardzo mało.
I wiesz?
Że dla mnie teraz też?
To cóż. Tymczasem, gdy spotkamy razem się.


Nie mogę się doczekać
Już Ciebie, Święty mój Germanie
Kiedy staniesz przy mnie.
Jawnie, legalnie, daj Boże fizycznie.
Radość w duszy mej i boskość ma się cieszy
A wraz z nią i ja.
Mój kochanie! Stań, bądź, niedługo spotkamy się.
Tak czuję, sercem to wiem.
Buzia moja cieszy się ogromnie,
Serca dźwięk też na to spotkanie jest.
Drganie.

Tobiasz dużo mi dał, wiadomo, boski jest,
Wzięłam z niego, co tylko się dało,
Co mogłam przyjąć,
Na resztę poczekam, aż dopełni z tego się
Wszystkiego, co w przestrzeni mej się zagospodarowało.
Raczej dzięki temu, co się jasno nazwało.
Wdzięczność moja nie zna granic,
że dotarłam do punktu stycznego z Wami.

Mój Kochany! Mój Germanie!
Chcę, byś był mi towarzyszem w drodze dalszej mej,
ja wiem, że dopomogłeś mi już w niej
Jak wyglądać będzie na ten czas, kontakt nasz?

MACHAM DO Ciebie i Ciebie pozdrawiam, chcę,
Byś był, dopomógł mi, tworzyć ten na Ziemi Nowy Wiek.
Od czego zaczynać, co kontynuować, a najbardziej
Jak to ma być fizycznie, by sny na jawę przeniosły mą się.
Zazieleniły mój świat świeżą trawą.

Tęczą niebo ozdobiły, jawnie, legalnie, namacalnie.
Mój Ty Miły.
Wiesz, co ja mówię do Ciebie, wiesz,
Tak pięknie uśmiechałeś kiedyś do mnie się.
Dziś poprosiłam Cię na zebranie nasze, byłeś?
Pewnie nie odmówiłeś…
……………….
(po zebraniu)
………...........
Trwam z zadziwieniu, dlaczego chłopak ten wzbudza takie emocje,
Kontrowersje?
Dlaczego tak bardzo drażni ich, i ostre mają reakcje?
Och! Gdyby wiedzieli, że odbijają siebie samych
Od jego lustra z sobą się zderzają.
Och! Gdyby tylko uznać to chcieli, uczucia swe
Jakie dzięki niemu uruchamiają.

Czy powiedzieć to jemu?
Czy to moja jest nauka
Sztuki nieprzywiązywania się?
Co wydobyć, oprócz tego, że on Bogiem jest – także?
Mam obawy powiedzieć im to, nawet jemu samemu,
Pomimo tego, że on Wie.
Gdzie jest prawda w sytuacji tej?
Czy to moja wyobraźnia, czy z niego ona jest?
Jak to jest?

……………….

Ależ…
Skoro tak mówicie, zapewne macie rację
Swoją.
Ja nic poradzić nie mogę na wasze rozdrażnienie.
On mnie nie drażni, więc ja nie muszę mieć żadnych reakcji.
Ja go przyjęłam do serca takim, jaki jest.
Tyle, co zrobiłam, to jak tarcza byłam

Pomiędzy wami a nim,
Już usuwam się z pozycji tej.

Miej was Boże w opiece swej miej!
Nic więcej nie zrobimy, ja i on
Żeby ulgę dać waszemu rozdrażnieniu.
Tyle, co dać to miało, to to, uświadomcie sobie w końcu,
Że,
Nie on przeszkodą wam jest, nie on belką ani kłodą
Pod nogami waszymi zaplątał się.
Nieprzypadkowo tak jest, zastanówcie się,
Dlaczego takie reakcje macie na
Sam dźwięk.

To nie on, ani ja przyczynę trzymamy,
My sobie odpuszczamy
Zostajecie sami. Z tym wglądem
Ale w samych siebie.
Trzymamy za was kciuki,
Dacie radę, dacie radę.
Zdejmijcie z własnych głów blokadę,
Popatrzcie na to szerzej,
Zobaczcie innymi oczami,
Jacy jesteście sami,
Osnuci złudzeniami,
Powierzchniowe myślenie.
Nie To - widzenie.
Nie Takie…

do góry29.IV.2009r.

A dziś….

Dziś, po energii znów wiązaniu, starej świadomości,
Nie służącej już nikomu
Gdy wczoraj po zebraniu wróciłam do domu
Z zapytaniem, dlaczego, odnośnie reakcji waszej,
Po urodzinach tego, przez was tak niechcianego…

Dziś jasno zrozumiałam, że na ten czas
Bardzo ważny jest inny wgląd na zło
Widzicie gołym okiem to.
Konrada przypadek posłużył ku temu
Byście mieli szansę spojrzeniu innemu.

On jest Boskim człowiekiem, Bogiem on jest.
W całym sobą takim, jakim widzicie go.
Drażni was, nie on, tylko to,
Co sami widzicie w sobie jako zło.

A nie akceptujecie, zgody nie ma w tym
Że ono po to jest
I czeka, aż się przemieni
W inny punkt patrzenia.
Spojrzeć będziecie musieli,
Że Bóg, to wszystko, Co Jest.
Nawet niechciane cząstki te
Które wychodzą na powierzchnię swą.
Teraz.

Miast się szarpać, i przed tym wzbraniać,
Usuwać, omijać, wyrzucać, niszczyć i wszelkich sztuczek
Używać, aby tego nie było…
Powiem wam, co zrobić trzeba.
Przygarnąć do serca swojego, uznać,
Że zło jest elementem boskiego
Tyle, że już czas na to, aby to przemienić,
W uznaniu tym, zaręczam, odejdzie, nie będzie - się zmieni.

I dotąd tak będzie to trwało, póki nie dotkniecie własnymi sercami.
Spojrzycie i zobaczycie,
Raczej poczujecie
Gdy się poddacie spojrzeniu temu, z ufnością się zanurzycie
W to i przeleci przez was, nie zatrzyma się,
Bo osądu nie ma, żadnych podziałów, też już nie ma.
To były złudzenia, iluzja, nieprawda, gierki wszelkie umysłów,
Intelektualnych głów.

Jeden punkt patrzenia, że zło i dobro nie istnieje.
To, co kiedyś za dobre się miało, złem się okazało.
To, co złem było, dobrym się skończyło.
Taki proces teraz jest.
Odwrotność starego patrzenia.

Nie zmagajcie więcej się, racji swej nie musicie
Za wszelką cenę okazywać i ją mieć.
I kazać mi usuwać przyczynę waszego złego poczucia.
Trzeba zrozumienia obecnego rozdrażnienia i poczucia zagrożenia.
Dlaczego?

Ja już tego nie zrobię, zrobiliśmy z Konradem wiele,
Wspólnie, przygarnęliśmy do serca wszystko, co niechciane.
Siebie całych w Tym.
Ale walczyć dalej ja nie mogę, nie da się!
Zwyczajnie się nie da!
I nie ta potrzeba chwili tej.

Chcę, byście w końcu to wiedzieli,
Odpowiedzialność za to wzięli,
Uznali części niechciane, Boskimi siebie w nich ogłosili,
I dzięki temu i tylko w ten sposób, życie przemienili.
Najpierw w sobie samych.

To nie to, ze wyrażasz zgodę, na zło, aby było,
To tak, że w innym świetle je widząc,
Sprawiasz, że się rozpływa,
Nie wytrzymuje światła twego,
Poddaje w końcu się ono,
I przemienione miłością jest twoją mocą i siłą.
Nie walczy z tobą o uznanie, sztuczek żadnych nie robi.
Odmówiwszy mu życia w kłamstwie, że ono ma siłę zniszczyć cię,
Ono z wdzięcznością się przemieni, natychmiast.

Będziesz widział, czuł to, i wiedział,
Spokój w sercu, cisza w głowie.
Stanie się twoim przyjacielem, poprowadzi dalej cię, w głąb,
Pięknych obszarów, nowych, których nie znasz jeszcze
I poznać nie możesz, póki nie ogłosisz siebie
Ze też jesteś Bogiem.

Z całym dobrodziejstwem swym, na ten czas, na tą chwilę
Na dziś już, bez czekania, aż świat uzna ciebie siebie wart.
A Ty, że wart jesteś uznania, wszystkich innych,
Byle nie samego siebie, jeszcze nie – kompletnego.

Doskonałość na ten czas, to Wszystko takie, jakie jest.
Ciemna, jasna strona Twa, To jest Ten, który Życie daje Ci,
W pełni swej.
Noc i dzień to jeden krąg, światło, ciemność tym samym są,
Tylko w świetle widać cień, nigdy więcej, nie.

do góry29.IV.2009r.

Zniszczenie

……………….
To jest prawda
To jest fakt
Coście powiedzieli
Przyszedł Konrad, i od tego przyjścia jego legło w gruzach wiele.
Dokonał zniszczenia.
Tak, zgadzam się, wiecie to, w sercach czujecie, że zniszczenie
Nastąpiło.
W placówce naszej, wyłom, przełom zadział się,
Od kiedy on przyszedł.

To nie drzwi zniszczone są, to wasze złudzenia zostały podeptane,
Wyłonione, dziury w nich.
To czujecie bardzo tak, że niby nic się nie dzieje, a wiele huczy i niszczy nadzieje
Na utrzymanie starego systemu wierzenia,
W zło i w dobro, w rozdzielenie,
Władzy utrzymanie i dalsze nią władanie…
Tak nie ma, już tak nie ma. Niedługo dowiecie się,
Wszystko się zmienia, i wy za tym pójdziecie, już czas.


Tak, to prawda, to jest fakt.
Świadczy pięknie o tym, że weszła już do otwartych bram
Nowa świadomość, nowy duch
Dla nas
Na ten czas.

Chłopak w głębi swej duszy postanowił dopomóc
I wszystko poruszyć,
Ku wyłonieniu, na wierzch, ku uwolnieniu ciasnych ram.
Dlatego w związku z nim działo tyle się, ku otwarciu serc,
Świadomości przemienieniu.
Transformacji, uzdrowieniu.
Nie jego, tylko dzięki niemu,
Własnemu innemu spojrzeniu.

Och! Mówiłam wam ja to, gdyście mnie tam posyłali,
Że wyjdzie na wierzch wszystko to, co ukryte w głębi było
Lecz nie w nim, tylko w całym środowisku naszym
i w dorosłych postawie.
Mówiłam, że ja nie biorę za to odpowiedzialności.
Sami użyliście słowa uzdrowienia.
Wiec jak chcieliście czuciem swym
Tak też dzieje teraz się.
Ja tylko tego dotknęłam…

To jest cudne, sama nie wiedziałam, że dokona się
W taki sposób.
To oznacza, że szansę wszyscy mamy,
Popatrzeć innymi oczami, w nowy sposób.
Przełom, wyłom, i bardzo dobrze, zniszczył,
Tak, to jest fakt.

Po to przyszedł, by innym nam dać możliwość wydobycia potencjału
Ukochania wszystkich cząstek swych, które wyłaniają na wierzch się.
Całego siebie w nich.
Złudzeń, podziałów, walki nastał kres.
Taki czas, i tak jest, i tak to jest.

Moja rola skończyła się, wykonałam zadanie
i dziękuję za możliwości wszelkie mi dane.
Wdzięczność moja nie zna granic.
To mój awans, dyplom zdałam.
Idę dalej, idę dalej.
…………….
Czy w głąb, znów wydobywać, czy też sobie bywać tu i tam,
Ze świadomością tą, że wszędzie jest Boski człowiek,
i że człowiek Bogiem Jest.
Też.
Rzecz polega na tym, czy to uzna w sobie
I czy wybór jego dokona się w woli wolnej swej.
Każdego.
Decyzja należy do niego samego,
Ja respektować każdy wybór muszę, chcę, nawet wtedy,
Gdy odrzuci wiedzę tę, i w związku z tym może też i mnie.

Tu i oto teraz godzę się na siebie w tym,
Czy mogą?
Ależ mogą, wolno im.
Iść każdą drogą, jaką zechcą.
Wolno im, coraz więcej dróg, scenariuszy życia,
Coraz bardziej godzę się
Na czyjeś wybory.
Nie zmuszam, się nie wściekam, że tylko ten,
Który ja wskazuję, jedynym jest.
O, nie! Jest jednym z wielu.

Ile ludzi, tyle dróg, jeszcze jest inaczej, ile wierzeń w człowieku
I jakie, takie życie ma.
Cóż ja mogę zrobić z tym?
Nic, mogę tylko wskazywać, godzić się na wybór,
Respektować, honorować, uszanować.

Milczeć i czekać nie będę już, o nie!
Kiedy ktoś dojrzeje, siedzieć i pilnować tego dojrzewania.
Ja ziarna zasieję, i ufam, że w odpowiednim czasie samo dojrzeje.
A ja bawić będę się i cieszyć każdą chwilą, taką, jaką ona jest.
Moje życie miłe.

Ja tylko wskazuje, mówię o tym, rozjaśniam,
Ja nie oczekuję, nie zmuszam, nie naciskam.
Ja tylko wskazuję drogę, bo też jestem Bogiem.
Przeszłam ją, i dlatego wiem, o czym mówię.
Lecz tak jak Bóg, kocham wszystko takim,
Jakim jest i w głębi siebie daje przyzwolenie na wybory i decyzje
Każdej wolnej woli.

Współczuciem mogę innych obdarować,
Rozumieniem procesu, dopomogę każdemu, kto czuje,
że jest Bogiem – też, w ludzkim ubraniu i w przemienieniu.
I tak jest, i tak to jest!
Serce nie boli już mnie, do wczoraj bolało, bo się otwierało.

do góry29.IV.2009r.

Własna droga

Wiesz, co? 
Ja nie umiem powiedzieć Ci,
że będę z Tobą.
Ja nawet już nie chcę, bo idę swoją drogą.
Wymyśliłaś powodów sto. Jak przywiązać mnie do siebie
Kiedyś udało się Ci. A teraz już nie.
To nie działa na ten czas.
To nie taki sposób.
Ja to wiem, i ty też.
Próżne gry i obwiniania.
Ja twą miłość wielką czułam.
Tam za bramą.

Wyjechać musiałam, wiesz, że musiałam.
Żeby odsłoniła się gra cała.
Gra we władzy władanie, podporządkowywanie,
Uczuciami moimi zarządzanie.
Nikt już nie zarządzi, dzięki temu.

Ja postanowiłam uwolnić wtedy się,
Od starego schematu, starego systemu.
Nigdy więcej, nie! Już to nie powtórzy się.
Próżne są wysiłki wasze, by mnie zmusić, przystosować,
Znów ujarzmić, za mnie decydować…
Próżne są one, nic nie dadzą, ja odmawiam,
Nie kupuję waszej gry.

Wiesz, co? 
Dzięki tobie ujawniło wiele się, Prawdy o sobie samej, mnie.
W sercu radość, uwolnienie, w głowie cisza- zrozumienie.

Myślicie i innym wmawiacie,
Że ja was odrzuciłam, że przyczyną jestem,
Waszych zmagań na ten czas.
Wiesz, że nie, udowadniać wcale nie chcę, o nie!
Wystarczy mi wiedza ta, co było, krok po kroku,
I co, do czego doprowadziło.

Po co komu moje starania, aby uwierzył mi?
Po co komu moje działania, by udowodnić rację swą?
Do niczego niepotrzebne to jest.
Ani racje twe, ani też mnie me.
Ja mogę odwiedzić ciebie, czemu nie?
Tylko obawy moje są, że wizytę moją
Użyjesz znów jako broń, przeciwko mnie.
Palcem wskażesz, bierzcie ją!
A ja nie chcę bawić się taką bronią.
Twoją grą.

Wiesz, co? 
Kocham Cię. Jesteś sobie, sobie bądź,
Nie w moim
Życiu władczynią, tylko własną swoją
Panią siebie bądź.
………….
I widzę, że tak jest.
Moja ... zdrowa jest!
A ja robię to, co chcę.
Uwolnienie
Z więzów
Wyzwolenie.

do góry1.V.2009r.

Nie ma –„zmiłuj”

Pokończyliście szkół wiele.
Chodzicie na mszę w niedzielę.
Szukacie szczęścia swego
W świecie tu i tam.
Dokonujecie wielu zmian,
Każdego innego,
Byle nie spojrzenia swego.

Czas taki, by zmienić i owszem własne wierzenia,
że szkoły wszelkie,
i stanie w kościele i każde wzbranianie, by sobą nie być
Tylko dążyć społecznego uznania
Już nie działa, już to nie zadziała.
Próżne wysiłki w tym.
Jedność serca i umysłu, jedno spojrzenie,
Inne wierzenie.

Inne bycie, punkt na Życie Żywe dane teraz jest.
Proszę was, błagam was, bierzcie z niego ile się da, ile da!
Bez wyrzekania się siebie samego,
Dla wyższych celów, i uznawania tego,
Co świadomość masowa wmówiła, jak żyć masz.
To już skończony czas.

do góry29.IV.2009r.

Przykościelna „Górka”

Na „Górce” ja raz byłam.
Chełm sobą objęłam,
Swoim wzrokiem.

Cudne miasto jest, w objęciach tych,
Do przygarnięcia było gotowe.
W garści się zmieściło
Mojej.
W sercu miejsce swe znalazło.
Nieduże to było.
Miasto.
A może stałam tak się ja.
Zdolna do przygarnięcia, objęcia
Urosłam?
Rozrosłam się?
Duchem swym?
Wtedy i dzięki temu mogłam objąć je?
Miasto me?

Tak sobie na Górce siedziałam, i medytowałam.
Gdzie są ludzie w mieszkaniach swych?

Tacy mali, zamknięci w nich?
Jak wyglądać mogliby, gdyby zaistnieli jako więcej ktoś?
Poza mury swe wyszli?
Jak to jest, że niby taki człowiek
W mieszkaniu
Poddany swej boskiej mocy
Działaniu
Dokonać tyle może,
Dla miłości stworzenia
Wielkich rzeczy na planecie Ziemia?

To było fascynujące odkrycie, w górę spojrzałam,
poza horyzont, poza nieba firankę zajrzałam,
Jak to możliwe, że taki człowiek mały
Dokonać światów stwarzania jest doskonały?

Jak to jest możliwe, spoza garnków gotowania
Ujrzeć siebie jako odkrywcę
Świata przemieniania?

Widziałam, tam z góry, że czują się jak kropeczki,
każdy zamknięty w bramy i wciśnięty w swe mury,
Czy uwierzy?
W to, że zza swoich ścian jest w stanie dokonać takich zmian?
Człowiek?
Jestem pod wrażeniem, pod uznaniem,
jest to objęte nawet moim niedowierzaniem, w umyśle niepojęte.
Cudowne zadziwienie – przydech – chwilę trwanie- wdech i życia wydychanie…

Wokół bloki, kominy, drzewa rosną sobie,
ptaki śpiewają, energia wszędzie.
Pląsa.

Widzę z góry – mury
Ależ, gdzie ten Człowiek, który taki wpływ na świat nowy ma.
Boże! Smutno mi, bo ja jestem sama.
Z tym i w tym.

Dlaczego wciąż sama?
Jak powiedzieć im?
Ludziom tym, że są boskimi
Istotami, że zza garnków, i telewizorów
Są kimś więcej, i większe znaczenie mają.
Gdyż nazywają się „Człowiek”.

I tak sobie siedząc na Górce, tuż u stóp kościoła,
Do którego co niedziela
Każdy, kto wchodzi, Boga woła.
„Kościołkowego”, ale nie własnego.
Widzę jak mozolnie idą z czcią ku górze,
Modląc się, o sprawy, aby załatwił za nich,
Ten, kto według nich na górze
Mocarny w tym jest.
Widzę, jak też i wracają, w nadziei, że się zmieni.
Boga, Boga łakną, wołają,
I nie wiedzą, ze noszą go w sobie, że on już tam jest, siedzi…
W pełnej krasie i ze oni nie muszą ścieżek wydeptywać,
By łaski u niego zdobywać.
Już nie.

Że oni go stale noszą, jedyne, co zrobić mają,
Po własnym imieniu,
Zawołać, przyciągnąć, po własnym!.
Po własnym imieniu, własnym, nazwiskiem swym podpisanym.
Dlaczego? Dlaczego?
Tak trudno mi, stanąć, powiedzieć ogłosić im, że Bogiem są?
Dlaczego? Dlaczego ja boję się.
Stanąć ogłosić podać prawdę swą?
Dlaczego? Na wprost? Tak trudno jest?
Dlaczego do prostej rzeczy tak długo
i trudno dochodzi się?
Dlaczego?

do góry1.V.2009r.

Liczne światy

Na Ziemi naszej, jak kwiaty
Wyłaniają się liczne światy.
Ile ludzi, tyle kwiatów na Ziemi naszej jest.
Niektóre ku słońcu wzrastają,
Niektóre w cieniu się chowają,
A inne znów podeptane leżą sobie wpośród traw…
Też ku Ziemi ozdobie.
Takie życie piękne jest.
Piękne, bo Żywe.

Akceptacja pełna w tym,
Że każdy jak ten kwiat
Jest na miejscu właściwym,
Takim, jakim utworzył siebie światem
Swym, jeszcze śniącym lub już żywym.
Lśniącym.
I piękne jest to, że każdy
Ma siebie na własność swą,
Smutne, że sam nie wie o tym,
Że jest swoim własnym światem.

Marzę, by się dowiedział, jak ważnym jest tu kwiatem,
Na glebie żyznej, planecie naszej, która sole swoje daje
By światy – jak kwiaty rozwijały po swojemu każdy się.

Różne światy teraz widoczne bardziej są,
W słońcu wzmocnionym,
Podwójną energią solarno-lunarną.
I bardziej klarowne stają się
Gdy w tarczy, w lustrze swym własnym odbijają
Tak jasno.
Siebie same.

To jest w porządku, jak najbardziej
W porządku to jest.
Takie światów lśnienie.
Na nic dyskusje, spory, racje te,
Że trzeba je zmieniać.
Nie wolno, ależ nie, przeszkadzać
W procesie wzrastania.
Nikomu, nie wolno już
Burzyć łąk, deptać zbóż, przeszkodzić w dojrzewaniu.


I staje się tak, że nagle, pewnego dnia
Olśnienie, zrozumienie pojawia się,
Że każdy, kto ma swój świat,
Doskonały w tym jest,
Gdyż wybór jego taki był,
Gdzie chce żyć, jakim być.

I widzę, jak upór jego silniejszy się staje, gdy oderwać od gleby
Ze środowiska własnego jego
Ktoś usiłuje.
Nie wolno! Nie wolno, przeszkadzać i wtrącać się
W żadne światy, jeśli nie otworzą Ci drzwi.


I to jest w porządku, nie wyrwiesz drzewa,
gdy jeszcze nie gotowe korzenie jego są,
Do przeniesienia się w inną postać, w inną formę swą.

Takie piękne jest widzenie, w pogodzeniu pełnym mym.
Na światów różnych istnienie,
Takie barwne życie jest.
Jestem spokojna, bo wiem, że każdy korzysta z praw do swoich spraw.
Każdy ma świat swój i w niego wierzy.
Honor i szacunek, uznanie mieć dla świata istnienia każdego należy.
I nie przywiązywać się do żadnego.
A broń Boże, na siłę, nie wyrywać!
Z niego.

do góry26.IV.2009r.

Dary moje

Tyle mam darów! Co ja mogę z nimi zrobić?
Nic!
Jak to nic?
Ano tak. Cisza ważna tylko jest. W tym.
Tu i teraz darem swym jestem ja.
Uważna.
I wszystko w związku ze mną.
Tyle mam darów!
Tak pięknie, jasno, prosto tak
Zostały mi ofiarowane.
Były zawsze moje, teraz, na ten czas
Przywrócone.
Dla mnie.
W mojej bezpiecznej się przestrzeni ujawniły.
Wyłoniły.
Dary.
Obfitości fanfary.

Dziękuję, och! Dziękuję za nie.
Biorę w swe posiadanie,
Siebie w nich akceptuję.
Są dla mnie! Dla mnie!
Ze mnie!
Moje!
Mogę, wolno mi!
Biorę po prostu dla samego korzystania.
Wszystko to, co moje życie ma mi do zaoferowania.
Moje bosko-ludzkie, ludzko-boskie
Życie.
Piękne, pełne Życie.
Jest.

do góry24.IV.2009r.

Zjednoczenie

W życiu duchowym o jedno pamiętać stale trzeba
O pojednanie siebie i serca swojego
Całego,
Zanim dozna się kontaktu pełnego
Z drugim człowiekiem.
Złóż najpierw pokłon swojej boskości,
Zobaczysz pokłon z zewnątrz.
Od kogoś, kto wyczuje zjednoczenie twe,
I zapragnie, zechce, zdecyduje z tobą zjednoczonym
Zjednoczyć się.
Do pary, żeby było więcej, zjednoczenia.
Serc miłości rozpowszechnienia,
Dla jej przyjemności
Istnienia.

do góry23.IV.2009r.

Oddech

Przekształcanie - przemienianie
Serca ożywienie.
Tchnienie.

Nowy świat tworzy się
We mnie, ze mną i przeze mnie.
Jako transformator, nowej świadomości
W objęciach wszechobecnej miłości,
W uznaniu i przyjęciu tego, co jest.
Jakie jest.

Izolacja?
Niby tak wygląda
Jednak tak to nie jest.
W środku siebie dzieje się.
Tyle, ile trzeba.
Świat zewnętrzny?
Nie istnieje w znaczeniu jakości swej.

Chrystusowych cząstek garść.
Trzeba siać, trzeba siać.
Czas na siew.
Wiosna jest.

Będą plony i owoce, piękne
Inne tak.
Odżywianie, przemienianie pokarmów życia smak
Nowego, nieznanego,
Poznać, posmakować, przyprawić, doprawić,
To ciekawe, ciekawe,
Ze snu przenieść na jawę.
Jakie to ekscytujące, i odżywiające teraz, na ten czas już jest.

Nasycenie, nakarmienie, dopełnienie, to jest cel
Osiągnięty już.
Ja tylko się temu przyglądam, jak to zza siebie z kiedyś wygląda.
Ja tylko czytam.
Z przeszłości swej, jak wyglądałam i jak dochodziłam do celu mojego.
Zachwyt, podziw, współczucie, dla samej siebie, z samej siebie,
Takie teraz odczucia mam, ja z kiedyś,
Teraz w swym środku, na wierzch wydobywająca się,
Z dna zanurzenia, wszystko się przemienia,
Jest w nowym porządku, bez końca i początku,
Jest bo taki proces zachodzi,
I o to właśnie chodzi,
By móc spokojnie przyjrzeć mu się.

Nic nie psuć, nic nie zmieniać, to obraz, który jest, jaki jest.
Sens wszystkiego tworzenia,
W nowej świadomości swej.

do góry23.IV.2009r.

Rytm Ciszy

Coś przychodzi, staje,
Widzę, i tyle mnie obchodzi
Samo widzenie.
Ja stoję. I nic z tym nie robię.
Stoję na wprost, oddycham, boskość swoją wdycham
Oddech życia wprowadzam ja w to.
I to wszystko.

Ja jestem, nie uciekam, nie wiję się nie skręcam
To raz w jedną, to raz w drugą stronę,
Nie szukam sposobów, jak ominąć, lub jak zrzucić obraz ten.
Nawet oczu zamykać nie trzeba, by nie patrzeć,
i udawać, że tego nie ma.

To, co stoi, jest.
Ja na wprost, jestem też.
Co zrobimy tak na wprost?
Ano przytulimy, wszystkim tym do siebie się.

Nic więcej nie zrobimy, proszę ciebie.
Ani się nie skonsumujemy, ty mnie a ja ciebie.
Trwajmy chwilę, stójmy tak.
Będzie nam jak w niebie.

Ani ty, ani ja.
Walka niepotrzebna.
Obraz zniknie, gdy serca otworzą na niego się.
Żadnych oczekiwań, żadnych powinności,
Żadnych sposobów na ożywienie miłości.
To nie zadziała, tak nie ma, to stary sposób jest.
W symbiozie, po nowemu, wszystko przemienione w światło staje się.
Nowy obraz widzę, to jest nowa siła.
Przekształcanie staje się.
I tak jest, i tak to jest.

do góry21.IV.2009r.

Serce otwarte

Wszystkiego warte jest moje serce,
Gdy otwarte jest.
Nie! Kochane, nie zamykaj się,
Nie cofaj znów w bramę, o nie!
Ja ci już na to nie pozwolę.
Serce moje.
Ty masz specjalne zadanie,
Wykonać masz go dla mnie.
Serce otwartym stale dla mnie bądź.
Cicho siądź, daj miłości prądowi
Przepłynąć przez siebie.
Narzędziem jesteś dla pulsowania życia.
Tyle cię obchodzi, i o to chodzi, nic więcej nie robisz.
Tylko na wprost twoje wrota otwarte już są.
Nie pozwolę zamknąć ci się,
Już nie.

do góry21.IV.2009r.

Moje serce

Moje serce jest otwarte
Bez względu na to, czy cos tego otwarcia jest warte.
Bo nie obchodzi to serca mego, czy coś zasługuje na owinięcie przez niego.
Moje serce wszystko chłonie, ja już przed tym się nie bronię.

Fajne takie jest doznanie, ze serce sobie bije,
bo wie, że żyje,
I obchodzi go tylko życie, nie przeżycie.
Moje serce jest otwarte, bez względu na wzgląd.
Ja pozwalam mu bić sobie, jak chce i kierować miłości prąd,
Dokąd tylko zwróci się
Uwagą swą.

Sercu uwagi trzeba, nie ludziom, jacy są.
Sercu życia potrzeba, nie mnie.
Ja jestem ciałem tym, które sprawia,
Że serce bije, kiedy ja żyję.
Moje życie cenne jest.
By serce w niego wnieść.
Tam miłości wstęga, stamtąd się wije,
Niech owija wszystko bez wyjątku.

Nie ma końca, ani też początku,
Tego nigdy nie było.
Moje serce ukochane!
Baw się w siebie wyrażanie.
Ja pozwalam na to ci,
Bo ja matka twa.
Żyj sobie wolno, niezależnie, więc od myśli mych.
Ja uwalniam je, myśli swe.
A tobie daję wolność i swawolę,
Rób, co chcesz.
Bij, wyrażaj, i żyj.
A ja jestem z tobą cała, pełna,
W Tym.

do góry21.IV.2009r.

Bezpieczeństwo

W bezpiecznej przestrzeni mej stało się tak
Że noc i dzień ze sobą się w równi praw zebrało.
I pięknie się uzupełniło, i pieśń miłosną zagrało.
Bez dotknięcia fizycznego, tak się stało.
Wszystko się poukładało w taki sposób,
Że jest do przyjęcia w każdym wydaniu, nawet nie trzeba dotknięcia fizycznego. A dzieje się…Jest.
Po prostu spływa, obejmuje, wypływa i znika
To, co już istnieć nie potrzebuje.
Dzieje się, dlatego, ze gotowość w pełni ma
Swoją racje obrała, by na wprost być.
I nie robić uników.

Tak w bezpiecznej przestrzeni życie się odmienia.
Nawet, jeśli myślisz, że myśli zmuszają do czegoś cię,
Organizm przeciwdziała,
Wysyła przeciwciała, i nie dopuszcza
Już do fizycznego dotyku,
Po to, by boleć miało,
Lub coś się musieć zrozumiało.

To odbywa się w lot.
Jest, i w mig odchodzi,
Już nie trzeba przeżywać, doświadczać, międlić, krążyć w kółko
Na tyle długo, aby oswoić móc się z tym
Czego zadaniem jest znikać.
Z przestrzeni mej.
Samo znika, gdy gotowość jest przyjrzenia temu się,
Roztapia się w słońcu, i przestaje być cierniem,
Jest tylko cieniem.

To się dzieje w mojej bezpiecznej przestrzeni.
Nie ma łez, oczekiwań i bólu też już nie ma.

do góry21.IV.2009r.

Dopasowanie

Wszystko jest do mnie dopasowane,
Współbrzmiące i pięknie grane.
Wszystko jest dla mnie wspaniałe,
Każde kochanie kładę na wszystko,
Co zasłania.
Otwieram się wciąż i wciąż na nowo.
Każdego dnia inaczej wygląda to już.
To, co widzę, w świetle szlifuję swym,
Boskość moja przyozdabia nic niezrobieniem,

Brakiem reakcji na nie.

Żadnych wysiłków, myśli żadnych też.
Na dany temat, nie ma, o nie!
Jedno, co jest. To wdychanie.
Wdychanie, przepuszczanie, odmienianie.
Jedno, co ważne jest dla mnie.
To akceptowanie wszystkiego takiego, Jakim ono jest.
Piękna widzialnego we wszystkich barwach świata.
W nocy i dniu, w zimie, w okresie lata.

Za każdym razem, gdy się rozchwieję,
Natychmiast wracam do siebie.
Najpiękniejsze jest to w tym, że równowaga jest.
Bez względu na to, czy wieje, czy cisza,
czy niepokój lub spokój.

Ja Jestem w Jestem
i tylko obecność we mnie ta znaczenie ma.

I symfonia dźwięków życia, która gra.
Dla samego grania.

do góry21.IV.2009r.

Pochylenie

Pochylam się ze współczuciem
Nad swoim życiem
Kiedyś, teraz, w przyszłości
Doznań różnych smaki.
Kiedyś bardzo bolało, jak się ciało z duszą scalało
Narodzenia siebie nowego był to sygnał taki
Połączenia, pojednania, w zgodzie we wszystkim, jakie jest.
Było to chodzenie w ciąży sobie przez cały okres ten
O, bardzo bolały, narodziny nowego.
Ale już jest na świecie wyłonione dzieciątko cudne me.
Nazywa się mną przemienioną
Odkrytą z łona wyłonioną.

Pochylam się, więc ze współczuciem, nad tym,
Jak bardzo cierpiałam,
Kiedy procesu przemieniania tak jasno
Nie rozumiałam
Kiedy tak bardzo przed tym się wzdragałam.

Teraz pochylam się również, pewnie tak będzie do końca.
Pochylenie cudne jest
Nad rozwojem, przemienieniem.
Jak z kokonu wszystko się wyłania, nie przeszkadzam
Sobie samej,
Odsuwam z drogi tej,
Która duszy – ducha - Boga skrzydła ma, ja jak motyl, nowy ptak
Nowe niebo me
Nowy świat
Ja i boskie moje - dwa
Ciało jak ten kokon
Boskość jako motyl.

Pochylenie me, współczujący gest.
Miłości nowa ma.
Jak się teraz ze mną masz?
Witam w swoim świecie Cię.
Tyś mi noc, tyś dla mnie dzień.
Wszystko Takie, Jakie Jest.

Ofiarowuję siebie Tobie, dzielę sobą z Tobą się.
Prowadźmy razem się, zawierzmy nawzajem sobie,
Miejmy w opiece Siebie swej.
Ja Cię chcę, ja Cię mam.
Tyś czekała, zawsze mnie chciałaś,
Dojrzałam. Zaakceptowałam,
Już nie pragnę, ja dziękuję, bo już jesteś.
Bo już jesteś stale ze mną.
Mną.

do góry18.IV.2009r.

Boskie Prawo

Gdyby Bóg się przejmował tym
Że nie jest kochany
Toby mu serce pękło
A on jest wciąż
Nieugięty w Tym
Czy go ktoś kocha czy też nie
Jest jak słońce, które świeci sobie
Bo Jest Takie, jakie Jest
Do świecenia ma gest
I to tylko dla niego liczy się.

Gdyby Bóg się kłopotał o to, że mówią o nim źle,
Toby być mogło tak,
Że zniknąłby i schować postanowiłby się
Przed sądów słowami i krytykowaniem.
A On sobie dalej jest.
Nie obchodzi w ogóle Go to, że tak mówią o nim.
Niezachwiany, nieugięty w tym, czym jest.
Nie przywiązuje się.
W ogóle nie.

Gdyby Bóg radować się miał tylko wtedy,
Gdy ludzie szczęśliwi i mili dlań są
Schowałby się i ukrył swą skroń,
Gdyby w smutku świat pogrążyć się chciał
A on wciąż jest, i szacunek jego w tym
Że pozwala na to, czym człowiek jest
Wokół wszystkich czterech ciał.
W zgodzie zgoda jest zawsze z nim.

Gdyby człowiek tak jak Bóg
Zawsze mógł…

Świat nasz cały, naprawdę wspaniały
Przyzwolenie wszechogólne jest
Na to wszystko, jakim jest.
Każdy dostęp swój ma, jego sprawa,
Czy skorzysta.
A jeśli nie zechce, z różnych przyczyn sobie znanych
To w porządku jest też
Bogu nic do tego, on ofiarował i się nie kłopocze,
Czy Go wezmą w posiadanie, czy się zajmą też wzbranianiem?

To mi się bardzo w Bogu podoba, zaprojektował,
Dał i tyle zrobił, co chciał.
Reszta do rozmnożenia przez dzieci jego,
On się nie wtrąca, delikatnie prowadzi,
Ale nie ujrzysz nacisku,
Ani, jeśli jesteś na „nie”- żadnej jego obrazy.

Czasem jednak bywa tak, że jeśli dusza jest wzgardzona,
Odwraca się ona.
Odwraca plecami, gdyż niechciana,
I mile każdego dnia nie-witana.
Tak zaniedbana.

Po prostu, w zgodzie z Boskim Prawem,
Człowiekowi nie przeszkadza w tym,
Że odwrócił od niej się.

I to mi się bardzo podoba.
Wszystko takie, Jakie Jest.
Ludzka rzecz, Boska ponad tym.
Siedzi, czeka sobie w Nim.

Gdyby Bóg zachwycić człowiekiem się mógł,
Gdyby tylko człowiek mógł być tak jak Bóg…

Zachwycałby się i nie kłopotał, o to, czy kochają,
Czy są coś mu winni,
O czym rozmawiają,
Czy cokolwiek doświadczają siebie pełni w tym…
Inni.

do góry18.IV.2009r.

Z martwych - Wstanie

Z martwych wstań!
Żyj!
W nowym świecie jesteś już.
Uznaj siebie w nim.
I wprowadź do niego się.
Jak do domu nowego, który budowałeś.
Pragnieniami, tęsknotami, marzeniami.

Świat już nowy jest.
Wstań, oddech weź, rozejrzyj się.
Jedynie w nim umieścić siebie musisz,
Osadzić, ugruntować, zakorzenić.
W bezpiecznej jesteś przestrzeni.

Nigdy do przeszłości nie wrócisz, chyba, że tak zdecydujesz,
Ale bardziej się udusisz, niż coś zmienić po staremu spróbujesz.
Wiedz, że już nie będziesz taki sam,
Jak byłeś.
To nie uda się żyć tak jak kiedyś,
Odłóż wszystko, co stare i zmurszałe, pozwól temu runąć,

Jeśli tego nie zrobisz,
Samo cię przytłoczy, gdy się nie odsuniesz.
Z martwych wstałeś, jesteś! Żyjesz!
Uwierz, uznaj, poczuj to.

W nowym świecie, w Energii Nowej Ziemi, niby na tej samej,
Lecz nie takiej samej.
Niby ten sam, lecz już nie taki sam.

Na twoich oczach przemienił się świat.
Obserwuj go takiego, nowymi oczami.
Pierwszy wgląd zrobiony w niego, to to,
Żeś już nie ukrzyżowany
Cierpieniami i bólami.

Odeszło już, nie trzymaj starych rzeczy się, zostaw bagaż,
Ciężar siebie
Żyjącego, nieżywego.
Żyj, życie jest dla ciebie.
Jesteś bezpieczny w swej przestrzeni.
Wiele teraz dla ciebie się zmieni.
Otwórz oczy, w serce włóż, i zobaczysz
Dużo więcej, niżbyś wcześniej mógł.

Ufaj, Ufaj proszę w siebie,
Uczuciom swym ufaj, pozwól zanurzyć
Się w świecie uczuć swych,
One wiedzą, jak cię prowadzić,
Weź za rękę je i idź
z nimi, śmiało idź.
Spacerować Ci trzeba teraz i oddychać głęboko.
Wszystkim życiem, wdychać uczucie, wydychać życie.

Już nie przeżycie, nastało życie, pozwól, aby się działo!
Z martwych powstałeś, żyjesz,
A to niemało, a to niemało!

do góry4.IV.2009r.

Nie-wiedzenie

Nie-wiedzenie cudną rzeczą jest.
Ja nie wiem
Powiedzieć sobie
I nie obciążać się nawiedzeniem tym swym,
Jakaż ulga w tym! Ukojenie!
Nic nie musze, ani robić, ani zmagać się z czymś (kimś?)

Nawet z nie wiedzeniem,
Nie musze robić z tym nic.
Co za smak, radości znak.
Jak ptak wolna jestem w tym,
Co za rogiem tam gdzieś jest?
Nie wiem, i dobrze mi w tym.

Bo po cóż mi chcieć wiedzieć, co i jak
Zanim pojawię się za rogiem tym?
Pojawię się,
i wtedy wiedzenie
Wyłonić łaskawie zechce dla mnie się.

Po cóż mi, więc wiedzenie na zaś,
W przyszłości wgląd?
Ciągnięcie z sobą jak sznur, kajdany, kule,
uwierające już bardzo tak.
Ja jak ten ptak,
Zrzucić musiałam je
By móc wzlecieć…i lecieć.
Zanurzyć się w nie-wiedzeniu, ot, co.
Pogodzić w zawierzeniu i ufać móc, ufać,
Że lot twój, jest wolnym od wiary w znój.

do góry

Przechodzenie - przemienienie

Ja nic więcej nie robię
Jak tylko przechodzę.
Ja w nic więcej nie wnikam,
Bo ja tylko czytam.
Umiem czytać…
Życia tekst, w przestrzeni swej.

Przechodzę przez brak, jeśli pojawi się,
Tak, tak, miast wzdragać przed nim się, chronić, bronić,
Walczyć i wojować,
Zabiegi czynić, siebie forsować.
Zanurzam w niego się, wchodzę, jestem,
Oddycham chwilę w nim i jego wdycham.

Rozglądam się, nic nie widzę, przyczepności nie mam,
W braku swym, już nie moim, więc wychodzę.
I już nie jest na mej drodze, rozpłynął się i znikł.
Bardzo łatwo, ogromna przyjemność,
Sobie wejść i przez to przejść.
To tylko chwilka, mrugnięcie powiek.
Pojawia się, więc przez to przechodzisz.

Tak samo przez strach, jeśli stanie u moich bram.
Też przechodzę, co mi tam!
Nie trwam w nim, więc on dłużej nie zostaje w świecie mym.
Bo ja go przechodzę, gdy stanie na mej drodze.
Wchodzę, po prostu tak sobie weń wchodzę.
Ogromnie miłe to jest, takie przejście sobie mieć.
Och! A potem, gdy po drugiej stronie znajdę jego się,
on z wdzięczności swej drogę mi toruje, i dzięki temu
Żywe serce bardziej bije.

Piękny stan! Mówię wam!
Staję zachwycona, rozglądam tylko się…
Nowa strona, druga strona wyłania przede mną się,
przestrzeń nowa widzę - jest!
Jak wygląda?
Idę się nią delektować, poczuć, doznać posmakować,
Tyle dzieje się!
Tak ciekawe bardzo jest.

Ja kocham takie przemienienie,
Któro nazywa się przechodzeniem.
Wszystko znika, drogę mi toruje,
I się łatwo rozstępuje.

Moje życie, ze mną idzie.
Służy mi w wędrówce tej, bo lubi tę zabawę,
Która już nie rozdzieleniem jest
Lecz całością, jednią swą,
Grą być przestaje
W dualność ubraną, iluzją zwaną.

Teraz,
Nazywa się współistnieniem, pięknym brzmieniem,
Gra i owszem, lecz symfonie dźwięków pięknych swą.
Przechodzenie, przemienienie,
Całości przysposobienie,
Miłością zdobienie…
Sobą, Nową Mną.

Przechodzę przez też niepewność, bo wybrałam Jedność.
Na ulicy Jedność mieszkam wszak,
Wspomnieć trzeba mi, tak, tak,
Dla zrozumienia procesu przechodzenia i przemienienia.
Upragniony stan dopełnienia.
Udzielam nań w każdej chwili mej przyzwolenia.
Nie przeszkadzam już sobie w drodze swej.
Zeszłam z niej, przyglądam się,
Obserwuję, jak ona, droga me życie mi buduje,
To ona działa dla mnie, ja już na niej nie stoję, ona,
Z życiem dogadała się, porozumiała.
Tak mi dobrze z tym już jest.

do góry15.IV.2009r.

Cień

Tylko w słońcu widać jest Twój cień.
Nigdzie indziej, więcej nie.
Tylko on i Ty
W symbiozie swej
Żyjecie tak oboje
Żadno nie zrezygnuje z siebie, by móc Być
Prawdziwie żyć.
Bo dzieje się tak, dlatego, że żeby życie miało
Dobrze służyć ci, w zgodzie z cieniem musisz być,
On przyjacielem twym.
Tak jak dzień bez nocy nie istnieje,
Nie nazywałby się dzień,
Tak ty bez cienia swojego, nie możesz żyć, o nie!

Tak to w życiu dzieje się, przyroda
nie kłamie, wie coś o tym.
Więc zasymilować się w swój cień, a cień w samego się.
Trzeba nam. Skończą się kłopoty.
I to sens życia pięknego, wchłoniętego,
Sens, w uznaniu, że istnieje ten cień.
To nie jest cierń, to jest tylko twoje odbicie
Od lustra Światła, które w tobie lśni.

On Ci mąż, ty Żoną dla niego.
Honoruj i szanuj siebie w nim,
Wtedy poprowadzi cię daleko,
W bezpiecznej przestrzeni zanurz się z nim.
Nie obawiaj się, on – twój cień, nie zrobi ci nic zległo,
Akceptuj w sobie wszystko takim, jakie Jest, nie wypieraj się,
Pozwól mu być przy Tobie ku twojej ozdobie,
Życie Twoje zmieni się.

do góry1.IV.2009r.

Żywe Życie

Ach! Och!
Życie me!
Wszystkim Jesteś
Wszystko Wiesz.
A Ja razem z Tobą tak
Ja - Twój Sens, Cel i Blask.
Ach! Och!
Żywe Życie Me!
Ja tak bardzo kocham Cię!
Kochaj, Kochaj też i Mnie!
Zechciej chcieć.
Ja też Ciebie chcę!
I tak jest,
i tak jest!

do góry31.III.2009r.

Ciemność i światło

OCH i ACH – są razem złączone, ze sobą dwa
Z Jedności pochodzą, źródła tego samego
Czas, by je połączyć, zjednoczyć i scalić.
Ciemność i światło, małżeństwo boskie to jest.
Och i ach, to boska pieczęć, boski ślad
Obecności Wszystkiego w każdej chwili teraz
Nic nie musi ustąpić miejsca żadnemu
To nowy punkt widzenia świata z energii nowej ziemi
Wyłonił się, niczym przed Kolumbem kiedyś Stara Ziemia

Ciemność i światło, cień i blask.
Nieodłączne małżeństwo samych siebie kochające
Wzajemnością bezwzględną
Ciemność i światło, och i ach.
Tak, tak, to jest czas na zintegrowanie i oswojenie się
z nimi Obydwiema.
To jest Bóg, który zawsze był i jest, razem połączony,
nie wzgardzona jedna część, na rzecz drugiej uśpiona.
Teraz wychodzą obie do tańca godowego
Nastał czas wesela, ACH i OCH, razem są
Jednością swą.

Światło ciemności nie wypiera, nie walczy już z nią.
Och! Dawno temu mówiłam, że zło jest wtedy złe,
gdy patrzy się na niego źle.
Ono o miłość dopomina się, ono jest cieniem twym, wynikłym z oddzielenia od boskiego tchnienia.
Ty nim jesteś w każdym dniu i cieniem i światłem swym,
Ty, który powołałeś do życia swój
Świat, swoją boskość, swoją duszę.

Tak, zrozumienie to sprawi, ze odpadną już katusze
i udręki wszelkie jęki i wołania o boskie doznania.
Ciemność i światło kochankami są, w oddaniu i zawierzeniu,
Ujawniają razem się tylko w bezpiecznej przestrzeni.
Ty oddychaj nimi wszystkimi po prostu chciej oddychać sobie.
One się zredukują, stransformują, ku twojej ozdobie.
Będziesz Jednym wszystkim Ty
Wtedy możesz ogłosić się Bogiem.
Ciemność i światło jednym są.
Nie obawiaj się tego.
Uznaj, przyjmij, weź w swa dłoń
Takiego całego, pogodzonego z procesem tym
Bo tak jest, byś mógł stać się
Pierwotnie sobie przywrócony, światu podarowany,
Dlatego, że cały, pełny i doskonały
Tak, ciemność jest ku twej ozdobie,
Rozważ, więc to sobie i uznaj wartość wielką w tym,
Nie masz wyjścia, tak czy siak dojdziesz sam do tego.

Wszelkie walki, przerzucanie winy, szukanie przyczyny, dlaczego nie ja
I co to mi da, wszelkie gry i rozgrywki bawienia się raz w dobro a raz w zło,
uczucia nienawiści i miłości, tęsknoty, zawodzenia.
Niespełnione pragnienia
Ach! Niepotrzebne już to jest, bo już jesteś w przestrzeni swej
Tak bezpiecznej, pięknej tak,
Uznaj, spójrz prosto w twarz, wszystkiemu temu, przed czym
Tak długo wzbraniałeś się,
A to wciąż goniło cię,
Bo cię dawno uznało i tak pokochało, a ty nie wiedziałeś nie wiedziałeś, dlatego tak się wzbraniałeś.

Uciekałeś w kąt, teraz stań na wprost, spójrz mu w oczy miłością swą
Zatrzymaj się, nie goń, obejmij przytul, siebie swoją boską część, którą uznałeś za złą.
To jest doskonale, doskonałe bardzo tak.
Mówię ci to ja, która to sprawdziła, czego doświadczyła, i już jestem razem z nią
Boskością swą, ciemność ma, ach! Tak, to ja!
Niekochane części me, ach! Pokochałam siebie w nich, pokochałam je.

I stało się tak, że OCH i ACH
Łącząc się wykrzyknęły zgodnym tonem, Ach! Och! Ochach! Acha!
To jest to!
I odtąd moich oddechów, achów, ochów, wzdechów, z podziwu zachwytu
Nie ma końca, nie ma końca…

do góry31.III.2009r.

Aby to, co chcę, zechciało też i mnie

Jeśli ja chcę, to chcę, aby to, czego ja chcę
Żeby tak się miało
Żeby to właśnie mnie też zechcieć chciało.
I wiem, że tak jest
W istocie
Tak się tworzy Nowy świat,
To, co w systemie wierzeń obecne jest
Natychmiast spełnia się.
Chce chcieć spełnić swoje chcenie.
No, więc, marzy mi się, aby to, że ja chcę chciało i mnie.

Przede wszystkim pokój duszy, ukojenie
Na każdą chwilę, niech przybędzie i ze mną stale będzie!
Chciej! Mnie, och chciej!
Ja wybieram cię.

Następnie radość, miłość ja was chcę,

Bądźcie ze mną i przy mnie stale,
Rano, w nocy o północy bądźcie zawsze ku pomocy
Chciejcie chcieć, bo ja was chcę mieć
Do dyspozycji swej.

Następnie dobrobyt i dobry stan
Wszystkiego, co służyć mi dobrze, zgodnie ma,
Przybywajcie. Stańcie!
Ja wybieram was, raz, raz! Nie ociągajcie się,
Chciejcie, bo ja tak chcę!
Chciejcie mnie, ja otwieram na was się.

Następnie chcę, żeby życie me pięknie się działo
I chciej życie wesprzeć w tym zamiarze mnie.
Chciej och! Życie chciej, bo ja Ciebie
Właśnie wybrałam i tak chcę!
Żebyś pięknie piękniało.
A w tym pięknie pęczniało.

I niech w nowej energii już będę stale, chciej mnie
Świecie nowy, chciej, bo ja ciebie chcę!
Ja tak chcę, żebyście chcieli mnie!
Otwieram się, dziękuję, do siebie przyciągam.
Już więcej się nie rozpraszam i nie rozglądam.
Wiem, że takie jest prawo, żeby się zdarzyć mogło,
Musi być chciane,
Mile witane, akceptowane, mile widziane…
Wtedy z radością i ochotą przybędą do mnie
cząstki wszystkie me, bo ja je chcę, bo ja je chcę!
Chciejcie też i mnie!
Otwieram na Was się.

do góry

Wszystko, co mam

Mam wolność, tak jest obecna dla mnie już
Mam czas, mam przestrzeń swą
Niczym nieograniczoną.
Wolna od kłopotów, myśli złych,
Wolna od nieakceptacji siebie w nich
Jeśli już są, a czasami bywa, że wpadają.

Lecz wolna postanowiłam w tym być, przepuszczać,
Nie przywiązywać się.
Więc wolność istnieje w świecie mym.
Co mam z nią zrobić?
Nic! Po prostu nic.
Jest sobie, więc nie zabiegam, aby nią się stać, bo ja ją mam.
Po prostu ją mam.

Dostatek
Mam dostatek wszystkiego, co potrzebne mi jest, na daną chwile,
Na dany czas.
Dostępny i przystępny jest, nigdzie ruszać
Po niego nie muszę już gdzieś.
On sam pojawia przede mną się, gdy użyć potrzebuję go.

O, tak! Dostatek jest! Nie biegam, nie zabiegam, siedzę sobie w miejscu jednym swym
I korzystam, sięgam tylko po niego.
W zasięgu mojej przestrzeni.
Na wyciągnięcie dłoni
Jest.
Nie muszę wykazywać go innym, że mam.
Po co to, komu potrzebne, wiedza ta?

To dla mnie naturalny jest stan. Więc go mam.
Nie zabiegam.
Co mam z tym zrobić?
Nic! Po prostu nic!
Korzystać do woli, nie po to, by udowodnić,
że ja go mam, lecz po to,
By się w nim swawolić.

Miłość, Och! Przestrzeń dla niej już zagospodarowana.
Miłość, obecna od wieczora do rana,
I przez ten i następny, kolejny dzień.
Wiem, że jest, po prostu jest.
Co mam zrobić?
Nic! Po prostu nic!
Być w niej, nosić, wyrażać poprzez siebie,
bez biegania i zabiegania, by ktoś ujrzał ją.
Ona ciszą we mnie brzmi.
Czy ją widać?
Ach! Cóż mnie to obchodzi, czy?
Nie zależy na tym mi, bo ja ją mam, nie udowadniam.

do góry27.III.2009r.

Boski człowiek

Najpierw po kolei, ład i porządek musi w świecie być.
Jest królestwo minerałów, potem roślin, po nim zwierząt
Królestwo jest.
Wszędzie to widać, można poczuć, dotknąć tego można też.
To niekwestionowany fakt, widać, słychać, czuć,
Zapach świata nieożywionego, ale widzialnego.
Potem dalej jest w ewolucji swej.
Człowiek.
Tak człowiek ponad wszystkimi królestwami tymi.
Czy zaplątał się on, człowiek ten wśród królestw wielu?
Sobie żyje, widać, słychać, sobie jest.
Ale czy on o tym wie?
Kim on jest?
I jaką rolę pełni w tym
Królestwie swym?
Czy on wie?

Potem, po nim dusza jest, wyższy ludzki stan.
Żeby nie wiem, co, już zaprzeczyć nikt nie może jej,
Racji bycia duszy swej.

Czy człowiek o tym wie?
Po co mu ta dusza jest?
Czy on wie?
Że to ewolucji jego etap jest.
Człowiek, dusza i on z nią.
Własną, swoją nieodłączną.
Potem, gdy tak uzna już, że jest,
Poczuje, powącha, pomaca,

Dowie się, że dalej Bóg rangę swoją ma.
Bóg na końcu jest, na końcu przybywa.
Dotąd czeka, dotąd nie widać, nie słychać lecz czuć
Dopóki człowiek nie uzna, że dalej jest,
Niż człowiek, dusza , że dalej za tym jest on – ten Bóg.
Czy to błąd, w kolejności tej życie widzieć swe?
Ależ nie!

Bóg na początku był, stworzył wszystko,
Znikł, z pola widzenia, znikł, nie przeszkadzał człowiekowi w jego życiu
Bo to wszystko stworzył, stanął obok i się przyglądał
i czekał, aż człowiek zaprosi go do dzieła swego i powie
No, kolego! Dokonałeś dzieła doskonałego!
Ponieważ mnie stworzyłeś, ja przyznaję rację ci,
Żeś nie byle jakim twórcą, ja podziwiam Cię,
Bo zobacz, Ja dojrzałem i stałem się już tak jak Ty

Uznaję, przyznaję, jesteś mistrzem w dziele swym.
Ja owocem tego dzieła, wiec, co robić?
Co robić mi z tym?
Ano idę tworzyć dalej światy swe
Tak jak ty stworzyłeś mnie.

Teraz ziemię w zasiedlenie Sobą Pełnym mam
Teraz sam do siebie wołam -Panie! Twórz ją twórz
To ja jestem twórcą swym, idę poznać dzieło swe.
Jedyne, czego pragnę i co chcę, aby było doskonałe,
Tak jak Ty.
I tak jest, i tak jest.

do góry26.III.2009r.

Dla i do wszystkich, którzy myślą,
że życie ich się skończyło.

Jeżeli masz wrażenie, że twoje życie skończone już jest
Masz rację, skończone!
Jeżeli czujesz, że nic ponad więcej nie ma, nie widzisz, gdzie dalej jest?
Masz rację, tego nie ma.
Nie zobaczysz dalej, o nie!
Jeżeli myślisz, że coś nie tak robisz, może nie tak mylisz też
Masz racje, to nie tak też dla ciebie skończyło już się!

Twoje życie jest skończone takim, jakie jest.
Uznaj prawdę tę.
Gdy to zrobisz, i pogodzisz z sobą w końcu się, umrzesz.
Tak dla tego, co kiedyś było według ciebie życiem.
Tak, to prawda, to już się skończyło.

Nie opłakuj go, i nie trzymaj kurczowo się
Bo ono już nie wróci.
Ty masz nowe życie.
I to też już czujesz, wiesz,
U progu swych bram jesteś.
Przekrocz je.

Wiedz, że tamto skończyło się, skończyło, skończyło!
Radość? Ulga? Ależ tak!
Trudy, mozolenie, niezrozumienie, dlaczego, po co, i że Ja?
Znowu Ja?

Tak, TY! Wciąż Ty
W życiu jesteś swym. Niby żyjesz, lecz nie czujesz siebie w takim nim.

To skończone jest brak czucia. Teraz jedno życie masz,
Znów je masz, tylko inny jego wyraz, inna twarz.
To jesteś Ty, innym Ty.
Spójrz na siebie jeszcze raz.
Nowe życie weź w swą dłoń, otwórz serce, zostaw to, co stare i zmurszale. Przyjdź, opowiem ci ja o tym. Bo już patrzeć się nie mogę, jak się męczysz
z tym, mordujesz
Nie wiesz, jaką obrać drogę, z sobą się siłujesz.
Och! Już przestań!
Masz tak wiele, chodź opowiem ci, co, jak.

Tchniesz nadzieję, to życia nowego dla ciebie znak,
Wrażenie, że tamto skończyło się.
Bo tak jest, bo tak w istocie jest!

do góry26.III.2009r.

Duchowość

Na ten czas jest inne rozumienie sensu
Duchowości w życiu mym.
Odłożyć wszelkie trzymanie wiedzy posiadania
Trzeba mi.
Nie potrzebna do niczego jest
Ta wiedza, która wypinała mi pierś
Na której myślałam, że przypnie się medal.

Za znoszenie udręk w życiu tym, po to, by dosięgnąć raju bram.
Nie wchodzi się z tym sztandarem tam, już nie.

Duchowość myślę sobie po prostu to radość,
Fantazja i życie miłe me.
Duchowość, to nie znoszenie
Ani mozolenie się dla duszy swej,
W Imię dobra jej.
Duchowym być, to prosto żyć.
Mieć szczęście swe i smutek swój.
To żadne gierki, ego rozterki
Czy jestem dość, czy jeszcze nie -
„dobrym”,”godnym”, „wielkim”(?)

Schodzę, więc dziś już z targowiska
Tego, gdzie widzę moda na duchowość jest.
Kiedyś ukryte, ironią osnute, teraz każdy
Wypina swą pierś, że duchowość jest tym
Sztandarem.

To nie ma znaczenia, tak jak nie ma
Znaczenia, kto co ma, ile zarabia.
Mit zarabiania, władzy trzymania odpada już, spada
Z piedestału swojego, kto jest lepszy a kto nie.
Teraz niebezpieczne kolejne jest
Kto duchowym bardziej, a kto myśli, że mniej.

Och! Znowu gry!
Znowu fantazje na temat, kto jaki jest
I czy ma dość swą wyobraźnię, czy jeszcze nie.

To nie ma znaczenia
Nawet duchowości blask.
To znaczenia nie ma.
Wiele się zmienia w tym obszarze też.
Takiego myślenia.
I tak jest!

do góry25.III.2009r.

Wciąż mam siebie

Za każdym razem, gdy myślę, że kogoś już mam
Owszem, mam siebie,
Siebie wciąż mam
Bo ten ktoś raptem nie staje u moich bram.
Im bardziej czekam, pewność już mam…

Widzę, że to siebie mam u swoich bram.
Jedyne, co mam, to siebie.
Wciąż mam siebie.

Och! Myślę, że raźniej byłoby mi, gdyby ktoś drugi
Ze mną w tej chwili był.
Ale go nie ma.
Nie widzę, nawet, jeśli już, już, myślę, że jest.

Oczy me zwracają się na widok ten, myśl skierowana jest,
Że,
Mam tylko siebie.
Wciąż.
Czy to źle?

Sama ja, sobie żona i dla samej siebie mąż.
Siebie samą mam wciąż.
Siebie nie zdradzę, nie oszukam, nie zwiodę
Siebie samej nie pokocham miłością warunków pełną
Siebie muszę akceptować zupełną.
Taką, że siebie mam, wciąż.

Wciąż mam siebie, jako żonę i jestem sobie jako mąż.
Nie opuszczę też swojej osoby, o nie!
Tego nie da zrobić się, siebie odrzucić,
Mieć oczekiwania i wymagania takie, które: miłość dam, lub nie dam
Uwarunkowania.
Siebie wciąż mam, i mam, i bez końca.
Zawsze z sobą będę wciąż.

To ma sens, to nie jest złe.
Godzę się z tym, że tak już jest.
Siebie mam wciąż.
Och! Piękne życie me!

do góry24.III.2009r.

Moja dziś radość

Wybieram radość na dziś dzień.
Tak, radość, ukojenie serca swego.
Wybieram pokój, wybieram taki stan,
który we wszystko zaopatruje mnie.
Co potrzebne na dziś mi jest.
Tak chcę, i tak jest!

Wybieram z kosza pełnego, miłość totalną
I współczucie,
Wybieram boskość swoją, niech się wokół

Zagospodarowuje i rozprzestrzenia.

Tak wybieram, i tak jest!
Przestrzeń dla tych darów robię w sobie samej.
Tylko to,
I nimi oddycham, wdycham, wydycham.
Całym dniem oddycham, każdy dar wdycham.
Widzę jak rozprzestrzenia się.

To, co nie potrzebne mi, przelatuje, we mnie się nie zatrzymuje,
Nie ma przyczepienia, wchodzi, i się zmienia
I piękną energią wychodzi.

Oddycham wciąż, głęboko, przestrzeń mnie coraz większa robi się.
Leciutko tak, z łatwością, i gracją, elegancją –
Najwyższą jakością swojego wydania.

Podaję siebie na dziś dzień
Na talerzu życia dania, taką właśnie
Wolną od oczekiwania, pełną oddychania.

do góry24.III.2009r.

Wszystko czy wiem?

Ależ nie!
Im więcej myślę, że wiem, to odwrotnie jest.
Tylko tak myślę, ale tak nie ma.
Oto moja tajemnica wiedzenia i nie-wiedzenia.
Nie obchodzi mnie, ile wiem.
Co wiem, czy na wszystko mam odpowiedź.
Nie, nie obchodzi mnie!
jestem wolna w żądaniach swych, że wiedzieć powinnam.

Po co mi taki zapas wiedzy w sobie mieć?
Ciężka głowa, wierzcie mi,
Z tego robi się.
Ja wiem tyle ile wiedzieć mi potrzeba na daną chwilę.
Ależ luksus!
Nic nie dźwigam, sił nie marnuje do poszukiwań
Wiedzy spośród książek ton.

Po co mi to?
Nie mam ambicji, by wiedzieć wszystko,
Po co przeciążać się w tym?

Ja wiem, że wtedy, kiedy trzeba wiedza sama wyłoni dla mnie się.
Jak obiad do zasilenia, na stole pojawi się.
Po co mam się kłopotać, czy dostanę ją czy nie?

Wiem, że kiedy głód zacznie doskwierać
w nie-wiedzeniu mym,
Ja ją sobie spożytkuję i nasycę się.
Zapukam do serca mego, któro połączone z biblioteką
Całą jest, i ono mi otworzy
I poda tę treść, kiedy będzie mi trzeba.

Ot, i tajemnica cała, skąd wiem, czy to wszystko,
czy jeszcze nie?
Wiem, ile trzeba, jem ile trzeba, mam, co potrzeba.
Oto cała moja wiedza.

do góry22.III.2009r.

Granica

Między wiedzeniem a przemienieniem
Jest duża różnica
Może nie tak duża, lecz jest ta granica
Którą przekroczyć trzeba
Granica wiedzenia,
W sferze uczuć alchemii dokonać
Dla jej przemienienia
W życia wprowadzenia, energii nowej ożywienia.
To, że się wie, jeszcze nic nie znaczy.
Wiedzieć, to trąby dźwięk, widzieć, to efekt użycia go.
Taka jest granica do przebycia.

Transmutacja odbywa się, kiedy wiesz, że narzędzia użyć trzeba.
Wdychasz, przemieniasz w sobie, przepuszczasz, nie zatrzymujesz
I na świat wydajesz, jak diament oszlifowany
To, coś wiedział, że jest zaklęte w uczuciach złych.
Zamknięte.
Odkodować trzeba, alchemii dokonać,
To woda w wino, to piach w złoto
Zamienione.

do góry22.III.2009r.

Co robisz?

Dziś, co robisz od rana?
Jaki plan twój jest?
Jaki wybór dokonałaś
Na dziś dzień?

Dziś, wdycham swoje Życie od samego rana.
Uruchamiam, ożywiam tchnieniem swym.
Ono Jest, a ja Jestem wypełniona Nim.
Nawet nie, że zanurzona, ja je dziś wchłonęłam,
Nawet nie przyciągnęłam
Ono jest już tu.
Ja posiadłam Życie swe, nie ono mnie, tylko ja je.
To takie proste jest.

Ja nim się dziś odżywiam, je wdycham, nim oddycham.
Jest pokarmem mym.
Pojdę z nim, tak wchłoniętym

Prać firanki, czystość stwarzać w życiu swym.
Zwyczajnym, prostym, pospolitym.

Czy go widać?
Ach! O, nie!
Ja po prostu dobrze z nim czuje się,
Takim, jakim Ono Jest.
To jest całości wdychanie, to jest dopełnianie,
Takie życie jest me,
Na dziś dzień.

Jestem bezpieczna, ja to wiem, w swojej nowej
Przestrzeni, gdzie nic nie robię, tylko oddycham wszystkim, czym jestem,
W szczegóły nie wnikam…
Tak normalnym
Kiedy połknęłam boskość swą, teraz wydycham na cały świat,
Bo mam czym oddychać.
Wraca z powrotem i dalej idzie i tak jesteśmy
Nieodłączne, ona i ja
Boskość w mej osobie. Jedne obie.
To takie proste! Takie piękne jest.

Nic więcej nie ma znaczenia.
Wszystko jest, jakie jest.
Przyjęcie, objęcie, wchłonięcie,
Równowaga czterech ciał.
Przeczenia odcięcie.

Z góry, od dołu, z prawej i z lewej,
Wszystko jest dla mnie we mnie i przeze mnie .
Pozytywne, negatywne, równa noc, równy dzień.
Boskość w pełnej równowadze. Nic nie dzieje się,
Co przeciąża, zatrzymuje, źle wiruje.
Wszystko zgodne z sobą jest,
I nocy cień i światło dnia.

Wszystko równe, nic więcej, nic mniej.
To jest boskości dar, który garściami brać.
Trzeba mi, bo już czas.
Taki dziś wybór mam.
Boskość i ja, ja i Boskość ma.
Własna.
Ja, uprawomocniona.
Ona, przysposobiona.
Równy stan, taki sam.

do góry21.III.2009r. (równonoc 20/21.III.)

Co robisz w ogóle?

Co robisz w ogóle?
Piszę wiersze,
Co jeszcze?
Maluję
Jak ci w tym?
Boga czuje
W życiu mym.
Co jeszcze robisz?
Nic więcej, nic mniej.

Czasami siedzę sobie.
Oddechem wszystko wchłaniam,
Takim, jakie jest.
To życie me.
Kim jesteś?
Jestem Bogiem w swojej osobie –także.
Tak, tak.
I siedzę sobie, mieszkam gdzieś tam.
Robię śniadanie, na dnia powitanie,
Robię pranie, sprzątanie.
Żyję Sobie.

I oddycham
Oddech nie znika.
Płuca me, komórki me, ciało me, Życie me
Karmi się oddechem tym.
Bo to Wszystko, a ja w Nim.
Co robisz?
Mówię Ci to.

Pragnę, byś zapragnął zechcieć
Być tym, jak ja.
W sobie w życiu, ku własnej ozdobie.
Na co przyszedł czas.
Tez tak możesz,
Czemu nie?
Spróbuj, ja z radością takiego pooglądam Cię.
Fajnie byłoby, no nie?
Raźniej jakoś tak.

do góry21.III.2009r.

Nie-trzymanie

Dlaczego mam zajmować się
Tym, czego już nie ma?
Dlaczego mam wskrzeszać trupa, który umarł?
Dlaczego?
Dlaczego mam trzymać się starego?
Po co mi to, i co to da?
Szkoda zachodu.
Po co mam nad grobem stać i to, co było opłakiwać,
Po co?
Ja nie widzę powodu.

Dlaczego mam taplać się w tym, co odeszło,
Ono nie wróci już.
Dlaczego nie puścić energii starych.
Dlaczego?
Ja nie chce wskrzeszać tego, zresztą, nie da się.
To, po co mi jest słuchać o tym, zajmować się tym, czego nie ma?

Zmartwychwstanie jest, miłości doznanie.
To jest teraz rzecz dla mojego zajmowania się.
To jest to, co warto uruchamiać, swoje Zycie nowe.
Dla-Tego.

do góry21.III.2009r.

W Dziś Dniu

DLACZEGO TU DZIS JESTEM?
ZADAĆ PYTANIE SOBIE KAŻDEGO DNIA
TUŻ PO PRZEBUDZENIU,
BY ŻYWO WEJŚĆ W SWIATŁO TEGO,
CO DANY DZIEŃ DLA CIEBIE MA.

LUB, JESZCZE LEPIEJ, TEGO, CO WYBIORĘ W NIM SOBIE JA.
CIEKAWE, CO TO DA?
JAK ŻYCIE SIĘ POTOCZY DANEGO DNIA,
PO ZADANIU PYTANIA OWEGO?
ZOBACZĘ, PRZEŚLEDZĘ, A POTEM OPOWIEM.

DLACZEGO TU DZIS JESTEM?
JEDEN DZIEŃ PRZED NASTĘPNYMI - MOIMI?
WYBRAŁAM, ŻEBY BYĆ I SPĘDZIĆ Z CAŁĄ SOBĄ GO.
JAKI ON JEST?
A JAKA JA W NIM?
TEN DZIEŃ?
A JA W DNIU MYM?

NIE TYLE - JAKA,
TYLKO, DLACZEGO?
NIECH WYŁONI SIĘ TERAZ ODPOWIEDŹ
W TYM DZISIEJSZYM DNIU, NA OBECNOSC MĄ W NIM.
JUTRO WSTANĘ, BĘDĘ PYTAĆ ZNÓW.
ALE O JUTRZEJSZY DZIEŃ.
BYCIE SWOJE W NIM.
I TAK KAŻDEGO KOLEJNEGO DOŚWIADCZAĆ
BĘDĘ ODPOWIEDZI NA PYTANIE.
DLACZEGO TU JESTEM W DANY DZIEŃ?

Moje życie pasją jest. I mój dzień jest nią też.
Myśl przewodnia, sukces mój w każdym dniu.
W każdej chwili mej!
Sukcesem tym, pasja tą, darem swym, jestem Ja.
A mój dzień razem z wszystkim TYM.

do góry17.III.2009r.

Romans z…

„Zakochana w Panu i życiu”
Wczoraj usłyszałam na słowa te.
Dziś, gdy przez umysł przepuściłam je i w serce swe włożyłam,
Odkryłam, ile Prawdy zawierają dla mnie na ten czas.
Romans? Tak!
Zakochana?
Jeszcze jak!
Tak, szaleję z miłości mej, tak, zanurzam się w niej!
Pławię i bawię radośnie się z nią.
Miłością swą.
Tak, to jest fakt.

Ostatnimi czasy, jak zakochana zachowuje się.
Mało jem, dużo śpię, w oczach to raz mgła,
To znów świeci blask.
W oku błyska, promień mój.
Boże ja jestem zakochana w samej sobie!
Czy to możliwe?
Tak! Jest Obecne na teraz.

Zakochana w energiach swych.
Od wieczora do rana, snem otulam je.
Od rana do wieczora towarzyszą mi.
Wszystkie!
O dziwo, że wszystkie!
Nie tylko piękne, pełne blasku, ale również
W związku z weselem mym
Wychodzą do tańca gotowe
Energie te, które gdzieś tam spały sobie.

Wszystko, Co Jest świętuje, wesela chce.
Ja jak panna młoda, zawieram małżeństwo swe
Ze wszystkim, co obecne we mnie Jest.
Ależ gest!
Jestem sobą zadziwiona, tak tym zachwycona.
Boże! Romans z energiami mieć!
Za mąż wydać za nie się!
Niesłychane odkrycie to dla mnie jest.

Mówią, że mąż i żona, dobrze jest,
gdy we wszystkim pogodzona,
W równej parze żeńska i męska jest płeć.
Energie owe dwie, plus i minus
Kompatybilują się, jabłko całe tworzy się.

Owoc owego połączenia, zjednoczenia,
cudu stworzenia, narodzin objawienia.
Och! Brak mi słów, brak mi słów ze wzruszenia!

do góry18.III.2009r.

Duchowość

To jest duchowość. Jasne widzenie, w świetle, wyłania się to,
co potrzebuje uwolnienia.
Duchowość to nieustraszoność w tym.
To odwaga być na wprost z obliczem swym,
cieniem kiedyś na siebie rzuconym.
Tak wzgardzonym, bo ktoś kiedyś wmówił nam
Że boskie to piękne, obraz wpośród złotych ram.

Nieprawda! Widzę już inaczej to.
Ramy nieważne, treść obrazu znana,
Daje nam moc ujrzenia w głębi tego, co zasłaniała,
Złotem obsypana, zbyt duża rama.
A może –rana(?) tak zasłaniana?

To aspekt boski w duchowości teraz ujawnił się.
Ty jesteś Bogiem – także!
We wszystkim tym, w całości swej.
W świetle i cieniu,
W nocy i dniu.
Jesteś nim, Bogiem swym.
W tym, co jest i takim, jakie WSZYSTKIM nazywa się.

do góry18.III.2009r.

Pospolite niebios ruszenie

Pospolite Niebios poruszenie
Odbywa teraz się
Taki czas nastąpił już
Wyczekiwany westchnieniami ściągany
Taki czas nastąpił dla mas.

Zobaczcie własnymi oczami!
Pospolite ruszenie Niebo daje nam
Nie niebo, tylko sami sobie odkrywamy
Że dostępność nieba mamy.

Pospolite ruszenie nazywam takim to,
Co dzieje się wokoło.
Na oczach mych.

Jakaż wdzięczność wielka!
Że ten czas jest,
I że w nim obecna jestem Ja!

Tak tęskniłam za tym, że, o mały włos nie zwątpiłam,
Czy doczekam ja się?
Ruszenia niebios poruszenia – pospolitego?

Och! Tańczę, kręcę się wokół osi swej!
A radości coraz więcej, więcej mej.
Och! Dziękuję bardzo duszo ma!
Żeś tak dbała, że mnie do tego punktu konsekwentnie, tak cierpliwie, mądrze tak, doprowadzałaś.
Bym ujrzeć mogła i szansę miała.
Doświadczyć tego w ciałach mych.

Pospolite ruszenie nieba świadomości mego...
Boskie urzeczywistnienie.
Nowe spojrzenie.

do góry13.III.2009r.

Mój wybór

Wybieram życie, wybieram zdrowie, ja to wiem!
Godzę się z sobą w noc i w dzien.
Zgody mi jak najwięcej teraz trzeba.
Ach! Zgody, na siebie, na świat, na dotkniecie nieba.

Ale życie niesie z sobą różną falę i nastroje różne ma.
Co mam zrobić, w smutku, złości, żalu i goryczy?
Jeśli fala taka dotknie mnie?
Odepchnąć, zejść z niej, schować się?
Ależ, nie!

Zgody! Zgody mi trzeba!
Jak na pustyni wody!
I wtedy dotknę nieba.
Zgody! Zgody daj mi Panie!
Na każde moje wydanie!
Czy w dobroci myślach zanurzona,
Czy na smutku fali.
Nie popłynę, jeśli opór będzie mój
I wszelkie wzbranianie.
Zgody! Zgody na siebie pomóż mi odzyskać Panie!

Bo ja to czuję i wiem
Że taka zgoda, sił i urody doda.
Będzie jak woda, żywa
Lśniąca, perlista, iskrząca
Zgoda, zgoda, zgoda!
Obfitości zgody doda.

Życie! Życie! Życie!
Będzie w mym rozkwicie!

Zdrowie! Zdrowie! Zdrowie!
Będzie przy mnie i przy tobie!

Nic cię nie opuści, bo masz na to zgodę,
Przyzwolenie swoje dałeś, więc obecne w tobie jest.
Kwadratu matematycznego jest to działanie.
Sprawdź sam, na własnej skórze, zgodę wyraź swą.
Na to sprawdzanie.

Nawet, jeśli nie wyrazisz jej, zgódź się
Na niegodzenie z tym, co mówię Ci.

Magiczny kwadrat matematyczny
Zgoda na życie, zgoda na radość, zgoda na siebie w uczuciach tych,
Zgoda na smutku obecność sprawi, że zgoda rozmnoży się,
Smutek się oddali, pokój w sercu przyniesie…

Komu? Komu? Komu?
Bo idę do domu?

Zanurzyć się w świecie mym,
By wyrazić zgodę na siebie w nim.

Obliczeń matematycznych sens…
Magiczny kwadrat ten…

do góry11.III.2009r.

Mózgiem całym

Myślenie całym mózgiem, podpięcie do serca swego.
To jest istoty rzecz stwarzająca świat.
Rzeczywistość obrazu całego
W myśli czystej sercu odciśniętą
Pieczęcią ma być.
Mówią, że to właśnie wygląda tak
Gołębica, pokoju znak, Duchem Świętym nazywający się.
Boskiego porozumienia i połączenia ślad.

Tak gdzieś słyszałam, że dobrze
Teraz na ten czas.
Otworzyć cały umysł swój, podpiąć do serca go,
Że to Davidowa Gwiazda, w której centrum
Chrystus znajduje się.

I ja to zrobiłam, zaczęłam tak
Robić właśnie oczyma wyobraźni.
Otwieram dwie półkule naraz,
Ścieżkę między nimi robię sobie
Do serca wierzchołek trójkąta wrzucam,
Łączę to wszystko i jak antenę poza czubek głowy wyrzucam
I dzieje się, słów tyle
Ile śledzicie od dnia 21.lutego, 200-roku dziewiątego.

Widzicie?
To jest połączenie zwojów mózgowych, oddechem
Powietrzem ożywionych, z sercem współistnionych,
Tak zadbane i zsynchronizowane,
Efektem działają,
Większe miejsce na boskie istnienie i tchnienie
Zapewniają.

Nazywam to pomyśleć za siebie.
To jest przemienienie.
To moje spełnienie!
Na ten czas.

do góry11.III.2009r.

O ego

Ego moje się zmienia.
Czuję to,
Czas jemu poświęcony
Widzę jak skończył się
Z mojej strony.
Więc nie mając już wyjścia, nie mogąc wkręcić więcej się
W jakieś wolne otwory, poprzez słabe
zawory
Szykuje się do odchodzenia.
Nie widząc wyjścia, przemienia.
Usycha, znika, traci swoją moc.
Ja nie tylko uwagi, energii mu odmówiłam,
Zamknął się jego czas.

Widzę, że coś się zadziewa
W postaci mej.
Świadomość kwantowa bardzo
Szybko zmienia się
W ciele mym.
Już nic nie smakuje mi.
Z dawnych smaków poznania,

Niby jestem ta sama
Lecz już nie taka sama.
Ego ze mnie umyka, nie życie o, nie!
Schudłam bardzo,
Dlaczego?
Bo nie karmię już cię, w ciele mym.
Nie gram, nie walczę, nawet się nie bronię.
Jestem sobie Obecnością – to wszystko, co robię.

Pokarmem będzie pożywienie,
Któro energię i siłę Prawdziwą mi da,
Nie po to, bym hołubiła
i nosicielem ego była
Tylko Obecności
W mojej rzeczywistości,
Która niczym zastępczym się nie karmi,
Bo wszystko już MA.

Żyję wiec wciąż sobie, tak samo, jak kiedyś.
Lecz każdy oddech, myśl, i działanie
Jest wolne od ego,
Więc jestem sobie tak, jak jestem
I nikomu nic do tego.

Nawet nie muszę ogłaszać.
Po prostu to moja jest sprawa.
To moje było zadanie, dla Ciebie na ten czas Panie,
Obserwuje jedynie, że śmierć ego
To nic szczególnego.
Po prostu przyszedł moment na odcięcie
Ot tak.
Leciutko, prościutko,
To taki pstryk. Znika w mig.

Wciąż żyć sobie będę, niby tak samo,
Ale wiem, że to już nie jest to,
Co kierowało kiedyś mną.
Nie to samo, już nie to.

do góry5.III.2009r.

Przemiany ego, ciąg dalszy

I.
Nie mam zamiaru fałszywą skromnością być
i udawać mnicha.
Ani też biegać, latać i światu ogłaszać,
ze ja, oto ja!
Nie ma znaczenia dla mnie to,
Kto jest tych słów autorem.
Jedyne, któro liczy się
To pieczęć Prawdy w nich.
Odkrywaj ją w sobie,
Też pieczęcią tą jesteś
Naznaczony.

Ten niby pstryk, bardzo długą i trudną drogę miał
Zanim wyłonił się
I przekręcił gałką swą.
Próbuj sam, a dojdziesz do tego.
Zapewniam Cię, że się da.
Wysiłki trudy są na tyle wielkie
Dopóki ego karze ci tańczyć według tańca swojego.

Myślenie o tym, że to wyjątkowe, nieosiągalne dla mas
To nie jest tak,
To ega był znak,
Aby większość nie zrobiła tego.
Bo ono tak wzbraniało się
Wiedząc, jak bardzo od ludzi zależy jego bycie.

Najpiękniejszą rzeczą w procesie tym, jest cisza
Która we mnie brzmi,
Żadne ochy!, achy!
Świadomość tego mam. Tylko to
Wystarcza mi, by
Się stać, na Nowo Być.

II.
Dziękuję Ci, Obecności ma,
że ciągle ze mną jesteś i wiernie przy mnie trwasz.
To ja, strażniczka twa. Jesteśmy sobie we dwie, naraz obie.
Żadna nie musi się usuwać, aby druga istniała
To takie proste, ot!
I tajemnica cała.
Łączymy się, razem rozrastamy,
Jednością Jesteśmy i sobą wypełniamy.

Nic ponad To nie znaczymy,
więcej już nie widzimy
Ani nagród ani kar
Ani sposobów nawet dochodzenia
Do prostoty swojego Istnienia.
Nic nie ma znaczenia.
Ani jako dobre, ani też jako złe.

Nie ma wagi swej, nie ciąży
Raz w jedną, to raz w drugą stronę.
Nie istnieje tak naprawdę,
Bo zostało wyważone
Na szali życia wagi
Moc uwagi rozkłada
Jednakowo na każdą stronę.

Oto krzyż, który nie ciąży, równe ramiona ma,
inaczej nie utrzymasz równowagi,
gdy któreś z jego ramienia będzie miało przeciążenia.

To Chrystusa znak.
Równy krzyż, nie korona cierniowa.
Wmówiono nam, nakładając na aury blask
Drut kolczasty
Cierpienia i bólu znak.
Zakładając, że jeśli na takie cierpienie popatrzysz,
to wzbraniać będziesz się,
Żeby nie musieć tak kończyć, jak Jezus
Zakończył życie swe.

Zaprzestań wzbraniania, nie daj temu uwagi swej.
Jeśli takie coś stanie Ci na drodze, twej,
Śmiej się z niego śmiej.
Radości ono nie znosi,
Przed światłem wzbrania się,
W zamęcie wichrem sieje
Robi zawieje, by ciszy nie usłyszeć
Grzmienia głosu potężnego.
Tak wygląda to niby panowanie
Na ziemi naszej ego.

U mnie nie ma miejsca, umrzeć musi
Wyjścia nie ma.
Więc pogodzone z decyzją, wyborem mym, widzę jak
Odchodzi, znika, naprawdę to widzę,
Jedno, co musi uszanować, to moją wolną wolę,
Bo taką umowę zawarło z Bogiem,
Kiedy przyszło zagrać swoją rolę.

do góry5.III.2009r.

Podanie o poddanie

Do uczuć mych.

Ja ..., w Imię Swoje.
Zwracam się do Władcy Uczuć
w Krainie Wiecznej ich Obecności, o udostępnienie mi kontaktu z nimi.
Uczuciami, dziećmi mymi.

Prośba ma jest nieustępliwa, jasna i żywa.
Zwracam się z nią z pełną świadomością bycia swojego.
Przysposabianiem się do życia nowego.
W energii nowej wszystko robić chcę.
Myślą, działaniem i słowem.

Proszę, więc, szanowne grono,
Wśród którego uczucia me zgromadzono.
O umożliwienie kontaktowania się z nimi -
Takiego, wiecie, bezpiecznego.

Niniejszym informuję, o chęci dokonania.
By z uczuciami móc mieć do czynienia,
Miast przed nimi się wzbraniania.

Oto powód mojego podania.
Ogłaszam gotowość poddania,
Sobie, siebie w dostępie do nich.

Jestem bezpieczna, domagam się tego,
Miłością owiniętego kontaktu z nimi owego.
Już nie wzbraniam się.
Nie zasłaniam i nie przeganiam uczuć mych.

Już rozumiem sercem, że puste bez nich było.
Widzę akceptację w nim wyboru mojego.
Zdaję sobie sprawę, że nie muszę więcej
Stwarzać doświadczenia
Dla wywołania ich z życia i powołania przed moje oblicze.

Wybiorę, to, co wolę.
Na dziś dzień - wybieram kontaktowanie z nimi się.
Po kolei, według duszy mojej uznania.
Niech przychodzą, stają u mych stóp,
Do służby mi gotowe.
Ja wiem, że jest zdrowe.
Nie karmić się nimi, o nie!
Ani tez rozgryzać je.
Użyć po prostu chcę.

Życie me!
Biorę Go w ramiona, takim, jakie jest.

Daję na to zgodę swą, i wyrażam wolą ją.
Już nie jestem zraniona, niespełniona
I pusta w środku tak, gdzie niedosyt, braku znak.
Już dopełniam się, swoją rolę spełniam
W energii Nowej Ziemi,
W Raju dostępu kiedyś tak wypatrywanym
Z wielkim utęsknieniem.
Niech się staje. I tak jest!
Ja to biorę we władanie me.

Dla Źródła prawdziwego, już znanego,
A niedomniemanego, na oślep macanego,
Wiarą i nadzieją
Drążonego.
Ja nigdy nie zwątpiłam.
Wiej, więc w żagle, wietrze wiej,
W opiece mnie stale miej!

W uzasadnieniu informuję, że;

Och! Tak długo nie poddawałam się!
Och! Walczyłam jak lew.
O utrzymanie na powierzchni życia się.
Och! Wszystko robiłam, aby nie czuć czucia swego.
Och! Jakże martwa byłam w tej odmowie doznawania
Uczuć odczuwania.

Mówią, że tylko w poddaniu możesz podnieść się.
Chcę spróbować, czemu nie?

Kiedyś, gdy tak mało rozumiałam…
To nie błąd, to był inny czas,
Żyłam według starego schematu, bo nowy jeszcze
Nie był dla mnie gotowy.
Raczej, nie gotowa byłam ja.
Teraz jest już ta odnowa, gdy jestem gotowa,
Wziąć w ramiona inaczej,
Mój świat, na Nowej Energii Fali…

Idę dalej, służy mi ten sposób budowania.
Potrzebuję uczuć mych i z nimi się skontaktowania.
By ściany wybudować na nowo zagospodarować
Dworek mój…

Poddaje się, więc uczuciom tym, bo wiem,
Że pochodzą z duszy .
Odmawiam jednego, poddaństwa
Dla człowieka drugiego.
To nie człowiekowi posłuszeństwo moje służyć ma,
To posłuszne Życie dla mnie jest i robi wszystko,
Co słuszne, bym mogła żyć,
Nie tylko na powietrzni jego tkwić.


W uczuciach Żywe Życie, one u stóp jego, biorą za ręce mnie, podprowadzają
Do granicy świadomości bram.
To nie mówienie o nich, ani wiedzenie, że są,
To chodzi o zanurzenie się z nimi w nowe przestrzenie,
Bo tylko one doprowadzić do serca zdolne
I mocą duszy są uprawnione.
Właśnie one!
Te, tak kiedyś wzgardzone i odtrącone.
Skarbem mi są.

Ja biorę je we władanie poddaje się
Im. To nie jest podporządkowanie,
Tylko zaufanie.
To jest nie-wzbranianie, to jest nie-siłowanie, ani kombinowanie
W umyśle swym,
Co mam zrobić, żeby nie dopuścić do głosu odczuć mych?

Uznaję teraz za zdrowe doznanie, to juz nie jest ryzyko,
To jest nowy styl na ożywienie życia mojego - Prawdziwego.
Czuję czucie, oddycham Życiem!
Karmię się nim,
Napełniam i sycę!

Proszę, więc uczucia me,
Stańcie w szeregu, cicho, po kolei,
Ja wezmę każde z was
Pod uwagę swą i użyję do tego,
Byście to wy prowadzić mogły dalej mnie.
Ja otwieram na kontakt z wami się.

Bądźcie moimi przewodnikami.
Dziękuje wam
I sobie też.
Oto moja boskość, oto moja część Nowego Stworzenia.
Oto moja cześć dla mojego Istnienia. Ja szanuję ją.

Do wiadomości:
Osobowość: - ucisz się i wiedz, że Jam Jest Bogiem – także!
Do duszy: -prowadź bezpiecznie mnie!
Do uczuć: - służcie mi w Miłości i Świetle!
Do Imię Moje:.. – Żyj, Lidzia i Lśnij!

do góry15.III.2009r.

Męskie- żeńskie;
jasność – ciemność
Jedność…

Męskie, żeńskie.
Jasność, ciemność; miłość, nienawiść; chęć i niechęć.
Mały, duży; noc i dzień; światło, księżyc; ulga, ciężar.
Nisko a wysoko - leci, fruwa lub tez pełza.
Lotem orła, sykiem węża?

Czymże życie jest?
Czym?
Równowaga, równy dzień do nocy równej przywiera,
Nic nie znika,
Nic nie doskwiera.
Wszystko jest, jakie jest.

Wiatru podmuch, ciszy dźwięk.
Głośno, cicho, hałas jest,
Potem znika, znów pojawia się.

Taki rytm, oddech życia, ziemia stara, nowa już.
Wszystko to obecność swą zaznacza w życiu
Naszym.
Po co? Na co?

Groch z kapustą w jednym garnku mieści się.
Czy to czasy nie takie, czy najlepsze czasy?
Na zbratanie się tego wszystkiego i zaakceptowanie
Siebie, jako człowieka w tym całego?

Właśnie w garnku ze strawą warzącą się w nim.
Zupą gotującą na ogniu dopełnienia.

Piękny zapach, smakowitość się rozpromienia…
Na mój świat, na mój dom…

do góry16.III.2009r.

Gdzie są granice?

Gdzie są granice?
Czy w ogóle są?
Dokąd prowadzi zło?
A dobro? Dokąd?


Sprawdzałam, nie ma granic.
Zło rozciąga się na dużą miarę.
Dobro może obrać taką samą
długość,
Nie ma granicy, na próżno
Czekanie, aż się skończy.

Granica jedna jest,
W tym,
Że możliwym jest zaprzestanie.
I że zrobić masz to Ty.
Wybrać, postanowić.
Decyzję zmienić, nie się.

Dość.
W granic wydzielanie, czekanie,
aż same wytyczą się.
I że się skończy droga, męki, udręki,
Lub, że szczęśliwość
Banie się, że pryśnie, jak bańka mydlana

Granice są w głowie. Jedna w sercu tylko jest.
Prawdą nazywa się.
Sprawić, by Dość.
Jedyna droga, to nie kroczenie,
Dokąd zawiedzie zło i czy się zmieni.
Samo.
I, że, może, ono zmęczy się?

Wypatrywanie,
Trwanie,
Czekanie.
Za nos wodzeniu przyzwalanie.
Oczami wodzenie
Poorane stopy.
Poobijane boki
Dupsko sine

Pozwolić na zmianę, zatarcie granic.

Jeśli nie
Zmęczysz się ty, Kochanie, ale nie zło.
Ono nie ma ludzkich cech.
Ono sobie jest.
Będzie służyło ci w twoim Źle".
Wiernie cię biło.
Tobie oddane.

Zmęczysz się ty, będąc dobrem,
Zasłaniając się przed złem.
Ono, dobro, nie zmęczy się.
Tak samą służbę dla ciebie wykonuje.
Jak zło.
Tzw.

Nieskończoność linii.

I tak jest.

Jedyna, więc granica, to wyznacznik ciebie.
Czy już masz dość, czy już zmęczenie, znużenie,
Wskazuje na twoje poddanie,
Braku sił do walki.

Jeśli tak się stanie, raptem zło odchodzi samo,
Bo ty mówisz, dość.
Patrzenia w lewo, prawo.
Nic nie robisz z nim, nie ma granic,
Lecz dla ciebie, zaprzestanie
Dłużej rozciągać się.
Na linii wytyczonej przez ciebie.
Bo tak bardzo służy ci,
W zgodzie z twym wyborem.
Współbrzmi z tobą.

Świat bez granic, świat świadomych wyborów,
Świat nowego poznania.
Świat doznania
, że jedyny jest, punkt zero.
Nieważność wszelakiego znaczenia
Nie ma.
Zrównanie.

Kosmiczna gumka już nierozciągana.
Tęcza łącząca dwie przeciwstawne strony.
Strony, nie, że na, wprost,
Więc nie ma stron.

Granice pstryk, światło błysnęło.
Znikły, zatarły się.
Świat otwarty.
Wszystko takie, jakie jest.
Obecność ja siebie w tym,

Jeden punkt.
Żadnych ocen,
Wartość równa zeru.

Zatrzymanie, przyzwolenie na
Wypełnienie.
Zero nabrzmiałe.
Pełne,
Okrągłe,
Bezpieczna przestrzeń.
Źródło tryska, Ty stoisz.
Ono bije.

Ty biłeś, ono stało.
Odwrócone role.
Dotarłeś, przebiłeś,
Jesteś.
Sobie przywrócony.
Kosmiczne jajo.

do góry1.VII.2009r.


Lidia Podlipna, Ustanów, Polska, Pracownia twórcza „Alchemia”, lidiapodlipna@wp.pl